Bajki i hipotezy

Nie tak dawno mój przyjaciel uświadomił mi, na czym polega jeden z jego głównych problemów w pracy. Jest biologiem. Z grubsza rzecz ujmując, "grzebie" w DNA.

Nie tak dawno mój przyjaciel uświadomił mi, na czym polega jeden z jego głównych problemów w pracy. Jest biologiem. Z grubsza rzecz ujmując, "grzebie" w DNA.

Mutuje geny robaków, których kod genetyczny jest dobrze opisany. Rozmnaża je, po czym sprawdza, co mu z tego wyszło. Wszystko jest dobrze, jeśli zaplanowany eksperyment się powiódł, czyli gdy postawiona teza została udowodniona. Ale problemy zaczynają się wtedy, gdy teza nie jest udowodniona. A takich przypadków przy pracy z DNA jest niestety większość. Czy oznacza to, że teza jest nieprawdziwa? Czy może po prostu eksperyment został źle przeprowadzony? No bo jak tu udowodnić, że wszystko jest w porządku, gdy nic nie wychodzi?

Rozmowa ta przypomniała mi się podczas pobytu w Nazca. Tuż poza miastem, na niewielkim płaskowyżu, znajdują się tajemnicze "linie z Nazca". Możliwe do obejrzenia w całości tylko z lotu ptaka pozostają do dziś nie do końca wyjaśnionym fenomenem. Kilkanaście figur i kilkadziesiąt linii porozrzucanych na kilkudziesięciu kilometrach kwadratowych ciągle dostarczają naukowcom pola do popisu. Mapa imperium? Znaki zodiaku kosmologii Inków? Miejsce kultu wody (wszak Nazca leży na pustyni)? Świątynia ku czci inkaskich bogów?

Przed wzbiciem się w powietrze oglądam film dokumentalny poświęcony liniom z Nazca i naukowcom, którzy strawili życie na ich badaniu. Wśród wypowiedzi jedna dotyczy hipotezy, że linie te tworzą astronomiczny kalendarz. Naukowcy (w 1973 r. oraz ponownie w 1982 r.) przy użyciu komputera sprawdzili, czy linie tworzą wraz z mapą nieba jakąś logiczną układankę. Układ gwiazd z ostatnich 6900 lat zgadzał się z układem linii w co najwyżej przypadkowym stopniu. Hipoteza o astronomicznym kalendarzu została obalona.

Daleki jestem od wysuwania tezy, że jest akurat odwrotnie. Ale właśnie w tym momencie przyszła mi na myśl moja rozmowa z przyjacielem. Postawiona teza jest nieprawdziwa czy eksperyment został źle przeprowadzony? Zawodowa czujność i podejrzliwość uaktywniają się same. Jak udowodnić, że komputer działał bezbłędnie? Jak pokazać, że program komputerowy był dobrze napisany? Jak wykazać, że przyjęta metoda porównywania była właściwa? Jak sprawdzić, że dane opisujące pozycje gwiazd i linii były wprowadzone poprawnie?

Doskonale wiemy, jak trudno udowodnić, że napisany program jest poprawny. O ile w przypadku niewielkich programików jest to względnie proste, o tyle staje się prawie niemożliwe w przypadku dużych systemów. Co więcej, wydaje się prawie pewne, że każdy duży system zawiera ukryty błąd. Nawet jeśli w wyniku intensywnego testowania nie wykryjemy żadnych błędów, to i tak bardziej prawdopodobne jest to, że niedostatecznie zaprojektowaliśmy lub źle przeprowadziliśmy testy, niż to, że program jest bezbłędny.

Z zamyślenia wyrywa mnie informacja o kolejnej hipotezie. "Płaskowyż wraz ze swoimi liniami był lądowiskiem dla przybyszów z kosmosu". Przy rozstrzyganiu tej teorii nie ma co liczyć na komputerowe wspomaganie. Lot samolotem nad liniami także niczego nie wnosi w tej kwestii. Tylko zdrowy rozsądek i intuicja mogą pomóc w rozsądzeniu o prawdziwości tej hipotezy. Gdyby tak jeszcze zdrowym rozsądkiem i intuicją można było udowadniać poprawność napisanych przez nas programów.

Peru, Nazca, 28 października 2001 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200