W przededniu wielkiej zmiany

W ostatnich dniach listopada rozpoczęło się wdrażanie systemu ICBS w pilotażowych oddziałach Banku Zachodniego WBK SA. To drugi, obok fuzji, ogromny projekt zrealizowany w ciągu dwóch ostatnich lat przez pracowników obu od niedawna połączonych banków.

W ostatnich dniach listopada rozpoczęło się wdrażanie systemu ICBS w pilotażowych oddziałach Banku Zachodniego WBK SA. To drugi, obok fuzji, ogromny projekt zrealizowany w ciągu dwóch ostatnich lat przez pracowników obu od niedawna połączonych banków.

Dla wielu informatyków to bardzo trudny okres. Po miesiącach wytężonej pracy przyszedł czas refleksji i pytań o to - "co dalej?". Ci, którzy jak Jarosław, od kilkunastu miesięcy przygotowywali infrastrukturę informatyczną banku do wdrożenia systemu ICBS, zaczynają odczuwać brak długoterminowego celu i świadomość zbliżającego się końca projektu. Pozostali, jak np. Marek, który administruje używanym dotychczas systemem w jednym z lokalnych oddziałów banku, zastanawiają się nad tym, czy jest dla nich miejsce w nowej organizacji. Twardy orzech do zgryzienia ma także zarząd Banku Zachodniego WBK, który właśnie teraz przekona się o skutkach, jakie dla przyszłości systemów IT miało przeprowadzenie niemal równolegle dwóch ogromnych projektów - fuzji obu banków oraz Programu B1, polegającego na wdrożeniu jednakowych zmian w modelach biznesowych, opartych na systemie ICBS.

Zarząd w drodze

"Od początku wiedzieliśmy, że jednym z głównych wyzwań, stojących przed nami, będzie przygotowanie personelu do zachodzących zmian. Chcieliśmy, aby odbyły się one w miarę bezboleśnie, tak żeby przekonać do nich naszych pracowników" - mówi Dorota Poniatowska, członek zarządu ds. informatyki w Banku Zachodnim WBK SA. Przygotowania do fuzji obejmowały zakrojoną na szeroką skalę kampanię informacyjną. Przez dwa miesiące członkowie zarządu podróżowali po całym kraju, by w ramach akcji "Bank w drodze" wyjaśnić powody i korzyści płynące z fuzji. W centrali odbyło się kilkanaście spotkań z Jackiem Kseniem, dotychczasowym prezesem WBK i obecnym prezesem nowego banku, poświęconych właśnie tej problematyce. W każdym oddziale była specjalna skrzynka, do której wrzucano pytania, dotyczące planowanego projektu. Bank wydawał specjalny biuletyn i miesięcznik Fuzja. Co kilka tygodni organizowano również interaktywne czaty z członkami zarządu. "Każdy, kto chciał zadać nam jakieś pytanie, miał ku temu okazję" - podsumowuje Piotr Gajdziński, rzecznik prasowy Banku Zachodniego WBK. Kampania ta była tym bardziej potrzebna, że zmiany, jakim podlegały w ciągu ostatnich 20 miesięcy obie organizacje, były dość radykalne.

Specjalny program

Program B1 restrukturyzujący pracę sieci oddziałów obu banków, którego "informatycznym sercem" jest system ICBS, zainicjowano w kwietniu 2000 r. na długo przed rozpoczęciem przygotowań do fuzji. Jego celem było zaprojektowanie i wdrożenie w bardzo krótkim czasie scentralizowanej technologicznej platformy bankowej, wspierającej wspólne produkty i procesy operacyjne w obu bankach. Do wykonania tego zadania powołano dedykowane zespoły projektowe. Trzon zespołów informatycznych stanowili od początku pracownicy departamentów informatyki central obu banków, zasilany administratorami dzisiejszych systemów oddziałowych. Zespół ten liczył od 40 do prawie 250 osób, przedstawicieli biznesu, trenerów, informatyków.

Pracownikom biorącym udział w programie na czas jego trwania zaproponowano specjalny pakiet, typowe rozwiązanie dla dużych projektów. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, pakiet ten obejmował kilkadziesiąt złotych za każdy dzień spędzony poza miejscem zamieszkania, 10% premii od wynagrodzenia zasadniczego za efektywne wykonanie zadań w ramach danego etapu projektu, bony obiadowe, zwrot kosztów podróży do miejsca zamieszkania. Do momentu formalnej fuzji obu banków, tj. do 1 stycznia br., niektórzy z nich otrzymywali również dodatkowe wynagrodzenia z tytułu umów-zleceń realizowanych na rzecz jednego z podmiotów.

Albo wyprowadzka, albo...

Wdrożenie scentralizowanego systemu informatycznego umożliwi bankowi zmianę procesów związanych z obsługą i administracją systemów w oddziałach. Przygotowywana infrastruktura pozwoli na centralne zarządzanie środowiskami oddziałowymi. W nowym modelu oddziału nie będzie zatem miejsca dla lokalnych administratorów systemów oddziałowych. Tej grupie pracowniczej bank po wdrożeniu centralnego systemu będzie stwarzać różne możliwości kontynuowania pracy w organizacji. "Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że informatycy to ludzie ponadprzeciętnie dociekliwi, dlatego też musimy zaprezentować przemyślany i wiarygodny z ich punktu widzenia plan działania" - mówi Janusz Krawczyk, członek zarządu ds. strategicznego zarządzania zasobami ludzkimi w Banku Zachodnim WBK SA.

Do czasu wdrożenia systemu administratorom systemów oddziałowych zaproponowano zmianę zasad wynagrodzenia. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, aby zapobiec przedwczesnemu odchodzeniu ludzi z pracy dla każdego z nich przygotowano pakiet ochronny, w skład którego weszła kilkunastoprocentowa premia, a także dodatek odkładany na specjalne konta, który zostanie wypłacony w przypadku terminowego rozwiązania kontraktu.

Zamiast przeprowadzki

Wszyscy informatycy stanęli przed alternatywą: zostać przy swoich dotychczasowych obowiązkach, zdając sobie sprawę z tego, że za kilka miesięcy trzeba będzie szukać sobie nowego miejsca w organizacji, zaangażować się w projekt albo zmienić pracę już teraz. "Przygotowaliśmy dość szeroki wachlarz propozycji dla informatyków oddziałowych. Jednak będą musieli oni wykazać się przy tym pewną inicjatywą i aktywnie odpowiadać na nasze oferty" - twierdzi Dorota Poniatowska. Jedną z takich propozycji będą angaże do którejś z otwieranych jednostek specjalizowanych, takich jak call center, czy centralnych jednostek wspierających sieć oddziałów, gdzie także potrzebni będą informatycy.

Pracownikom, których przeprowadzka była niezbędna z punktu widzenia korporacji, bank zapewnia odpowiednie pakiety relokacyjne. Mimo to wielu pracowników ma poważne opory przed podjęciem takiej decyzji. "Ta propozycja stanowi doskonałą szansę dla młodych ludzi nawet bez mieszkania, którzy w ten sposób mogą się przenieść do dużego miasta. Jednak z punktu widzenia starszych pracowników, mających własne mieszkanie, rodzinę i dzieci w wieku szkolnym, nie jest ona wcale taka atrakcyjna" - mówi uczestnik projektu. Pracownicy, którzy nie zdecydują się na wyjazd ze swoich miast, teraz będą mieli możliwość zmiany profilu. "Zazwyczaj są to ludzie, którzy świetnie orientują się w procesach zachodzących w banku" - twierdzi Janusz Krawczyk. - "W naszej firmie jest wiele przykładów udanych karier ludzi, którzy kiedyś byli informatykami oddziałowymi. Jeden z nich został nawet dyrektorem jednego z pionów operacyjnych". Zarząd pracuje nad innymi rozwiązaniami, które pozwoliłyby ograniczyć do minimum utratę potencjału wynikającą z odchodzenia z pracy informatyków, cały czas myśli o wykorzystaniu tych ludzi np. w oddziałach korporacji w całej Europie. "Poruszamy ten temat podczas każdego spotkania z Irlandczykami. Wszyscy wiemy, na jaki niedobór kadr cierpią kraje lepiej niż my rozwinięte gospodarczo. Oczywiście, to znowu dotyczyłoby przede wszystkim tych najbardziej aktywnych, chętnych do zmiany" - mówi Dorota Poniatowska.

Dopiero przyszłość pokaże

Jeden z pracowników banku zapytany o to, jaką ocenę wystawiłby swoim szefom za dotychczasowy przebieg projektu, z pewnym wahaniem przyznał, że najlepsza byłaby "trójka z plusem". Biorąc pod uwagę złożoność problemów związanych z restrukturyzacją departamentów informatyki, można to uznać za sukces. Zarząd nie ustrzegł się jednak pewnych niezręczności. Za taką może uchodzić chociażby zrezygnowanie z indywidualnych rozmów z każdym z pracowników departamentów informatyki, które miały pomóc w wybraniu dla nich odpowiedniej ścieżki rozwoju. Podobnie zresztą - jak zdaniem niektórych informatyków - nie dość wyraźnie wyjaśniono zmiany zachodzące w strukturze oddziałów. "Niektórzy moi koledzy poczuli się rozczarowani, gdy okazało się, że zaraz po oddelegowaniu do projektu B1 zlikwidowano ich stanowiska" - opowiada oddziałowy administrator systemu bankowego. "Błędem było odebranie nam niektórych przywilejów związanych z uczestnictwem w "Programie B1", np. bonów obiadowych, jeszcze w trakcie projektu. Wytworzyło to wrażenie jakbyśmy powoli stawali się niepotrzebni" - ocenia jeden z uczestników projektu. Zapewne właśnie z tego powodu niektórzy pracownicy banku wciąż mają wiele wątpliwości. Jarosław nadal myśli o tym, żeby zrezygnować z propozycji przedstawionej mu przez zarząd i odejść do jednej z firm informatycznych, mających siedzibę w jego mieście. Marek rozważa czy lepiej zostać do końca i dostać zapowiadaną premię, czy też odejść "za pięć dwunasta", tj. gdy w jego oddziale rozpocznie się wdrożenie nowego systemu. Sukces całego procesu zależy m.in. od tego, żeby takich decyzji było jak najmniej.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200