Seks nastolatków

Umysły i rozmowy nastolatków, jak wiadomo, obracają się wokół seksu. Wszyscy o nim mówią, bo mało kto go spróbował. To odwrotnie niż u dorosłych - tutaj nikt już nie papla na okrągło o seksie, za to wielu uprawia go na co dzień.

Umysły i rozmowy nastolatków, jak wiadomo, obracają się wokół seksu. Wszyscy o nim mówią, bo mało kto go spróbował. To odwrotnie niż u dorosłych - tutaj nikt już nie papla na okrągło o seksie, za to wielu uprawia go na co dzień.

Proszę mi wybaczyć ten początek - w powietrzu czuć wiosnę, więc i prosty felietonista może dać pofolgować swojemu pióru. A pisać chciałem o technologii obiektowej. W latach 1993-1994 miałem przyjemność zajmować się tym tematem podczas stypendium w Anglii pod kierunkiem osoby, która była międzynarodowym autorytetem. Doskonale pamiętam atmosferę tamtych dni. Wszyscy mówili o klasach i obiektach, dziedziczeniu i polimorfizmie, rolach i aktorach, interakcjach i przypadkach użycia, metodykach i praktykach itd. Ludzie nauki (znający problem tylko z teorii) szkolili pracowników firm konsultingowych, ci zaś jeździli do przedsiębiorstw, aby tam służyć swoimi radami. Były obiektowe czasopisma, obiektowe konferencje, obiektowe listy dyskusyjne i "centra linków". W marcu 1994 r. byłem nawet na koncercie organowej muzyki obiektowej, na którym pewien uzdolniony Belg ilustrował najważniejsze cechy technologii za pomocą utworów muzycznych.

Ten powszechny entuzjazm dla technologii jako takiej nie znajdował jeszcze wtedy odzwierciedlenia w architekturze ówczesnych systemów. Gdy wróciłem do Polski i założyłem grupę news poświęconą tej tematyce (pl.comp.objects), wiele osób narzekało tam, że w ich firmach robi się systemy staroświecko, a oni chcieliby obiektowo. Charakterystyczne, że największym problemem było "jak zacząć" - długie epistoły były poświęcane problemowi migracji istniejących systemów oraz wdrożeniu tej technologii w pracę firmy.

Słowem, z obiektowością było tak jak z seksem nastolatków - dużo osób o niej mówiło, a niewiele praktykowało. Proszę zajrzeć na jakąś grupę na USENET, np. pl.soc.seks.moderowana - bardzo łatwo znaleźć analogię między sytuacją opisaną przeze mnie powyżej a treścią listów tam zamieszczanych. Na przykład problem "pierwszego razu" pojawia się regularnie, w miarę jak kolejne grupy wiekowe wchodzą do Internetu. Zaś dziewiętnastolatkowie udzielający tonem eksperta rad szesnastolatkom to widok powszechny, choć przekomiczny.

Niedawno Microsoft wreszcie wypuścił długo przygotowywany pakiet Visual Studio.Net. Gdy przeglądam jego dokumentację, uderza mnie, że nikt już nie tłumaczy, co jest to klasa, obiekt, dlaczego delegacja odpowiedzialności jest ważna i jakie korzyści daje stosowanie jakiejś metodyki analizy i projektowania. Zamieszczony na stronachhttp://www.uddi.org opis bardzo obiecującej technologii usług internetowych (web services) zakłada, że wszystkie podstawowe paradygmaty obiektowości są znane osobie czytającej - podobnie jak fakt, że bajt ma osiem bitów. Po prostu weszły one do standardowych kursów na uczelniach, każdy podręcznik o nich mówi, a w praktyce przedsiębiorstw stosuje się je powszechnie - a przynajmniej w rozsądnym stopniu. Grupa pl.comp.objects praktycznie zamarła, bo o czym tu dyskutować, skoro podstawowe informacje znajdują się w książkach dostępnych w każdej księgarni. Reasumując, dzisiaj z obiektami jest tak jak z seksem dorosłych - gadać nie ma o czym, bo wszyscy wiedzą, co i jak.

Obiektowość przyszła mi na myśl, bo ten proces obserwowałem w całości i "od środka". Zapewne jednak to samo można by napisać o każdej z istotnych technologii informatycznych - np. relacyjnych bazach danych, Internecie, graficznym interfejsie użytkownika itp.

Jednak niewątpliwie żadna z nich nie jest tak piękna i ekscytująca jak... ach, znowu ta wiosna!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200