Oto Tomasz

Znają Państwo Tomasza? To naprawdę ciekawy gość. Studiował informatykę w Gliwicach; skończył ją kilka lat temu. Jego największa pasja to aplikacje internetowe. Pisał je już wtedy, gdy ludzie dopiero uczyli się, co znaczą skróty HTML, CGI czy JSP.

Znają Państwo Tomasza? To naprawdę ciekawy gość. Studiował informatykę w Gliwicach; skończył ją kilka lat temu. Jego największa pasja to aplikacje internetowe. Pisał je już wtedy, gdy ludzie dopiero uczyli się, co znaczą skróty HTML, CGI czy JSP.

Równie dobrze potrafi tworzyć własne serwisy, a także radzić ludziom, jak mają tworzyć je sami. Potrafi bezinteresownie pomóc niedoświadczonym webmasterom, ale bywa bezwzględny, jeżeli ktoś chwali się czymś, czego wcale nie zrobił sam. Tomaszowa polemika ociera się wtedy o kłótnię, a nawet momentami tę subtelną granicę przekracza. Jego słabością jest nietolerancja - nie toleruje stron używających standardu kodowania polskich znaków CP1250, zamiast ISO8859-2.

Zresztą, mogły go po prostu ponieść nerwy. W tym samym czasie, kiedy ponosiły go nerwy w sprawie niektórych serwisów internetowych, odbywały się wybory w Polsce, które faworyzowana przez Tomasza formacja sromotnie przegrała. W liście na pl.soc.polityka napisał: "To teraz dopiero zobaczycie, co to znaczy republika kolesiów". Trudno jednak dociec, czy dalej tak uważa, bo teraz bardziej zajmuje go konfiguracja nietypowego odtwarzacza DVD pod RedHatem. No i rzucanie palenia - po ośmiu latach Tomasz wreszcie postanowił skończyć z tytoniem i z całego serca życzę mu wytrwania w tym zamiarze.

Zresztą, tak naprawdę pasją Tomasza pozostaje fotografika. Na przepięknej stronie o wyprawie z przyjaciółmi na rosyjski Daleki Wschód znajdziemy wiele jego prac fotograficznych i nawet niewprawne oko dostrzeże w nich błysk talentu. Na jednym z nich zobaczymy samego Tomasza - wysokiego, raczej szczupłego i w typowych dla informatyka okularach. W objęciach trzyma uśmiechniętą dziewczynę imieniem Basia i oboje patrzą na siebie zakochanym wzrokiem.

Naprawdę szkoda, że nie znają Państwo Tomasza. Ja zresztą też go nie znam. Nigdy nie zetknęliśmy się osobiście, choć wiem o nim więcej niż o niektórych moich znajomych. Znam jego datę urodzenia, przebieg nauki, kariery zawodowej, umiejętności i słabostki. Znam rzeczy powszechnie uważane za należące do sfery prywatnej - a więc poglądy polityczne, nałogi, a także sprawy sercowe. A wszystko to wiem tylko z Internetu.

A przecież i tak wiem niewiele. Jeżeli Tomasz nie chroni swojej prywatności za pomocą blokady cookies, to dużo więcej ode mnie wiedzą firmy prowadzące serwisy w rodzaju admonitor.net, doubleclick.net albo netprefs.com. Czy powinno go to niepokoić i powinien się przed tym chronić? Nie wiem. Natomiast każdy z nas musi mieć świadomość, że publikując cokolwiek w Internecie, zostawia po sobie trwały ślad. Na początek więc warto wpisać swoje imię i nazwisko np. w przeszukiwarkę Google, by sprawdzić, czego na nasz temat może się dowiedzieć osoba postronna.

Moim zdaniem, Tomasz powinien się niepokoić, gdy pocztą elektroniczną zaczną do niego przychodzić oferty, które mają wyraźnie profilowany charakter - a to zestaw sterowników dla DVD, a to informacja o nowym aparacie fotograficznym. A powinien wręcz wpaść w panikę, otrzymując list takiej mniej więcej treści: Drodzy Barbaro i Tomaszu! Już wkrótce rozpoczniecie nowy etap w Waszym życiu. Aby podkreślić szczególny charakter tej chwili, proponujemy Wam podróż w rejon, który tak kochacie - do Azji. Podczas dwutygodniowej wycieczki po Chinach poznacie starożytną kulturę, a podróż po Jangcy zostanie uwieczniona serią wspaniałych zdjęć. Wierzymy, że jako osoby o ponadprzeciętnych dochodach uznacie, że 6999 zł to niezbyt wygórowana cena za tę najważniejszą podróż w Waszym życiu.

Wszystkiego najlepszego, Basiu i Tomaszu!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200