Simon, Visia i Tessa

Obrazek znany z niektórych programów polskiej telewizji: w rogu ekranu figurka prezentera zwracającego się w języku migowym do niesłyszącej części widowni. Ten sposób komunikowania się jest oczywiście stosowany również w wielu innych krajach. Rozwiązanie ma swoje zalety, ale i wady. Osobom pozbawionym słuchu umożliwia odbiór informacji, ale często irytuje pozostałych telewidzów, co wyraża się nawet w spadku wskaźnika oglądalności podczas emisji tak skonstruowanych programów telewizyjnych.

Obrazek znany z niektórych programów polskiej telewizji: w rogu ekranu figurka prezentera zwracającego się w języku migowym do niesłyszącej części widowni. Ten sposób komunikowania się jest oczywiście stosowany również w wielu innych krajach. Rozwiązanie ma swoje zalety, ale i wady. Osobom pozbawionym słuchu umożliwia odbiór informacji, ale często irytuje pozostałych telewidzów, co wyraża się nawet w spadku wskaźnika oglądalności podczas emisji tak skonstruowanych programów telewizyjnych.

Nic więc dziwnego, że od dłuższego czasu prowadzone są w Europie Zachodniej prace badawcze i eksperymentalne nad wykorzystaniem techniki komputerowej do przekładania tekstów mówionych na system znaków migowych. Pracują nad tym specjaliści brytyjscy, niemieccy, holenderscy i francuscy. Wspólne przedsięwzięcie jest finansowane przez Unię Europejską, która na ten cel wyasygnowała 3,7 mln euro.

Uczestniczą w nim również stacje telewizyjne, organizacje głuchych oraz brytyjska poczta. Visicast - tak brzmi nazwa przedsięwzięcia, będąca skrótem angielskich terminów: Virtual Signing, Capture, Animation, Storage, Transmission, określających poszczególne elementy przygotowywanego systemu.

Zaawansowanie prac jest już znaczne, w próbnych emisjach pojawiła się postać wirtualnego prezentera Simona, przekładającego śródtytuły wideotekstu na język migowy. To pierwsza postać z całej rodziny takich prezenterów, których zadaniem będzie tłumaczyć na ten język każde wypowiedziane słowo, tak by mogli je zrozumieć niesłyszący.

Jak wyjaśnia Katja Thimm, autorka artykułu w tygodniku "Der Spiegel", ów wirtualny prezenter nie jest jednak w stanie działać automatycznie. Nie potrafi samodzielnie rozpoznać dźwięków mowy ani przekształcić ich na znaki migowe. Przeciwnie, przekazywane przezeń znaki wchodzą na ekran telewizyjny jedynie w wyniku odpowiedniej dyspozycji wydanej przez człowieka.

Odziany w "informatyczny ubiór", kurtkę i rękawiczki, uzbrojony w liczne czujniki i spowity w przewody z włókna szklanego, ów dyspozytor przekłada wypowiadane teksty bieżącego programu telewizyjnego na język migowy. Jednocześnie kamera rejestruje mimikę jego twarzy, a elektroniczne czujniki - każdy z możliwych 400 układów palców, a także pozycję ramion, stopień ugięcia stawów dłoni oraz odległość rąk od podłogi i ciała.

Innymi słowy, mamy tu do czynienia jak gdyby z podwójnym tłumaczeniem: elektroniczny tłumacz dokonany już przekład dźwięków mowy na znaki migowe przekłada na sygnały cyfrowe i wtedy dopiero mogą one pokazać się na ekranie telewizora.

Autorzy tego rozwiązania nie ukrywają, że nie ma gwarancji ścisłości przekładu. Jak dotąd zresztą nie udało się jej zapewnić w żadnym innym systemie komputerowego przekładu. Niemniej dla niesłyszących będzie to niewątpliwie znacząca pomoc. Przy tym jest to rozwiązanie tańsze od stosowanego obecnie, wymaga bowiem 7-krotnie mniejszej liczby danych niezbędnych do elektronicznego przekazu.

Ostrzegają jednocześnie, że nie należy sobie obiecywać za wiele. Trudno liczyć na to, że wirtualny prezenter sam z siebie będzie umiał przekładać dowolną informację na znaki migowe. Trzeba raczej przewidywać wykształcenie się rozmaitych specjalizacji. Przykładem mogłoby być zastosowanie tej techniki w szpitalnych izbach przyjęć czy do informowania na dworcach o zmianach peronów i opóźnieniach pociągów. Rysuje się zatem perspektywa projektowania wielu wyspecjalizowanych cyberprezenterów dla wielu rozmaitych, ściśle określonych dziedzin.

Jedną z nich będą z pewnością prognozy pogody. Znane jest już nawet imię prezenterki, powiedzmy, kuzynki wspomnianego Simona. To czarnowłosa Visia, na której od dłuższego czasu skupiają się zainteresowania pracowników programu Visicast. Dla tej wirtualnej wróżki opracowują niemieccy badacze obszerny program językowy, obejmujący m.in. listę wszelkich zjawisk pogodowych, jak różne postacie zachmurzenia i przejaśnień, deszczów i burz. W gruncie rzeczy jednak wszystko sprowadza się do trzech podstawowych informacji: czasu, miejsca i rodzaju pogody. Gotowy jest słownik 350 znaków migowych obejmujących cały wachlarz pojęć związanych z pogodą.

Do powiększającej się rodziny wirtualnych prezenterów weszła również Tessa. Ma rodowód brytyjski, a zademonstrowała swoje możliwości przed rokiem w jednym z tamtejszych urzędów pocztowych.

Wyposażona w stosowny słownik i gramatykę towarzyszyła w pracy urzędnikowi, którego słowa wypowiadane do mikrofonu tłumaczyła niesłyszącemu klientowi na język migowy. Odczytywał je na zainstalowanym obok ekranie. Rezultaty eksperymentu okazały się wcale zachęcające: 80 procent takich klientów doskonale rozumiało Tessę.

Tak informatyka zapowiada istotną zmianę w sposobach komunikowania się z tą niemałą grupą osób niepełnosprawnych, jaką stanowią niesłyszący. Ale przede wszystkim otwiera przed nimi możliwość pełniejszego udziału w życiu rodzinnym, towarzyskim czy społecznym, usuwając czy co najmniej redukując jeszcze jedną barierę dzielącą ich od reszty społeczeństwa.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200