Inicjatywy i programy

Najważniejszym zadaniem w zakresie informatyzacji administracji publicznej w naszym kraju jest wypracowanie programu przekształcenia oderwanych od siebie inicjatyw i pomysłów w spójny system usług publicznych i zarządzania państwem. W zrealizowanych dotychczas projektach tkwi duży potencjał rozwojowy. Musi on jednak zostać uzupełniony akceptowaną społecznie wizją państwa.

Najważniejszym zadaniem w zakresie informatyzacji administracji publicznej w naszym kraju jest wypracowanie programu przekształcenia oderwanych od siebie inicjatyw i pomysłów w spójny system usług publicznych i zarządzania państwem. W zrealizowanych dotychczas projektach tkwi duży potencjał rozwojowy. Musi on jednak zostać uzupełniony akceptowaną społecznie wizją państwa.

Jedną z klasycznych reguł filozoficznych jest zasada wyłączonego środka. Zgodnie z jej logiką, konkretna rzecz lub cecha może istnieć albo nie. Nie może być tak, że coś jest i jednocześnie tego nie ma. Gdy jednak przyjrzeć się wykorzystaniu technik informacyjnych w administracji publicznej w Polsce, można zwątpić w prawdziwość rozstrzygnięć starożytnych myślicieli. W zależności od przyjętej perspektywy stan informatyzacji polskich urzędów albo wydaje się nie odbiegać od światowych standardów, albo pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Systemy informacyjne są, albo nie, istotnym elementem sfery obsługi obywateli i zarządzania państwem - w zależności od tego, czy ogarnia się jednym spojrzeniem całość administracji, czy też patrzy z bliska na działalność konkretnych urzędów.

Nie ma jednolitego, perspektywicznego programu informatyzacji admi- nistracji publicznej w naszym kraju. Nie ma wizji elektronicznego rządu. Są natomiast liczne przykłady wdrożeń i rozwiązań funkcjonujących w poszczególnych urzędach, instytucjach czy służbach publicznych. Jest wiele interesujących, godnych uwagi zastosowań najnowszych technologii. Nie układają się one jednak w spójną całość, nie przyczyniają do tworzenia zintegrowanego systemu. Są warte zainteresowania jako pojedyncze, niepowtarzalne inicjatywy, a nie elementy jednorodnej struktury państwowej.

Polak potrafi

Zakres i sposób wykorzystania technologii informacyjnych zależy przede wszystkim od aktywności, wiedzy, zaangażowania i postawy samorzą- dowych i rządowych informatyków. Duże znaczenie ma pozycja wywalczona przez szefa działu informatyki w formalnej i nieformalnej hierarchii urzędniczej. Stan zaawansowania prac związanych z wdrażaniem systemów informatycznych w gminnych, miejskich, powiatowych czy wojewódzkich urzędach to w głównej mierze efekt ich zapobiegliwości i starań. To przede wszystkim oni - niejednokrotnie wizjonerzy, pasjonaci, zapaleńcy - są wciąż siłą napędową informatyzacji polskiej administracji publicznej, inicjatorami zmian uwzględniających nowe uwarunkowania cywilizacyjne, społeczne i ekonomiczne. Dzięki ich determinacji i woli działania wiele urzędów i instytucji może poszczycić się bardzo interesu-jącymi, skutecznymi rozwiązaniami. Niekwestionowanymi liderami w działaniach na rzecz elektronicznej administracji są jednostki samorządu terytorialnego.

Coraz więcej burmistrzów, starostów, radnych, wojewodów jest przekonanych o korzyściach płynących z zastosowania technik komputerowych w pracy urzędu. Nie mają oni jednak jeszcze wystarczającej siły przebicia w środowisku polityków i działaczy samorządowych. Miejscy, powiatowi, wojewódzcy informatycy narzekają wciąż na brak zrozumienia przez swoich przełożonych. Sprawujący władzę na różnych szczeblach administracyjnej drabiny nie są jeszcze w dostatecznym stopniu zainteresowani wdrażaniem systemów informacyjnych w podległych sobie instytucjach czy resortach. Nie widzą w tym dla siebie korzyści politycznych, nie potrafią powiązać efektów zastosowania nowej technologii z wynikami pracy urzędu i poprawą jakości świadczonych obywatelom usług, nie czują presji ze strony opozycji, nie wiedzą, w jaki sposób połączyć projekty informatyczne z elementami własnych programów działania. W takiej sytuacji wartościowe, twórcze inicjatywy i pomysły aktywnych, zaangażowanych jednostek nie zawsze mają szansę wypłynąć na powierzchnię i się upowszechnić.

Komputer jak samochód

Wszyscy wiedzą, że komputery powinny być dzisiaj niezbędnym elementem wyposażenia każdego biura. Jest jasne, że nowoczesny urząd nie może się bez nich obejść. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z ich rzeczywistych funkcji i możliwości wykorzystania. Urzędnicy patrzą na komputer jak na urządzenie mechaniczne. Głównym dobrodziejstwem jego zastosowania jest dla nich oszczędność czasu i zwiększenie wydajności pracy - nie trzeba po kilka razy przepisywać tych samych dokumentów, szybciej wprowadza się dane, łatwiej zrobić kopię uchwał itd. Rozumowanie związane z urządzeniami mechanicznymi jest przenoszone automatycznie do sfery informatyki.

Wiadomo że dzięki samochodom można przewieźć szybciej i więcej towarów. Tak samo komputer - może skrócić czas obróbki większej liczby dokumentów. Osobom odpowiedzialnym za funkcjonowanie administracji publicznej trudno jeszcze sobie uzmysłowić, że podstawowa i najważniejsza korzyść z wykorzystania podłączonego do sieci komputera sprowadza się do możliwości przetwarzania informacji. Obróbka danych, możliwość tworzenia na ich podstawie raportów, zestawień i analiz potrzebnych do podejmowania decyzji to najważniejsze korzyści posługiwania się techniką komputerową, których nie są w stanie zapewnić inne urządzenia.

Informacje są istotnym, newralgicznym elementem systemu zarządzania państwem i obsługi mieszkańców. Wzrost zainteresowania zastosowaniami technologii informatycznych w administracji publicznej będzie zależał w dużej mierze od przyjętego modelu jej funkcjonowania. Dalszy rozwój informatyzacji administracyjnych struktur państwa nie może opierać się tylko na aktywności i kreatywności informatyków. Ich poczynania muszą być w coraz większym zakresie wspierane przez stosowne programy polityczne, bazujące na perspektywicznych wyobrażeniach o odpowiadających społecznym potrzebom systemach usług publicznych. Tylko w ten sposób będzie można uniknąć zaprzepaszczenia wszystkich dotychczasowych osiągnięć i doświadczeń. Kapitał ludzki zaangażowany do tej pory w projekty informatyczne stanowi największy potencjał rozwojowy w zakresie tworzenia elektronicznych urzędów w naszym kraju. Trzeba mądrze i z pożytkiem dla wszystkich go wykorzystać.

Pionierzy liderami

Przykład Wlk. Brytanii pokazuje, że do wdrożenia sprawnego systemu informatycznego w administracji publicznej przydatne są silne przywództwo i mocne zaplecze polityczne. Budowa elektronicznego rządu na Wyspach Brytyjskich została pomyślana jako trwający latami proces dochodzenia do wyznaczonego celu. Założenia programu e-Goverment ogłosił Tony Blair w 1997 r. Wprowadzenie pełnej obsługi interesantów przez Internet, z wykorzystaniem podpisu elektronicznego, planowane jest na 2005 r. Proces ten jest kumulowaniem kolejnych osiągnięć, rozwiązań, projektów i wdrożeń. Dzięki temu poszczególne inicjatywy nie rozmywają się w bezkształtnej masie pojedynczych, nieskoordynowanych przedsięwzięć i się nie dublują. Stają się kolejnymi cegiełkami we wznoszonej według zamierzonego projektu budowli. Systematyczność i perspektywiczne podejście różnią zaplanowany i zorganizowany system informatyzacji brytyjskiej administracji od polskiej szarży informatycznych harcowników na nowe, jeszcze nie za- jęte przyczółki społeczeństwa infor- macyjnego.

Początki korzystania z informatyki w urzędach brytyjskich były podobne jak w Polsce. Zmagano się z problemami, z jakimi i my mamy wciąż do czynienia. Anglicy potrafili jednak dostrzec tkwiący w nich twórczy potencjał, podczas gdy dla nas stanowią one przeszkodę nie do pokonania. Tworzenie elektronicznego rządu też zaczynali na Wyspach Brytyjskich pasjonaci, zapaleńcy, ludzie zafascynowani możliwościami nowych technologii. Takie osoby były w każ-dym ministerstwie i urzędzie. Każdy miał własne projekty, wizje i pomysły. W jednym departamencie funkcjonowało kilka różnych stron i serwisów internetowych. Brakowało jednolitych standardów i celów działania. Istniało nie- wielkie zainteresowanie ze strony kierownictwa i gabinetu politycznego. Gdy ogłoszono program tworzenia elektronicznej administracji, dokonania dotychczasowych zapaleńców i pasjonatów nie zostały zapomniane czy uznane za nieważne. Ich doświadczenie i zapał nie mogły zostać zmarnowane. Uznano, że trzeba je wykorzystać przy realizacji wyznaczonych zadań. Ludzie ci stali się liderami przemian w swoich urzędach. Przydzielono ich do kierowania projektami w zakresie nowych rozwiązań i przewodzenia grupom dokonującym wdrożeń i reorganizacji.

Dzisiaj w trybie online dostępnych jest dla Brytyjczyków ok. 40% usług administracyjnych ze sfery rządowej i samorządowej. Sukces ten jest w dużej mierze zasługą premiera TonyŐego Blaira. Dzięki jego zainteresowaniu i zaangażowaniu e-Goverment staje się faktem. Nie udałoby mu się jednak tego osiągnąć bez poparcia politycznego. Wszak chodzi tu o zmiany dotyczące funkcjonowania najważniejszych struktur państwowych. Możliwość stałego dostępu do informacji, korzystania non stop z usług publicznych czy komunikowania się ze wszystkimi służbami publicznymi przez jedno "okienko" w sieci wymaga zmiany procedur załatwiania spraw oraz reorganizacji pracy urzędów. W takiej sytuacji mogą pojawiać się sprzeczności interesów i powodować uaktywnianie się grup, którym zmiany nie są na rękę. Tylko konsekwencja w ich wprowadzaniu może w takiej sytuacji dać pozytywne rezultaty. Bez skutecznej, sprawnej metody zarządzania państwem i rozwiniętego systemu komunikacji ze społeczeństwem jest to trudne do osiągnięcia.

Ustrój informatyczny

Koncepcja elektronicznego rządu nie polega tylko na technologicznym wsparciu dotychczasowych form działalności urzędów. Oznacza nową filozofię funkcjonowania administracji publicznej. Wprowadzenie jej w życie jest równoznaczne z reorganizacją istniejących urzędniczych struktur. Na polskim gruncie wiąże się to - w zasadzie - z kolejną, głęboką reformą. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że wprowadzenie zmian ustrojowych nie jest zadaniem łatwym. Główną przeszkodą jest brak stabilności politycznej. Po każdych wyborach pojawia się nowa władza z nowymi pomysłami. Nie chodzi tylko o zmiany osobowe, wymianę obsady kluczowych dla działania poszczególnych urzędów stanowisk. Nie ma ciągłości modelu administrowania państwem. Nie ma zgody co do wielu istotnych wyznaczników systemu zarządzania państwem.

Konkurencja polityczna nie oznacza u nas na razie nastawienia na osiąganie sukcesów, lecz na krytykowanie dokonań poprzednich ekip rządzących. Sytuacja taka powtarza się regularnie - bez względu na to, która opcja polityczna czy partia przejmuje władzę. Polska scena polityczna jest rozchwiana, niestabilna, rozdrobniona. Żaden dotychczasowy polski rząd nie miał luksusu działania w warunkach trwałego układu parlamentarnego. Nieraz zdarzało się, że dotychczasowy koalicjant przechodził nagle do opozycji.

Tworzenie perspektywicznego, jednorodnego programu wykorzystania technik informacyjnych w administracji publicznej jest w tej sytuacji zadaniem niezwykle trudnym. Program taki musi jednak powstać, aby nie zostały zmarnowane dotychczasowe dokonania, doświadczenia i zapał zaangażowanych w zrealizowane projekty osób. Ambicje w tym zakresie zdaje się mieć obecna koalicja rządowa. Powstał nawet projekt utworzenia nowego działu administracji publicznej pod nazwą "informatyzacja". Nie wiadomo jednak jeszcze, jakie byłyby formy jego funkcjonowania ani zakres kompetencji. Na razie pomysł ten kończy się na wyborczych obietnicach. Z drugiej strony, zapowiadana likwidacja niektórych urzędów centralnych stawia pod znakiem zapytania kontynuację już rozpoczętych projektów informatycznych.

Czy rządowa inicjatywa odegra istotną rolę w procesie tworzenia elektro-nicznej administracji i budowy społeczeństwa informacyjnego? Dobrze pomyślany organ koordynujący na szczeblu centralnym mógłby z pewnością spełnić wiele pożytecznych funkcji. Czy będzie jednak mógł skutecznie funkcjonować bez wcześniejszych, powszechnie zaakceptowanych decyzji w zakresie docelowego modelu administracji publicznej, bez społecznej i politycznej zgody co do istotnych funkcji i zasad działania podstawowych organów państwa? Czy bez odpowiedzi na pytanie: jakie chcemy mieć państwo, można liczyć na trwałe, długofalowe efekty w zakresie stosowania technik informacyjnych w jego zasadniczych strukturach? Odpowiedź jest oczywista.

Spada temperatura życia towarzyskiego

Komentuje Jerzy Nowak, prezes Górnośląskiego Oddziału PTI

Dla członków PTI przyszły rok to przede wszystkim kolejny zjazd i wybór nowego prezesa. Jak zwykle planujemy również kilka ogólnopolskich konferencji. W przyszłości dalej zamierzamy rozwijać Izbę Rzeczoznawców i także działalność lobbingową w parlamencie. W ten sposób chcemy umocnić naszą pozycję jako niezależnego stowarzyszenia, zajmującego się kształtowaniem standardów na rynku rozwiązań niekomercyjnych. Równolegle chcemy również rozwijać nasze kontakty międzynarodowe, zarówno z państwami UE, jak i naszymi sąsiadami z Europy Wschodniej.

PTI, podobnie jak wszystkie organizacje, boryka się z problemem naboru nowych członków. Spada temperatura życia towarzyskiego. Coraz trudniej dotrzeć nam również do ludzi potencjalnie zainteresowanych uczestnictwem w pracach stowarzyszenia. O ile jeszcze kilka, kilkanaście lat temu działy informatyki liczyły po kilkadziesiąt osób, o tyle teraz coraz więcej firm zatrudnia jednego, dwóch specjalistów. Dostęp do nich jest bardzo utrudniony. A nie ma lepszej zachęty do uczestnictwa w pracach stowarzyszenia niż bezpośrednia opinia kolegi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200