Wszystko zależy od pomysłowości

Oprogramowanie open source przestało być tylko przedmiotem zainteresowań hobbystów. Dzięki wsparciu największych koncernów informatycznych można liczyć na jego stabilny rozwój.

Oprogramowanie open source przestało być tylko przedmiotem zainteresowań hobbystów. Dzięki wsparciu największych koncernów informatycznych można liczyć na jego stabilny rozwój.

Głównym zastosowaniem Linuxa jest wciąż serwowanie stron WWW.Tandem Linux/Apache stosuje na świecie ok. 60% serwisów - w Polsce nawet ok. 70%. Wykorzystują go wszyscy: witryny hobbystyczne, sklepy internetowe, portale, a nawet korporacje międzynarodowe. Szybko rosnącym obszarem zastosowań Linuxa jest serwowanie plików i wydruków za pośrednictwem protokołu Samba. Największe zainteresowanie w tym względzie wykazują małe i średnie firmy. Dla wielu z nich zakup serwera Windows 2000 czy Novell NetWare 6 wraz z odpowiednią liczbą licencji klienckich jest w obecnych warunkach ekonomicznych ekstrawagancją. Niejako przy okazji Linux często spełnia tam także rolę serwera poczty, serwera ftp i routera.

W firmach zasobniejszych Linux jest doceniany nie tyle ze względu na to, że jest oprogramowaniem bezpłatnym, ile z powodu stabilności i wydajności. Wśród dużych firm w stosowaniu Linuxa prym wiodą operatorzy telekomunikacyjni, gdzie jest on podstawą rozwiązań intranetowych i komunikacyjnych, np. usługa przesyłania wiadomości SMS na adres e-mail i odwrotnie. Niektóre instytucje - w tym banki i urzędy państwowe - choć oficjalnie tego nie przyznają, używają Linuxa jako platformy dla systemów bezpieczeństwa typu firewall i intrusion detection.

Nadrabianie braków

Firmy tworzące rozwiązania dla Linuxa
  • 7Bulls.com

  • HS Partner-Protest

  • CyberService

  • ABA

  • Tres

  • OrCom

  • Cavern

  • ZETO Lublin

  • Inter-Spider

  • Mimo wielu sukcesów, przed Linuxem stoją jeszcze poważne wyzwania. Po pierwsze, rozwiązania open source wciąż walczą o wiarygodność w oczach świata biznesu. Oczywista, zdawałoby się, argumentacja o zaletach rozwiązań open source nie zawsze znajduje zrozumienie u osób podejmujących w firmach decyzje dotyczące informatyki. Decydentom trudno bowiem zrozumieć, że rozwiązanie tanie czy wręcz darmowe może konkurować z drogimi produktami komercyjnymi. Grzechem środowiska open source jest także brak zacięcia biznesowego i handlowego. Techniczna doskonałość rozwiązania to za mało. Potrzebni są ludzie, którzy łączą wiedzę z dziedziny biznesu i technologii. Sytuacji nie poprawia fakt, że rozwiązania dla Linuxa są zazwyczaj tworzone przez niewielkie firmy o małym stażu rynkowym i kapitale.

    Należy też zadać pytanie, jaki jest sensowny model biznesowy dla firm linuxowych. Klienci rozumieją znaczenie słów: stabilność, wydajność, niskie koszty utrzymania, bezpieczeństwo czy centralne przetwarzanie. Podkreślanie niskiej ceny ma sens tylko w wypadku rozwiązań przeznaczonych dla małych, niezasobnych firm. W przypadku dużych klientów - bogatych firm niska cena wzbudza podejrzenia. Największe pieniądze na rozwiązaniach linuxowych zarabiają dziś firmy wyceniające swoje rozwiązania i usługi na dziesiątki czy setki tysięcy dolarów, np. 7Bulls.com. O sukcesie w dziedzinie aplikacji biznesowych można na razie mówić jedynie w branżach: hotelarskiej i gastronomicznej, dla których bazujące na systemie Linux oprogramowanie od lat tworzy firma HS Partner-Protest. Zdobyła ona kilkuset klientów. Dobitnie świadczy to o tym, że klienci są zainteresowani rozwiązaniami, które zaspokoją ich potrzeby - bez względu na to, na jakiej platformie systemowej zostały zbudowane.

    Wbrew powszechnemu mniemaniu Polska nie jest zagłębiem programistów linuxowych. Osób z doświadczeniem w tworzeniu aplikacji jest niewiele - większość środowiska linuxowego to administratorzy i twórcy stron WWW. W Polsce są już wprawdzie dostępne szkolenia z Linuxa (m.in. Edusoft, Altkom Akademia), jednak ich program obejmuje głównie administrowanie systemem. Programowania w Linuxie trzeba uczyć się samodzielnie. Jest to o tyle łatwe, że większość materiałów jest dostępna za darmo w Internecie. Coraz większa jest także oferta literatury fachowej w języku polskim.

    Szanse na poprawę

    Dla rozwoju oprogramowania open source ważne jest wciąż rosnące poparcie dla Linuxa wśród praktycznie wszystkich największych koncernów informatycznych. Stosunkowo mała liczba dostępnych aplikacji linuxowych wynika z faktu, że doświadczone firmy programistyczne zainwestowały spore sumy w rozwiązania wykorzystujące platformę Windows. Można tu mówić o pewnej bezwładności, ponieważ zmiana narzędzi i platformy oznacza zazwyczaj dla dostawców rozwiązań bardzo duży wysiłek finansowy.

    Jeszcze do niedawna barierą rozwoju aplikacji dla Linuxa był brak wygodnych narzędzi do szybkiego tworzenia aplikacji. Sytuacja jednak znacznie się poprawiła - można się spodziewać, że w przyszłym roku liczba aplikacji biznesowych dla Linuxa wzrośnie kilkakrotnie. Stanie się tak m.in. dzięki firmie Borland, która opracowała pakiet RAD o nazwie Kylix - linuxową wersję popularnego środowiska programistycznego Delphi dla Windows. Za pomocą Kylixa warszawski OrCom przenosi na Linuxa swój system wspomagający zarządzanie przedsiębiorstwem handlowym OrCom_2000.

    W Polsce wciąż działają tysiące aplikacji stworzonych za pomocą Clippera, toteż ogromne nadzieje budzi Flagship. Jest to kompilator pozwalający przenosić kod źródłowy aplikacji CA Clipper na platformę Linux oraz 32-bitową platformę Windows. Co więcej, dzięki nowe-mu kompilatorowi programy napisane w Clipperze mogą współpracować z dowolną bazą SQL. Flagship zakupiło już kilkanaście firm programistycznych. Wykorzystując to oprogramowanie, gdyńska firma Tres - przeniosła na Linuxa kompleksowy system wspomagania zarządzania Trawers, przeznaczony dla małych i średnich przedsiębiorstw, w tym także produkcyjnych.

    Słaba koniunktura gospodarcza staje się sprzymierzeńcem firm linuxowych, nastawionych na obsługę small businessu. Ciekawą propozycją dla oszczędnych jest system sprzedażowo-magazynowy Smabi, krakowskiej firmy Inter-Spider. Jego cena wynosi 99 zł + VAT. W przypadku większych przedsiębiorstw do rozwiązań opartych na Linuxie skłaniają zmiany warunków licencyjnych Microsoftu, wymuszające częstsze aktualizacje oprogramowania, a w efekcie także sprzętu. Na wzrost zainteresowania Linuxem i open source bez wątpienia korzystnie wpływa kampania informacyjna BSA przypominająca, że nielegalne użytkowanie oprogramowania jest karalne. Popyt na rozwiązania linuxowe będzie stymulować najnowsza, znacznie poprawiona, wersja pakietu biurowego StarOffice 6, dostępna już w wersji beta.

    Źródłem przychodów firm linuxowych w przyszłym roku mogą być nisze, nie zauważone przez innych. Przykładem jest Cavern sp. z o.o. z Warszawy, która niedawno stworzyła system wspomagający zbieranie zamówień z wyprzedzeniem dla firm sprzedających kolekcje, np. odzieży, obuwia, elektroniki. W Reebok Polska trwa wdrożenie tego systemu. Zastąpi on kilka aplikacji pracujących dotychczas równolegle. ZETO Lublin przygotowuje ofertę rozwiązań opartych na Linuxie, przeznaczonych dla firm zajmujących się handlem detalicznym. Wiele nie zaspokojonych potrzeb informatycznych istnieje także w sektorze publicznym - administracji samorządowej, służbie zdrowia czy edukacji.

    Popyt na rozwiązania oparte na Linuxie rośnie także na Zachodzie - warto więc zastanowić się nad eksportem. Są już w Polsce firmy sprzedające za granicę nie tylko aplikacje, lecz także oparte na Linuxie terminale graficzne, przystawki internetowe do telewizorów (set-top-box) czy sprzętowe akceleratory szyfrowania SSL. Wszystko zależy więc od pomysłowości.

    Boję się o przyszłość kształcenia informatyków

    Komentuje prof. dr hab. Krzysztof Sapiecha, kierownik Katedry Informatyki Politechniki Świętokrzyskiej, pracownik dydaktyczny Katedry Informatyki Technicznej Politechniki Krakowskiej

    Jestem sceptykiem i widzę przyszłość w ciemnych barwach. Zresztą podobne minorowe nastroje panują chyba w całym środowisku. Najbliższe lata to prawdopodobnie pogłębiające się problemy finansowe szkolnictwa publicznego, związany z tym spadek poziomu kształcenia, a także dalszy rozziew pomiędzy kierunkami rozwoju szkolnictwa wyższego u nas i na świecie. We wszystkich krajach rozwiniętych uczelnie informatyczne przywiązują podobną wagę zarówno do aspektów teoretycznych, jak i praktycznych. U nas zaś proces kształcenia jest coraz częściej sprowadzany do poziomu aplikacji, a niezbyt liczne badania z tej dziedziny ograniczają się do zastosowań informatyki w poszczególnych sektorach gospodarki.

    Przyczyn tego rozziewu należy upatrywać nie tylko w ekonomii, ale również w skostnieniu struktur decydujących o rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce. Bo nie wszystko można załatwić za pomocą pieniędzy. Owszem, dzięki poprawieniu warunków finansowych można zatrzymać na uczelni więcej wartościowych doktorantów. Jednak publicznym uczelniom wyższym potrzebna jest także większa autonomia, która pozwoli na lepsze dostosowanie się do potrzeb rynku i większą elastyczność, jeśli chodzi o tryb studiów czy prowadzone badania.

    Obawiam się też, że bez poważnych zmian czeka nas masowa migracja najlepszej kadry, która mogłaby się zająć kształceniem przyszłych informatyków. A to oznacza pogłębienie się luki pomiędzy doświadczoną kadrą a młodymi pracownikami i dalsze zakłócenie ciągłości, tak ważnej zwłaszcza w nauce i dydaktyce.

    W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

    TOP 200