Taniej i więcej

Ze Stanisławem Kucharskim, dyrektorem ds. systemów informatycznych ABB Group Service Center, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Ze Stanisławem Kucharskim, dyrektorem ds. systemów informatycznych ABB Group Service Center, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Czy informatyka jest za droga?

Taniej i więcej

Stanisław Kucharski, dyrektor ds. systemów informatycznych.

Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Kiedy kierowałem działem informatyki w ABB Zamech, kupując produkty i usługi informatyczne, to wydawała się stanowczo za droga, natomiast od czasu, gdy zostałem prezesem ABB InfoSupport, wydzielonej spółki, świadczącej usługi dla innych podmiotów w grupie ABB, która sama oferuje takie usługi, wydaje mi się za tania... Ale to oczywiście żart, pytanie wymaga poważnej odpowiedzi.

Pewne usługi i produkty są za drogie, inne - raczej nie. Z całą pewnością zbyt drogie są usługi konsultingowe. Tutaj można zauważyć całkowite niedopasowanie poziomu cen do rynku polskiego. Wśród konsultantów panuje duża rotacja. Problem leży w tym, że ceny tych usług są skalkulowane dla górnego poziomu ich jakości, tymczasem firmy konsultingowe chciały, byśmy płacili tyle samo za pracę niedoświadczonej młodzieży.

Czy firmy informatyczne nie żyły do tej pory w zbyt wygodnym świecie, gdzie nikt nie musi liczyć kosztów, które zawsze zrównoważą wciąż rosnące przychody?

W moim sektorze, tj. rozwiązań dla dużych przedsiębiorstw, wyglądało to w miarę rozsądnie. Oczywiście, nie mówimy tutaj o cenach, jakie były w cennikach. Cennik jest mało istotny, ważne natomiast, ile faktycznie się płaci. Tutaj zawsze można było negocjować poziom cen. Coraz częściej również można negocjować ceny z firmami świadczącymi usługi konsultingowe.

Pana spółka świadczy odpłatne usługi na rzecz innych firm w grupie ABB w Polsce. Na jakich zasadach ustala Pan optymalny poziom cen?

Macierzysta korporacja zleciła Gartner Group zbadanie poziomu cen usług informatycznych na całym świecie. To dało poziom odniesienia przy ustalaniu cen dla klientów ABB. Duże rozbieżności cen na rynku świadczą o tym, że w powszechnym obiegu brakuje wspólnego mianownika.

Czy zauważa Pan zmiany w ofercie rynkowej, których przyczyną jest dążenie do obniżenia kosztów wdrożeń?

Odchodzi się od programów, które mogą wszystko. Zarazem unika się kastomizacji, aby nie podnosić kosztów wdrożenia. Obecnie dąży się do zbudowania środowiska integracyjnego, w którym osadza się dobre, wyspecjalizowane aplikacje wyspowe.

To oznacza dobre czasy dla producentów rozwiązań middleware.

Oczywiście, mają przed sobą przyszłość. W Polsce pewne zjawiska dopiero muszą zajść. Przykładowo, w odniesieniu do systemów ERP można zauważyć duże różnice jakościowe. Zdarza się, że jeden system jest lepszy w zastosowaniach kontrolingowych, inny w obsłudze produkcji itp. Tymczasem u nas firmy informatyczne na to nie patrzą. Wszyscy walczą o każdego klienta. Konsekwencją tego jest niedopasowanie rozwiązań, co przynosi później ogromne koszty.

Jak to wygląda na poziomie aplikacji Front Office?

Przeciętny stopień wykorzystania popularnych aplikacji jest niewspółmierny do możliwości, jakie one udostępniają. Zarazem chciałoby się więcej od tej technologii - więcej w sensie pożytków biznesowych. Jednak pod tym względem i tak jest zdecydowanie lepiej niż dawniej. Jesteśmy już na znacznie wyższym poziomie rozwoju, o czym świadczy chociażby to, że help desk wcześniej był bardziej potrzebny.

Ale ceny tych aplikacji, ich jakość - czy nie budzi to Pana zastrzeżeń?

Obecnie są to już systemy ustabilizowane. To sprawa zamknięta. No chyba że chce się jako pierwszy wdrażać nowe wersje systemów lub nowe rozwiązania. Tutaj pionierstwo chyba nie popłaca.

Aplikacje biurowe kosztują, ale bardziej istotny w ostatecznym rachunku jest koszt ich utrzymania. W ciągu roku może on pochłonąć kilka tysięcy złotych na jedno stanowisko.

Co czeka nas w przyszłości? Czy koło informatycznego postępu nie zacznie obracać się znacznie wolniej?

Być może. Na przykład komputery PC mają już moc i funkcjonalność, która znakomicie wystarcza do większości zastosowań. Zmniejsza to nacisk na rozwój tego sektora i w pewnym stopniu pozwoli na ograniczenie wydatków związanych z rozwojem części Front Office.

Nie należy natomiast oczekiwać, by w ogóle zmniejszył się strumień pieniędzy, płynący w stronę firm IT. Nadal na rynku będą funkcjonować liderzy, czyli firmy, które w zastosowaniach biznesowych swoich systemów informatycznych będą daleko przed innymi. Inni będą musieli się do nich dostosowywać, chcąc rozmawiać tym samym językiem ze swoim otoczeniem gospodarczym.

Od pewnego czasu mamy za dużą podaż informatyków i tutaj czeka nas istotna selekcja, której efektem będzie oczyszczenie branży z ludzi przypadkowych, których dzisiaj, niestety, wciąż jest sporo.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200