Nasze ulubione wydruki

Raporty papierowe mają się ciągle nieźle. W wielu przypadkach są wręcz niezastąpione, pozwalając na analizę informacji nawet po wielu latach bez korzystania z technik komputerowych. Wystarczy sięgnąć do właściwego segregatora.

Raporty papierowe mają się ciągle nieźle. W wielu przypadkach są wręcz niezastąpione, pozwalając na analizę informacji nawet po wielu latach bez korzystania z technik komputerowych. Wystarczy sięgnąć do właściwego segregatora.

Oczywiście, metoda tradycyjnego archiwizowania informacji jest przydatna, gdy mamy do czynienia z rozsądną liczbą dokumentów. W przypadku dużych ilości raportów niezastąpione są nowoczesne sposoby ich digitalizowania - jak nieraz, niezbyt zręcznie, określa się tę czynność.

Papierowe zasoby archiwalne mają dodatkową zaletę, jaką jest uniwersalność odczytu zapisanej tam informacji. Przy stosowaniu technik cyfrowych trzeba pamiętać o kompatybilności formatu zapisu danych. Nie przypuszczam, aby za lat kilkaset dokumenty dzisiaj zapisane mogły być odczytane bez problemów. Nawet w ciągu ostatniego dziesięciolecia mieliśmy przykłady zaniku pewnych standardów.

Spróbujmy np. dostać się do zawartości dyskietki pięciocalowej (zakładając, że informacja tam zapisana nie uległa uszkodzeniu wskutek upływu czasu) - gdzie można dziś znaleźć napęd tego typu? Albo też spróbujmy odczytać stary plik zapisany przez niezwykle popularny kiedyś edytor TAG. Starsze wersje Worda miały jeszcze filtry do konwersji z TAG-a, teraz możemy jedynie powspominać. Tego typu przykładów znalazłoby się zapewne więcej, a przecież to dopiero kilka ostatnich lat. Oczywiście, papier żółknie, atakują go drobnoustroje, szkodliwe nie tylko dla papieru, ale także dla ludzi. Stąd też rzesze archiwistów otaczają właściwą opieką konserwatorską szczególnie cenne zasoby.

Projektowanie wydruków jest niezbyt lubianą częścią zakresu prac programistycznych. Nie wiem dlaczego, ale jest to faktem. Być może dlatego że na zestawieniach końcowych wyłapujemy wszelkie wcześniejsze uchybienia, wynikające z niezbyt dobrze zaprojektowanych struktur danych. Ponadto trzeba się nieźle napracować nad graficznym rozmieszczeniem wszelkich elementów wydruku, co nieraz doprowadza programistę do szewskiej pasji. Najgorsza z najgorszych rzeczy, jaka może się na tym etapie pojawić, to nadruk na gotowych szablonach. Nabiedzi się taki programista, aby wszystko co do milimetra pasowało i wyglądało estetycznie, po czym uruchamia wydruk na nowszym modelu drukarki tego samego producenta i okazuje się, że jest problem - pojawiają się niestety różnice. Nie wiem znowu jak to możliwe, aby dla jednego typu drukarki laserowej margines wynoszący 2 cm był rzeczywiście równy tej wartości, a dla innego typu objawiał się jako 3 cm.

Nie do przejścia okazują się nadruki na grubszych dokumentach w twardej oprawie. Seikosha FB 900 lub OKI 390 FB nieźle radzą sobie z grubościami do 1 mm. A przy użyciu jakich urządzeń wykonać nadruk na legitymacjach nieco grubszych?

Na szczęście, z wielu opresji ratuje nas umiejętność pisania ręcznego. Może nie jest to zbyt efektywne rozwiązanie, ale za to pewne. I dobrze, że ciągle uczą tego w szkołach.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200