CW 10 lat: Kilka tysięcy lat i lat kilkadziesiąt

Lawinowy rozwój cywilizacji informacyjnej to, powiedzmy, ostatnich kilkadziesiąt lat. W porównaniu z całą historią jest to okres śmiesznie krótki. W tym relatywnie niedługim czasie mamy jednak do czynienia ze zmianą cywilizacyjną tak szybką i radykalną, że warto zapytać, jak się ona ma do długofalowych tendencji rozwojowych ludzkości.

Lawinowy rozwój cywilizacji informacyjnej to, powiedzmy, ostatnich kilkadziesiąt lat. W porównaniu z całą historią jest to okres śmiesznie krótki. W tym relatywnie niedługim czasie mamy jednak do czynienia ze zmianą cywilizacyjną tak szybką i radykalną, że warto zapytać, jak się ona ma do długofalowych tendencji rozwojowych ludzkości.

Zjawiskiem wielowiekowym było w historii i jest dzisiaj powiększanie naszego potencjału produkcyjnego oraz stopnia obrotu wytworzonymi dobrami. Wprowadzenie współczesnych środków elektronicznych go przyspieszyło. Pytanie, czy owe środki ułatwią bardziej równomierne rozmieszczenie potencjału produkcyjnego na Ziemi.

Przyspieszenie

Jest prawdopodobne, że za pomocą współczesnej elektroniki będzie można rozwinąć wytwórczość pewnych produktów w regionach, gdzie dotychczas występowała jedynie produkcja rolnicza, przeznaczona na własne zaopatrzenie. Odległa od swych głównych rynków zbytu Korea mogła rozwinąć swój potencjał produkcyjny najpewniej dzięki bieżącemu kontaktowi z odbiorcami, za pośrednictwem współczesnych instrumentów. Jednocześnie trzeba przecież pamiętać, iż nie działa w tej sprawie żaden automatyzm. Najbardziej współczesna elektronika samoistnie nie przesądzi szybkiego rozwoju. W końcu Afryka mogłaby korzystać ze współczesnych środków porozumiewania się równie dobrze jak Korea. Ich przeniesienie bywa nawet relatywnie mniej skomplikowane niż zakorzenienie na nowym terenie innych rozwiązań technicznych oraz modernizacja instytucji. Tymczasem Afryka klepie biedę jak klepała - bądź jeszcze gorzej.

Wielowiekową tendencją w życiu społeczności ludzkiej jest zapanowywanie człowieka nad obszarem świata, poznawanie go i cywilizacyjne "zmniejszanie się" Ziemi. Proces ten następował najpierw poprzez wędrówki ludzi na własnych nogach, na koniach, na lamach, na słoniach... W jakimś momencie pojawiły się pociąg, samolot, tunel pod Mont Blanc, Eurotunel, most między Danią a Szwecją... Przyszły kolejno radio, telewizja oraz Internet. W konsek-wencji praktycznie nie ma dziś nie znanych miejsc na Ziemi, promień kontaktów wielu z nas jest przeogromny, zaś porozumienie się ludzi umieszczonych w dowolnych punktach świata może być natychmiastowe. Wyniknęły z tego dwa zjawiska: globalizacja oraz przyspieszenie historii.

Możemy dziś wiedzieć o masie spraw, które rozgrywają się gdziekolwiek. Wszystko może mieć wpływ na nas. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Dopełnieniem ewolucji sytuacji w ostatnich czasach jest okoliczność, że natychmiastowy kontakt w ramach całego globu mogą mieć już nie tylko całe społeczności poprzez przedstawicieli, którym oddano w ręce nadajniki radiowe, lecz praktycznie każdy z nas indywidualnie i kiedy zechce. Jeśli w stosunku do tego obrazu trzeba poczynić pewne zastrzeżenia, to nie tyle na skutek niedostępności jakichś obszarów, ile w związku z istnieniem społecznych enklaw uczestniczących jedynie biernie w sygnalizowanych procesach.

Wielkie obszary trzecioświatowej wsi wciąż nie słyszały ani o telewizji, ani o Internecie. Pytanie jednak, czy właśnie współczesne środki komunikacji nie będą najszybciej łamać muru społecznej izolacji. Może się okazać, że jakiś teren łatwiej objąć ich siecią niż siecią dróg. W dzielnicach nędzy wielkich miast latynoamerykańskich nieraz, mimo całej nędzy, widzi się telewizory. Oglądanie obrazu jest tam surogatem uczestnictwa w pełni życia, swego rodzaju wyjściem z getta nędzy. Ludzie są więc gotowi zainwestować wszystko w telewizor, ukraść go, przynieść wyrzucony ze śmietnika. Szkopuł pozostaje jedynie w tym, że odchodząc od telewizora widzą otaczającą nędzę - co może tworzyć ładunek silnie wybuchowy.

Ujednolicenie

Wielowiekową tendencją ludzkości jest działanie w kierunku ujednolicania świata. Zróżnicowanie choćby w ramach jednej cywilizacji było kiedyś ogromne - by już nie wspomnieć o kulturach, z którymi obszary zaludnione przez białego człowieka w ogóle nie miały kontaktu lub utrzymywały go w stopniu znikomym. Owo zróżnicowanie w jakimś stopniu przetrwało. Nawet otwarcie restauracji McDonald's w Pekinie nie zmieni faktu, że kuchnia chińska jest wciąż inna od europejskiej lub amerykańskiej. Nawet w Europie pozostał tak uparty przeżytek (bo to już chyba jedynie przeżytek!) zróżnicowania, jak produkowanie innego sera oraz innego wina za każdym zakrętem we Francji.

Jednocześnie przecież wszędzie jeździmy podobnymi samochodami, latamy podobnymi samolotami, podobnie się ubieramy, słuchamy tych samych koncertów trzech wielkich tenorów, oglądamy te same zawody sportowe, słyszymy kilku znanych filozofów... Techniki informacyjne istotnie się do tego przyczyniły i zapewne przyczynią się jeszcze bardziej. Nie wiemy jak daleko ten proces postąpi. Ewentualnie niepokojąc się nim, warto wszakże mieć na uwadze, że postęp technik informacyjnych umożliwił też wzrost zróżnicowania. Posługujemy się na całym świecie podobnymi telewizorami oraz Internetem - ale dzięki nim możemy się zapoznać ze sprawami znacznie bardziej zróżnicowanymi, niż dostępne znakomitej większości naszych przodków. W końcu iluż ludzi widziało kiedyś ten bardziej niż dziś zróżnicowany świat?

Ważne też, iż dziś już nie jesteśmy skazani na oglądanie jednego kanału telewizyjnego. Współczesne urządzenia nie pracują jedynie w języku angielskim; umożliwiły nawet renesans niektórych języków cofających się.

Jest prawdopodobne, że rozwój technik informacyjnych pójdzie w takim kierunku, że ludzkość w jednych sprawach się ujednolici, a w innych pozostanie zróżnicowana - co da zapewne dobre rezultaty. Warto mieć na uwadze, że historyczny sukces Europy najpewniej tłumaczył się jej dużym stopniem wspólnoty z jednej strony, a zróżnicowaniem z drugiej.

Tendencją, dającą się zaobserwować w wiekowym rozwoju, jest zmniejszanie liczebności grup silnie spolaryzowanych społecznie, na korzyść zwiększania się grup nieprecyzyjnie określanych jako klasa średnia. Dziś w rozwiniętych krajach Europy żyje relatywnie niewielu magnatów i relatywnie mało ubogich chłopów, podczas gdy zwiększyła się liczebność środka. Nie wszędzie na Ziemi ma miejsce taki proces. Nie wiadomo, czy jest to tendencja trwała. Utrwalone bezrobocie, dzielenie się zachodnich społeczeństw na grupy poruszające się jakby z różnymi prędkościami, powstanie dzielnic imigrantów w miastach zachodnich, mnożenie się dzielnic nędzy w wielkich miastach azjatyckich i latynoamerykańskich... mogą zniwelować rzeczoną tendencję. Pytanie, jaki wpływ wywrze na nią cywilizacja informacyjna.

Nowoczesna wytwórczość, w tym produkcja sprzętu elektronicznego, nie wywołuje powstawania licznych miejsc pracy. Zastosowanie współczesnych nośników informacji może wręcz zmniejszać zapotrzebowanie na siłę roboczą. Nauczanie na odległość może choćby zmniejszyć zapotrzebowanie na profesorów, ograniczając ich liczbę do kilku najlepszych (co byłoby czarną perspektywą z punktu widzenia nauczycieli akademickich!). Z drugiej strony rozwój technik informacyjnych może jednak otworzyć jakieś, dziś jeszcze nam nie znane, szanse nowych zatrudnień i nowe drogi wychodzenia biednych z biedy. W przyszłości będzie zapewne możliwa praca na odległość. Nowe zjawiska cywilizacyjne ułatwią postęp edukacyjny ludzi, w tym może biedoty, dla której nie udaje się zorganizować szkół z prawdziwego zdarzenia.

Urozmaicenie

Wielowiekową tendencją ludzkości jest odchodzenie od monopolu informacji. Dawniej wiadomościami dysponował władca, mistrz, znawca starożytnych tekstów, ksiądz... Z czasem źródła informacji się różnicowały. Rozwój środków technik informacyjnych wywołał obawy przed ponownym zdominowaniem nadajników przez nielicznych. Goebbels pokazał co w tym zakresie można osiągnąć - a przecież radio, prasa i płyta z przemówieniami Hitlera stanowiły słabe środki w zestawieniu ze współczesną propagandą telewizyjną.

Obawy, o których mowa, chyba jednak nie potwierdziły się. Wręcz przeciwnie, rozwój technik informacyjnych umożliwił zwiększenie liczby potencjalnych źródeł informacji. Mało tego. Okazało się, że wobec nich trudno stosować cenzurę. Bardzo ciężko byłoby dziś odciąć kraj od sygnałów z zagranicy. Władze NRD ogromnie się o to starały, a przecież nie były w stanie uniemożliwić słuchania dziennika telewizyjnego z RFN własnym obywatelom.

Można oczywiście wskazać przykłady, gdzie władcom okresowo udawało się izolowanie kraju, oraz przykłady, jak to komputery i współczesne środki łączności stawały się użyteczne dla nękającej ludzi policji. Była to jednak najczęściej bomba o dwóch kierunkach rażenia. Radio, taśma magnetofonowa, komputery i inne współczesne środki potrafiły być także bardzo użyteczne buntownikom. Rewolucja

Islamska w Iranie nie zwyciężyłaby bez szmuglowania do kraju taśm magnetofonowych z Zachodu.

Indywidualizacja

Wielowiekową tendencją jest postępująca indywidualizacja człowieka. Dawne epoki były znacznie bardziej kolektywistyczne niż dzisiejsza. Człowiek nieraz istniał przede wszystkim jako element swojej i to jednej jedynej komórki społecznej, która sprawowała nad nim staranną kontrolę. Z biegiem czasu człowiek zwiększył pole swych indywidualnych decyzji, w znacznie większym stopniu stanął sam wobec szerokich społeczności, a dziś wręcz wobec świata.

Współczesna elektronika stanowi narzędzie ogromnego przyspieszenia procesu indywidualizacji. Obecnie, siedząc przed monitorem komputera, człowiek może rozmawiać z całym światem - tak naprawdę nie znając jednocześnie nikogo spośród swoich partnerów. Sytuacja przypomina dziś czasem - przy zachowaniu należnych proporcji - tę, którą opisała w swoich wspomnieniach ze stalinowskiego więzienia Eugenia Ginzburg. Siedząc mianowicie przez kilka lat w izolatce, porozumiewała się ona pukaniem z inną więźniarką. Po jakimś czasie obie wiedziały oczywiście o sobie więcej niż wiedziałyby nawet najbliższe przyjaciółki w warunkach wolności. Gdy przenoszono je z więzienia do obozu, spotkały się w końcu twarzą w twarz. Jedna podeszła do drugiej z pełnym emocji pytaniem: "Więc to ty jesteś Żenia, prawda?" Dopiero wtedy się naprawdę poznały - bowiem do poznania i zadzierzgnięcia prawdziwie ludzkiej więzi trzeba mimo wszystko kontaktu bezpośredniego.

Niekiedy człowiek niepokoił się swoją postępującą samotnością. Faszyzm, umieszczający go ponownie w komórkach plastra miodu, wynikał z takiej reakcji niepokoju. Różne fundamentalizmy miewają genezę w podobnych obawach. W naszym społeczeństwie nawrót do idei "deptaków" i "shopping malls" w wielkich miastach z jednej strony, zaś akcentowanie idei narodowej z drugiej są odbiciem potrzeby znalezienia przez człowieka zakorzenienia w grupie mniejszej niż ludzkość.

Może techniki informacyjne pozwolą na bycie obywatelem świata, a jednocześnie pomogą budować społeczności, w których człowiek czułby się "u siebie". Niewykluczone iż zjawisko będzie przebiegać paralelnie do ewolucji języków. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłości będziemy się posługiwać zarówno językiem angielskim, jak i własnym. Będziemy korzystać z kuchni międzynarodowej i z kuchni własnej. Może także w mediach będziemy szukać treści dotyczących spraw ogółu ludzi i treści dotyczących naszej społeczności. Sami też może będziemy wprowadzać do obiegu jedne i drugie treści.

Byłoby to najpewniej niezłe rozwiązanie, bowiem współczesna technika komunikacji oraz informacji niesie ryzyko odwrócenia tendencji do indywidualizacji człowieka poprzez ponowne objęcie go siecią kontroli porównywalną do tej, jaką rozciągało nad nim społeczeństwo feudalne. Technicznie jest to możliwe na skutek istnienia przeogromnego potencjału gromadzenia informacji o ludziach i rozciągnięcia kontroli nad ich działaniami. Można się więc cieszyć z perspektywy funkcjonowania zarówno w skali własnej społeczności, jak i w skali szerszej.

Tendencji do indywidualizacji człowieka towarzyszy tendencja do zacierania wielu naszych cech indywidualnych. Ubranie jest w tej chwili znacznie bardziej zestandaryzowane niż bywało dawniej. Nawet nasze ciała w pewnym stopniu standaryzują się za sprawą modeli pokazywanych nam przez środki masowego przekazu. Na wielkich lotniskach jesteśmy potokiem ludzkim, który za sprawą tablic informacyjnych płynie w pożądanych kierunkach.

Ponieważ taka sytuacja jest z wielu powodów nieprzyjemna, społeczeństwo znajduje różne środki zaradcze. Stewardesa nachyla się nad pasażerem z uśmiechem tak uroczym, jakby był przeznaczony nie dla klienta numer XY, lecz specyficznie dla danej osoby. W hotelach słyszy się zapewnienia, że jest się wyjątkowym gościem i znajduje się na nocnym stoliku czekoladkę, która ma pomóc w zaśnięciu.

I dezindywidualizacja

Współczesne środki przekazywania informacji sprzyjają dezindywidualizacji. W wielu dziedzinach życia stajemy się po trosze numerami statystycznymi, z przypisanymi adresami elektronicznymi. Jednocześnie przecież współczesne środki komunikacji mogą też sprzyjać akcentowaniu naszych cech indywidualnych. Dzięki nim wiedza i zasób doświadczeń każdego z nas stają się w znacznym stopniu odmienne od posiadanych przez sąsiadów. Łatwiej dziś jeździć gdzie indziej niż pobratymcy, mieć inne auto niż oni... Nawet w ramach standaryzacji samochodów możliwe już są szerokie indywidualne wybory poszczególnych rozwiązań w tych samych markach.

Wielowiekową tendencją ewolucyjną ludzkości było przechodzenie od wojen o ograniczonym zasięgu do wojen totalnych i od wojen, w których znaczące było zmaganie się człowieka z człowiekiem, do takich, w których za człowieka w pewnym sensie biją się maszyny. Współczesne techniki informacyjne oczywiście pogłębiają różne elementy tego procesu. Jednocześnie przecież pozwoliły one na powrót do wojen wybiórczych. Przykładem działań wojennych nowego typu były interwencje w Zatoce Perskiej (1991) oraz w b. Jugosławii (1999). Jednocześnie współczesne media wprowadziły świat jako nieustającego widza rozgrywających się starć. Większość konfliktów rozgrywa się dziś przy świadomości walczących, że świat sekunduje każdej ich fazie. To, co się kiedyś nazywało "teatrem wojny", w pewnym sensie rzeczywiście stało się teatrem dla nawet odległych obserwatorów - czego bywają dobre i złe skutki.

Wartości

W ciągu wielu wieków system wartości naszej cywilizacji reprezentował szereg elementów stabilnych. Nie znaczy to, rzecz jasna, że wszyscy przestrzegali wszystkich uznanych norm - ale znaczna część ludzi godziła się na nie przynajmniej w kategoriach deklaratywnych. Powstaje pytanie, jaki wpływ będą miały techniki informacyjne na system wartości. Sytuacja sprawia wrażenie, że zmniejszeniu będzie ulegać kontrola społeczeństwa nad coraz liczniejszymi i zróżnicowanymi nadawcami norm etycznych. Przyniesie to najpewniej zarówno dobre, jak i złe konsekwencje. Z jednej strony będzie zmniejszało ryzyko totalności propagandy, a z drugiej, będzie umożliwiało propagowanie tez doraźnie lub przyszłościowo niebezpiecznych. Już dziś wielu ludzi jest przerażonych wpływem na młodzież pokazywanych w telewizji scen brutalnych; także - akcją niektórych gier komputerowych.

Intencjonalne przekazywanie norm jest jednakowoż tylko częścią przekazu. Na nasz system wartości mają wpływ także treści nadawane w sposób niezamierzony. Wiedza o nieszczęściach zdarzających się na świecie, jaką dziś, dzięki współczesnym mediom, uzyskujemy w stopniu znacznie większym niż dawniej, z jednej strony może nas uwrażliwiać na potrzebę pomocy bliźniemu. Z drugiej jednak strony postulat "kochaj bliźniego jak siebie samego" trzeba w dużym stopniu odsunąć ze świadomości, gdy się nieustająco widzi coś niedobrego w środkach masowego przekazu. Nie można codziennie przejmować się i spieszyć z pomocą kolejnym ofiarom wojny, powodzianom, ludziom dotkniętym przemocą... na całym świecie. Jednocześnie przecież to, że wszyscy wszystko widzą i wszyscy wszystko wiedzą nieraz spowodowało odruchy pomocy z daleka, dawniej trudne do wyobrażenia. Może nawet zatrzymało pewne nieszczęścia. Mało która władza może pozwalać sobie dziś na wszystko w przekonaniu, że świat się o niczym nie dowie.

Sztuka uczenia

Wielowiekową tendencją ewolucyjną było zwiększanie zasobu informacji, jakimi dysponował człowiek. Docieranie do informacji było sztuką. Gromadzili je mędrcy i ludzie przeciętni, przechowywano je w tradycji, księgach i bibliotekach. Posiadanie dużego zasobu informacji przez instytucję bądź indywidualnego człowieka było korzystne w kategoriach praktycznych, a często stanowiło też powód do chwały. Współczesne środki przekazywania informacji umożliwiły nadzwyczajny postęp w tym zakresie. Wywołały jednak pojawienie się nowego problemu: potrzeby zselekcji informacji. Dawniej studentów humanistyki z czcią uczono korzystania z bibliografii, a każdy był dumny ze zgromadzenia możliwie jak największej liczby tytułów na opracowywany temat. Dziś uzyskanie niemal dowolnie długiej listy pozycji nie stanowi większego problemu. Dopiero przeczytanie spisanych na niej dzieł jest trudne, często po prostu niemożliwe. Prawdziwą sztuką jest zaś dopiero ocena, jakie informacje są ważne i przydatne do analizy. Ponieważ właśnie to jest bardzo trudne, więc nie uniknie się czytania książek tych samych kilku, na całym świecie znanych autorów. Nie jest to najlepsze rozwiązanie - nawet jeśli tych najsławniejszych spośród piszących należy oczywiście czytać.

Wielowiekową tendencją było utrzymanie się pewnego stosunku nadrzędności pomiędzy nauczającym a nauczanym. Pierwszy posiadał wiedzę i uczył, drugi miał się nauczyć. Techniki informacyjne w poważnym stopniu zmieniły ten układ. Dziś uczeń może w niejednej sprawie wiedzieć więcej od nauczyciela. Wystarczy, że pogrzebie trochę w Internecie, w czym na ogół jest sprawniejszy od swego profesora.

Niezależnie od ewentualnego zagrożenia profesorskich ambicji jest to sytuacja pozytywna. W najlepszej tradycji akademickiej wiedza rodziła się na styku wymiany myśli pomiędzy nauczającym a uczącym się. W nowym układzie nauczyciel musi jednak zrozumieć zmianę własnej roli. Obecnie powinien być przede wszystkim tym, który daje podstawy, wyposaża ucznia w narzędzia oraz jest jego przewodnikiem i rozmówcą. Przyszły świat będzie na tyle odmienny od naszego, że przekazywanie dzisiejszej wiedzy już nie wystarczy; trzeba kształtować intelekt wychowanka.

Przez całe wieki dziejów ludzkich pulsująco pojawiała się w społeczeństwie wysoka ocena zjawiska myślenia. Pulsująco, gdyż łatwo wskazać okresy i formacje polityczne, które nie promowały hasła "Myślenie ma kolosalną przyszłość" (PRL, 1956), lecz hasło "Nie podskakuj, siedź na d... i potakuj" (PRL, ironiczne, chyba ponadczasowe).

Współczesne techniki informacyjne w wielu przypadkach wspomagają myślenie przez zwiększenie zakresu naszych informacji i bazy doświadczeń z jednej strony, a ułatwienie gromadzenia myśli i przetwarzania ich z drugiej. Mogą jednak też zabijać myślenie przez siłę nadawania treści ogłupiających, stereotypów, rozwiązań rzekomo prawdziwych - tym bardziej niebezpiecznych, że ubranych w nowoczesną formę.

Nawet najdoskonalsze z technik informacyjnych są jedynie narzędziami, które nie zwolnią człowieka od myślenia. Przetworzone informatycznie myślowe śmieci pozostaną śmieciami. Gdy na pytanie o postępy pracy magisterskiej kolejny student odpowiada mi: "tak, posuwa się, już kupiłem komputer", mam ochotę zadać pytanie: "ale czy już pan coś wymyślił?"

Komputery, kserografy, Internet... w oczywisty sposób wspomagają zdobywanie i tworzenie wiedzy. Trzeba je jak najszerzej wykorzystywać w procesie dydaktycznym, trzeba też uczyć posługiwania się nimi. Trzeba jednak przypominać użytkownikom, że własny rozum też powinien do czegoś służyć.

Komputery i inne współczesne środki nieraz modyfikują utrwalone w dziejach zachowania studentów. Student nieraz uśmiecha się dziś już nie tylko do koleżanki, ale do ekranu komputera - co zabawnie jest obserwować w uczelnianych ośrodkach informatycznych. Skoro się uśmiecha, to znaczy, że korzystanie przezeń z omawianych urządzeń rodzi dlań dobre skutki. Szkopuł tylko w tym, że niekiedy skutki użycia komputerów bywają w życiu uczelnianym gorsze.

Techniki informacyjne znakomicie ułatwiają przygotowywanie "gotowców", pisanie prac w zastępstwie nominalnych autorów, przygotowanie ściągawek. Jeśli kiedyś powstanie muzeum ściągawek, to z obecnych czasów znajdzie się w nim wiele bardzo interesujących eksponatów przygotowanych za pomocą nowoczesnych urządzeń. Wprawdzie techniki informacyjne ułatwiają też kontrolę pracy studenckiej, ale świat "księcia ciemności" nieraz bywa jednak w tych sprawach mocniejszy.

Nowa cywilizacja zmienia też tradycyjne studenckie tłumaczenia własnych niedociągnięć. Gdy dziś wskazuje się studentowi nawet krzyczące błędy ortograficzne, to nie rumieni się on już ze wstydu, lecz odpowiada, że jeszcze nie wgrał korektora do swego komputera. Znane z wiekowego doświadczenia tłumaczenie przyczyny niewykonania zadanej pracy przez powoływanie się na dolegliwości "paluszka i główki" bywa zastępowane przez powoływanie się na trudności komputerowe - zwłaszcza wypadków rozsypania się dysku twardego. Komputery nabywane przez warszawską społeczność studencką zdają się mieć wyjątkowo słabe dyski twarde. Na marginesie dyskusji o wpływie komputerów na ludzkie dzieje, warto chyba zatem przedyskutować fundamentalne zagadnienie sposobu wzmocnienia twardych dysków w studenckich komputerach [;)].

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200