Siła tradycji

Z profesorem Jerzym Axerem, dyrektorem Ośrodka Badań nad Tradycją Antyczną oraz Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Andrzej Gontarz.

Z profesorem Jerzym Axerem, dyrektorem Ośrodka Badań nad Tradycją Antyczną oraz Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Andrzej Gontarz.

W myśl głoszonych przez Pana poglądów - o losach świata miałaby decydować elita, która więcej czasu będzie poświęcać czytaniu Homera i Platona niż korzystaniu z komputerów.

Od wielu lat staram się zwracać uwagę na paradoksalną sytuację, w której nadmierna koncentracja na doraźnych zmianach technicznych, chociażby nośników informacji, odciąga uwagę dyskutujących o edukacji, od jej podstawowych problemów. Jednym z największych niebezpieczeństw, jakie nam dzisiaj zagrażają, jest zapomnienie, że edukacja wiąże się z przymusem. Musi mieć trwały kanon, który społeczeństwo uważa za zasadniczy dla zachowania swojej tożsamości i ciągłości przekazu kulturowego. Bez niego nie można poważnie myśleć o przyszłości. Natomiast dzisiaj jest to silnie podawane w wątpliwość.

W naszym kraju ani rodzice, ani nauczyciele, ani państwo nie uzgodnili między sobą, jakie składniki tradycji mają być przekazywane następnym pokoleniom. Wynika to nie tylko z tego, że byliśmy kilkadziesiąt lat zniewoleni przez ustrój socjalistyczny i szkodliwe efekty jego funkcjonowania odczuwamy we wszystkich sferach życia społecznego. Kryzys edukacji jest zjawiskiem ogólnoświatowym. Misja uniwersytetu jest dzisiaj niejasna - od Nowego Jorku po Moskwę.

Być może jest to związane z procesem upowszechniania się szkolnictwa wyższego. Masowość kształcenia na szczeblu akademickim powoduje osłabienie jego rangi i jakości.

To na pewno jeden ze znaczących czynników. Masowe kształcenie ma inne funkcje niż kształcenie tradycyjne, elitarne. Zapewnienie godziwego zajęcia czasowego młodym ludziom, którzy inaczej byliby bezrobotni, zatrzymanie ich w miejscu, gdzie daje im się pewną ogładę i wykształcenie, zamiast wypychania na ulicę, do zawodu lub do struktur alternatywnych, jest ze wszech miar słuszne. Ma jednak niewiele wspólnego z podstawowym zadaniem uniwersytetu, polegającym na utrzymaniu ciągłości kultury i tożsamości danej społeczności.

Czy to oznacza, że edukacja będzie się odbywała dwutorowo? Inaczej będzie się kształcić elity, odmiennie resztę społeczeństwa?

Tak to już się dzieje. Nieszczęściem byłoby, gdyby ta dwutorowość polegała na tym, że dla bogatych jest kształcenie elitarne, a dla biedniejszych - masowe.

Chodzi o stworzenie systemu, w którym istnieją powszechnie dostępne, wariantowe ścieżki edukacyjne, proponowane przez te same instytucje oświatowe. Wszystkie dobrej jakości, tylko z innymi celami. Oprócz ścieżek zawodowych, nastawionych na zdobycie praktycznych umiejętności - ścieżki dla najzdolniejszych, najsilniej motywowanych do osobistego rozwoju. Mogą one być realizowane w ramach jednej uczelni lub - jak to ma miejsce w społecznościach zachodnioeuropejskich czy USA - poprzez różne szkoły.

U nas studia zaczynają być dzielone na licencjackie i magisterskie.

To są zabawy urzędników, którzy w ten sposób pozorują dostosowywanie się Polski do systemu europejskiego. Nasze społeczeństwo wkłada zbyt mało wysiłku w tworzenie własnego systemu opieki nad ludźmi ambitnymi i zdolnymi. Chwalimy się, że Polacy dają sobie radę na całym świecie, robią kariery i odnoszą sukcesy w wielu krajach. Nie potrafimy jednak stworzyć systemu, który promowałby najbardziej utalentowanych, przyczyniał się do wykorzystania ich potencjału na miejscu.

Wciąż widać wiele patologii. Kształcenie bardzo dobrych studentów nie opłaca się uniwersytetowi. "Lepsi" są studenci, którzy mało wymagają i kupują sobie dyplom na studiach zaocznych lub wieczorowych. Różnice poziomów między studiami dziennymi a pozostałymi na dobrych uczelniach są coraz częściej niwelowane poprzez równanie w dół. Obawiam się, że gdy za 2, 3 lata przyjdzie niż demograficzny, to w pogoni za kandydatami na studia nastąpi dalsze obniżanie poziomu.

Jeżeli społeczeństwo nie będzie miało atrakcyjnej oferty edukacyjnej i systemu kształcenia dla najzdolniejszych, gotowych włożyć w swój rozwój intelektualny maksimum wysiłku, to ci ludzie będą się kształcili gdzie indziej. Będą wtedy wchodzili w inne zbiorowości, wzmacniali inne społeczeństwa. Jeżeli nie będziemy w stanie zapewnić naszej młodzieży ambitnych programów kształcenia, to nasz kraj poniesie ogromną szkodę. Efektem będzie prowincjonalizacja całego społeczeństwa jako środowiska kulturotwórczego.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200