Branża nadal atrakcyjna
- Sławomir Kosieliński,
- 25.03.2002
"Moja firma jest sexy" - powiedział Stefan Widomski, wiceprezes Nokii, podczas 6. edycji Okrągłego Stołu tygodnika The Economist i Rządu RP, zapytany jak ocenia jej sytuację w Polsce. Czy to określenie można odnieść do całej branży ICT (Information and Communication Technologies)?
"Moja firma jest sexy" - powiedział Stefan Widomski, wiceprezes Nokii, podczas 6. edycji Okrągłego Stołu tygodnika The Economist i Rządu RP, zapytany jak ocenia jej sytuację w Polsce. Czy to określenie można odnieść do całej branży ICT (Information and Communication Technologies)?
Analitycy, współpracujący z The Economist, opowiadają o międzynarodowych korporacjach, których centrale żądają od warszawskich, budapeszteńskich czy praskich oddziałów ograniczenia kosztów, ponieważ muszą przerzucić zyski tam, gdzie poniesiono większe straty. Mało pocieszające są informacje, że Europa Środkowa i Wschodnia lepiej sobie radzi z symptomami światowej dekoniunktury niż Azja czy Ameryka Łacińska.
W tej sytuacji prezesi firm teleinformatycznych, uczestniczący w obradach, mogliby zwinąć interes i przenieść się do Rosji, gdzie odnotowano 4,5-proc. wzrost PKB. Mówi się wręcz o boomie na rynku rosyjskim. Pytanie tylko, czy jest on oparty na zdrowych podstawach?
Życie w symbiozie
Zależność między PKB a inwestycjami informatycznymi nie podlega dyskusji. Według najnowszego raportu European Information Technology Observatory (EITO), udział wydatków na informatykę w PKB wynosi 2,1% w przypadku Polski, 2,3% - dla Europy Środkowej i Wschodniej, 3,8% - dla Europy Zachodniej.
W większości przedsiębiorstwa nie traktują spadku koniunktury, balansującej na krawędzi recesji, jako szansy na poprawę zarządzania za pomocą technologii tele- informatycznych. W takim razie, czy w Polsce jest jeszcze rynek dla firm ICT, które nie myślą o zawieszeniu działalności, czym zagroziły już zagraniczne koncerny farmaceutyczne, posądzone o zawyżanie marż? Grzegorz Rogaliński, dyrektor sprzedaży Oracle Polska, widzi szansę w integracji branż stalowej, energetycznej i kopalni węgla. Według rządowych planów, ma powstać holding Polskie Huty Stali, łącząc nie sprywatyzowane huty w duży organizm gospodarczy. Także w energetyce są tworzone zręby koncernów energetycznych. Zamiast kilkunastu spółek węglowych, na rynku mają zostać 3, 4 holdingi. Powodzenie tych przedsięwzięć - zdaniem Grzegorza Rogalińskiego - zależy w znacznym stopniu od sensownie przeprowadzonej informatyzacji.
Drugim kierunkiem strategicznym dla firm ICT staje się administracja publiczna. W USA ten sektor przynosi 40% przychodów Oracle, w Polsce - kilkanaście. Firmy oczekują, że wreszcie decydenci wykażą się konsekwencją i świadomością, do czego ma służyć informatyka. Od tego - ale również od stabilnego prawa - zależy sukces informatyzacji administracji publicznej. Skąd jednak administracja ma wziąć pieniądze na informatyzację?
EITO podaje, że wartość sektora pub-licznego ICT w krajach Unii Europejskiej wynosi 58,4 mld euro, z czego na informatyzację administracji przypada 28,4 mld euro (48%). Najwięcej na IT w administracji wydają Wielka Brytania, Niemcy, Francja i Włochy. Za te pieniądze większość krajów UE umożliwiła przedsiębiorcom i obywatelom m.in. elektroniczne rozliczanie się z fiskusem, zakładanie firmy przez Internet oraz zgłoszenia celne.
Niestety, w Polsce jest wręcz niewykonalne policzenie, ile pieniędzy przeznaczono w budżecie na teleinformatykę w administracji. Uniemożliwia to niejasna ustawa budżetowa. Korzystając z obecności na konferencji Marka Belki, wicepremiera i ministra finansów, Andrzej Dopierała, prezes Hewlett-Packard Polska, próbował dowiedzieć się, czy rząd zamierza zająć się poprawą warunków inwestowania w informatykę. W odpowiedzi usłyszał, że są planowane zmiany w ustawie o finansach publicznych, ułatwiające prowadzenie wieloletnich inwestycji.