Historia bez końca

Zanim IBM stał się największym dostawcą usług informatycznych, przez wiele lat produkował wagi przemysłowe i maszyny księgujące. Firmie udało się szczęśliwie pokonać wszystkie pojawiające się w jej długiej historii niebezpieczne zakręty.

Zanim IBM stał się największym dostawcą usług informatycznych, przez wiele lat produkował wagi przemysłowe i maszyny księgujące. Firmie udało się szczęśliwie pokonać wszystkie pojawiające się w jej długiej historii niebezpieczne zakręty.

Na początku XX w. powstała Corporation Computing Tabulating Record (CTR), która zajmowała się produkcją wag przemysłowych, krajalnic do sera i wędlin, maszyn rejestracyjnych. Nie wiodło się jej jednak najlepiej. Na szczęście w 1914 r. dyrektorem firmy został Thomas Watson Sr., wcześniej handlujący pianinami i maszynami do szycia NCR. Charyzmatyczny Watson wpajał załodze slogan: "Jesteśmy najlepsi w świecie", zachęcał do konkurencji, organizował firmowe pikniki z muzyką oraz imprezy sportowe. Firma zwiększała gamę produktów, m.in. w 1920 r. wprowadzono - rewolucyjną na owe czasy - drukującą maszynę księgującą.

Słońce nad IBM

Obecną nazwę - IBM - firma przyjęła w 1924 r. Nic nie straciła na swej aktualności główna zasada IBM: "Im więcej kosztuje prowadzenie biznesu, tym mniej należy tolerować marnotrawstwo". Watson, założyciel IBM, miał precyzyjną wizję, jak ma działać firma i czym powinien wyróżniać się dobry handlowiec: ma dobrze się prezentować, znać się na tym co sprzedaje i aktywnie szukać klienta w terenie, nie zza biurka. "Produkcyjny jest tylko ten czas, który spędzacie z potencjalnym klientem" - powtarzał swoim handlowcom. Parafrazując zaś motto Imperium Brytyjskiego dodawał: "Słońce nigdy nie zachodzi nad produktami IBM".

Kryzys 1929 r. nie dotknął IBM; firma pozwoliła sobie nawet na wypłatę 5% dywidendy akcjonariuszom. Przed IBM otwierał się ogromny rynek: tylko 2% amerykańskich przedsiębiorstw miało zmechanizowaną obsługę księgowości. "Ile pracy nas czeka!" - zachęcał Watson. Rząd Stanów Zjednoczonych powierzył IBM największą operację mechanizacji prac biurowych - zarządzanie danymi 26 mln Amerykanów, którym przedzielono numery ubezpieczenia społecznego, po ustawowym wprowadzeniu takiego obowiązku w 1935 r. W efekcie w 1939 r. wartość IBM wynosiła 38 mln USD, a firma zatrudniała już ponad 11 tys. osób w 79 krajach. Do obsługi rynków międzynarodowych stworzono w 1949 r. IBM World Trade Corporation.

Komputery i kłopoty

Przejście na nowe technologie z użyciem lamp elektronowych, a później tranzystorów pozwoliło IBM na zajęcie dominującej pozycji na rynku. Zaowocowało to jednak pierwszym postępowaniem antymonopolowym. W 1952 r. rząd Stanów Zjednoczonych zażądał, aby IBM sprzedawał swoje maszyny księgujące, nie tylko je wynajmował.

W 1964 r. pod kierownictwem Thomasa Watsona Jr., syna założyciela firmy, IBM inwestuje 5 mld USD w opracowanie maszyny IBM 360, która natychmiast staje się sukcesem rynkowym. Dalsze sukcesy komercyjne (maszyny 4300 i 370, pamięci 64 KB, architektura SNA) stają się powodem ponad 20 postępowań antymonopolowych w latach 1973-80. Wszystkie wygrał IBM. Thomas Watson odchodzi ze stanowiska prezesa w 1971 r. Po nim firmą kierowali kolejno Frank Cary, John Opel i John Akers.

Lata 80. to ostry atak innych firm na pozycję IBM. Udział IBM w rynku mainframe'ów i serwerów maleje z 37% w 1986 r. do 28% w 1991 r. Na rynku stacji roboczych jest jeszcze gorzej - IBM traci udział w rynku z 29 do 17%. Firmy japońskie, w szczególności Fujitsu i Hitachi, szybciej opracowują nowe produkty dla serii 370 niż IBM. Na rynku minikomputerów AS/400 walczy z produktami Sun Microsystems i Hewlett-Packard. "Klienci komercyjni woleliby RS/6000, ale IBM usiłuje im wcisnąć AS/400" - piszą Charles Ferguson i Charles Morris w książce Computer Wars. Pogarsza się sytuacja IBM na rynku PC, gdzie agresywny marketing prowadzą m.in. Compaq i Dell.

Problemy nie były wynikiem zaniedbań technicznych - IBM inwestował ok. 6 mld USD rocznie w badania i rozwój, nieporównywalnie więcej niż jakakolwiek inna firma na świecie. IBM stał się ofiarą własnej kultury firmowej i skostniałej organizacji. Coraz trudniej było utrzymać jakość produktów, solidność i stabilność firmy. Zbyt dużym obciążeniem stała się gwarancja zatrudnienia menedżerów aż do emerytury. Starannie opracowywane strategie rozwoju nie były wprowadzane w życie. Pod koniec lat 80. Wall Street Journal pisał nawet: "Futurolodzy powinni rozważyć scenariusz, według którego IBM nie weźmie udziału w rewolucji technologicznej lat 90."

Nowa era

Nie spełniły się te czarne scenariusze. W 1993 r. kierownictwo objął Louis Gerstner i rozpoczął porządki. Zrestrukturyzował firmę, położył nacisk na usługi i oprogramowanie. Usługi w IBM nie były niczym nowym - slogan reklamowy z 1949 r. głosił:"IBM oznacza serwis". Jednak wówczas chodziło o serwis sprzętu, a nie o usługi dla klientów.Wyniki działań Gerstnera były widoczne już w 1995 r. Po raz pierwszy od 5 lat IBM osiągnął zysk, który wyniósł ponad 4 mld USD przy obrotach sięgających prawie 72 mld (wzrost o 12%). Druga strona medalu to spadek udziału sprzedaży sprzętu z 51 do 49% w obrotach firmy i wzrost przychodów z usług o 31%. Tendencja ta utrzymuje się do dziś. IBM, który teraz usilnie promuje e-biznes we wszystkich odmianach, może znowu posłużyć się dawnym hasłem, ale w zmodyfikowanym brzmieniu: "IBM oznacza usługi".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200