Oddać system w dobre ręce

Zawieszenie działalności przez Gravity i bankructwo eCenter każą się zastanowić nad przyszłością outsourcingu w Polsce.

Zawieszenie działalności przez Gravity i bankructwo eCenter każą się zastanowić nad przyszłością outsourcingu w Polsce.

Podobnie jak w przypadku handlu internetowego, stało się wreszcie jasne, że silnej marki i relacji z klientami opartej na zaufaniu nie da się zbudować za pomocą jednej kampanii reklamowej. Przekonanie klientów do wynajmu oprogramowania i infrastruktury informatycznej wymaga czasu, pieniędzy, wytrwałości i dobrze przemyślanego modelu biznesowego. Nie oznacza to, że taki model nie istnieje. Jeśli kolejni potencjalni gracze na tym rynku zdecydują się na długookresowe inwestycje, poświęcą dużo uwagi edukacji klientów i będą trzymać się założonego modelu, opartego na standardowych rozwiązaniach, wynajem sprzętu i aplikacji może zyskać popularność. Nie od razu Kraków zbudowano, jednak pierwsze firmy, które zainwestowały znaczne kwoty w stworzenie nowoczesnych centrów przetwarzania danych, popełniły chyba wszystkie możliwe błędy. Los ASP i centrów danych w przyszłym roku będzie zależał od tego, czy następcy Gravity i eCenter wyciągną wnioski z porażki poprzedników.

Pouczające błędy

Przede wszystkim nowo powstające centra danych nie zadbały jeszcze przed rozpoczęciem działalności o pozyskanie kilku dużych klientów, których renoma stanowiłaby gwarancję ich wiarygodności i jednocześnie zabezpieczenie inwes-tycji w infrastrukturę. Firma eCenter chwaliła się co prawda kilkoma klientami już w pierwszych miesiącach działalności, niemniej byli to przede wszystkim klienci powiązani własnościowo z jej udziałowcami. Usługodawcy znaleźli się więc w sytuacji właścicieli pustych biurowców, którzy nie zatroszczyli się o zawarcie umów najmu przed rozpoczęciem niebagatelnej przecież inwestycji. Co więcej, inwestorzy zarówno eCenter, jak i Gravity szybko poddali się w obliczu braku spektakularnych efektów i odmówili dalszego finansowania przedsięwzięć. Potwierdzili w ten sposób argumenty sceptyków, obawiających się, że oddanie opieki nad infrastrukturą informatyczną firmie zewnętrznej może skończyć się pozostawieniem klienta na lodzie w chwili pogorszenia się kondycji finansowej dostawcy usług. Oczywiście, eCenter będzie działał do końca br., by "zapewnić kilkunastu klientom czas niezbędny na migrację do innego dostawcy". Problem w tym, że rynek nie pozostawia klientom zbyt dużego wyboru, a decyzja o skorzystaniu z oferty innego dostawcy tego rodzaju usług wiąże się z takim samym ryzykiem, jak decyzja o związaniu się z eCenter.

Być może w ciągu kilkunastu kolejnych miesięcy Gravity i eCenter mogłyby zbudować silną pozycję na rozwijającym się rynku. Być może, ale obie firmy postawiły na niewłaściwe konie. Gravity - na wynajem systemu SAP R/3, który nawet w najprostszej wersji nie jest z pewnością systemem, jakiego niewielka polska firma potrzebuje i na który może sobie pozwolić. eCenter postawiła na obsługę niedochodowych dotcomów, których los zależy od nastroju i determinacji inwestorów oferujących wsparcie finansowe. Strategia eCenter miała jednak również mocne strony. eCenter miała zająć się całościową obsługą działalności sklepów internetowych - począwszy od utrzymywania serwisów na własnych serwerach, po badania zachowań internautów w sieci i obsłudze call center, skończywszy na obsłudze logistycznej. Taki model działania, przy założeniu istnienia odpowiedniej liczby sklepów internetowych o wysokich obrotach, mógłby okazać się zyskowny dzięki osiągnięciu przez eCenter rzeczywistych korzyści skali. Założenie nie miało jednak uzasadnienia przy takich prognozach rozwoju e-biznesu w Polsce.

Recepta na sukces

Firmy typu ASP (Application Service Provider) mogą odnieść sukces, o ile będą dostarczać klientom aplikacje proste i standardowe, umożliwiające szybkie wdrożenia i zmianę dostawcy w kolejnych etapach rozwoju firmy. W praktyce, dostawcy ASP, zdeterminowani do pozyskania jak największej liczby nowych klientów, decydowali się na dostosowywanie aplikacji do ich potrzeb, co niekorzystnie wpływało na ich kon- dycję finansową, okres zwrotu z inwestycji i możliwości uzyskania korzyści skali. Stosunkowo najlepszy model biznesowy wybrały ifirma.pl i casper.pl, oferujące wynajem standardowego oprogramowania finansowo-księgowego niewielkim firmom i biurom rachunkowym. Nawet jednak w ich przypadku liczba klientów nie jest na tyle duża, by pozwolić na osiągnięcie znacznych korzyści skali i przychodów przekraczających ponoszone koszty, tym bardziej że rynek domaga się stałego obniżania początkowych, już niewysokich cen, a naciski te będą się tylko wzmagać wraz z pogarszaniem się kondycji finansowej małych i średnich przedsiębiorstw. Niekorzystna sytuacja makroekonomiczna mogłaby okazać się sprzymierzeńcem firm typu ASP, ponieważ stymuluje przedsiębiorstwa do korzystania z oprogramowania tańszego, a więc standardowego. Dopóki jednak na rynku będą istniały firmy, takie jak InsERT i WA-PRO, oferujące oprogramowanie dla małej firmy za kilkaset złotych, posiadające setki tysięcy zadowolonych klientów, dobrze zorganizowaną sieć sprzedaży i niewielkie oczekiwania zysku, firmy ASP stoją w gruncie rzeczy na straconej pozycji.

Samodzielnie, znaczy taniej

Firmy świadczące usługi outsourcingowe rozumiane jako przejęcie wszystkich funkcji działu informatyki nie poniosły jeszcze tak spektakularnych porażek. Być może dzięki temu, że ich właściciele gros swoich dochodów czerpią zazwyczaj z usług wdrożeniowych, na które rynek jest już dość stabilny. Mogą więc pozwolić sobie na przedłużającą się inwestycję w rozwój nowego rodzaju usługi, niemniej dość zastanawiające jest to, że outsourcing nie rozwija się tak dynamicznie, jak można było się spodziewać. Przyczyn jest kilka, a jedną z nich są znów koszty. Większość systemów informatycznych funkcjonujących w polskich firmach to rozwiązania "szyte sznurkiem", a utrzymywaniem tego rodzaju systemów nie są zainteresowane takie największe firmy outsourcingowe, jak IBM czy EDS. Z drugiej strony, ich oferta, wiążąca się z kosztami rzędu co najmniej kilkuset tysięcy dolarów rocznie, nie jest interesująca dla większości polskich firm, a będzie jeszcze mniej interesująca w czasach kryzysu. Są jednak w Polsce firmy outsourcingowe, które nie narzekają na brak klientów, nawet korzystających z wynajmu MS Office w modelu ASP! Wręcz przeciwnie, w przyszłym roku przewidują podwojenie obrotów. Ich recepta na sukces jest prosta - działać na rynku lokalnym, stopniowo zdobywając zaufanie klientów i udowadniając swój profesjonalizm; zawierać elastyczne umowy, których wartością klienci mogą manipulować zależnie od swoich potrzeb i możliwości; oferować usługi tanie, dostosowane do kieszeni polskiego przedsiębiorcy.

W Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich pięciu lat rynek outsourcingu systemów informatycznych, hostingu i usług ASP należał do usług informatycznych, rozwijających się najszybciej i przynoszących największe straty. Kondycję firm zajmujących się wyłącznie przetwarzaniem danych i ASP odzwierciedla zniżkujący kurs akcji flagowego okrętu tego sektora - Usinternetworking. W przypadku USA trudno powoływać się na niewystarczająco rozwiniętą infrastrukturę teleinformatyczną i głęboko zakorzenione nawyki klientów. Problemy najwyraźniej leżą gdzie indziej. Analitycy firmy doradczej McKinsey wprowadzili w kontekście out- sourcingu pojęcie economies of skill (oszczędności wynikające ze współdzielenia umiejętności i wiedzy) w odróżnieniu do economies of scale (korzyści skali), wskazując jednocześnie na kłopoty z osiągnięciem tych pierwszych, mimo ich wzrastającej roli, zwłaszcza w przypadku outsourcingu systemów IT. Dopóki ten problem nie zo- stanie rozwiązany, dopóty w przypadku większości przedsiębiorstw nadal rozwiązaniem tańszym i lepszym będzie samodzielne zarządzanie własnymi systemami informatycznymi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200