Polskie e-drogi

E-Polska "Gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy" to nowy raport firmy konsultingowej Andersen Consulting. Przedstawiono w nim społeczny i ekonomiczny kontekst obecnego wykorzystania Internetu w Polsce. Raport sporządzono na wzór podobnego opracowania "E-Europe", przygotowanego dla krajów należących do Unii Europejskiej.

E-Polska "Gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy" to nowy raport firmy konsultingowej Andersen Consulting. Przedstawiono w nim społeczny i ekonomiczny kontekst obecnego wykorzystania Internetu w Polsce. Raport sporządzono na wzór podobnego opracowania "E-Europe", przygotowanego dla krajów należących do Unii Europejskiej.

Analizując stan obecny i możliwości wykorzystania Internetu w Polsce, autorzy raportu wzięli pod uwagę 6 wskaźników: rozpowszechnienie, zasięg geograficzny, wykorzystanie sieci w poszczególnych sektorach, stan infrastruktury telekomunikacyjnej i organizacyjnej oraz poziom zaawansowania zastosowań.

Najtrudniej mierzalnym i dość subiektywnym wskaźnikiem jest rozpowszechnienie. Oceniać można liczbę użytkowników w stosunku do całkowitej wielkości populacji oraz stopień wykorzystania Internetu przez osoby bez wykształcenia technicznego. Zasadniczymi przeszkodami szybszego wzrostu wskaźnika użytkowników Internetu w Polsce są słaba infrastruktura telekomunikacyjna i wysokie koszty połączeń (zwłaszcza w odniesieniu do średnich zarobków).

Możliwości Internetu wykorzystywane są w niewystarczającym stopniu przez organizacje edukacyjne i opieki zdrowotnej oraz ogólnie cały sektor publiczny. Sieć użytkowana jest intensywnie przez środowisko akademickie i znaczną liczbę przedsiębiorstw w sektorach prywatnym i publicznym. Dostęp do niej jest jednak ograniczony, jeśli chodzi o szpitale i kliniki oraz szkoły podstawowe i średnie, szczególnie na obszarach podmiejskich i wiejskich, gdzie zależy od liczby i jakości łączy telefonicznych.

Wiele do życzenia pozostawia jakość infrastruktury telekomunikacyjnej. Najlepiej sytuacja wygląda w większych miastach, gdzie dostęp do Internetu jest możliwy poprzez sieci MAN lub szybkie łącza. Jednak tylko jedno połączenie międzynarodowe IP umożliwia transfer danych z szybkością do 155 Mb/s. Słaba jest również jakość połączeń międzymiastowych.

Choć w kraju działa wielu dostawców usług internetowych, połączenia międzynarodowe są realizowane jedynie przez 3 największych operatorów, co znacznie ogranicza konkurencję w sektorze.

Wskaźnik wzrostu liczby użytkowników Internetu jest dość wysoki, jednak jego zastosowanie pozostaje wciąż dość konwencjonalne. Polacy mają bardziej otwarty stosunek do nowych technologii niż przeciętny obywatel Europy Zachodniej, ale pozostają wciąż na etapie konsumpcji informacji, nie podejmując na szerszą skalę aktywnego tworzenia zasobów sieci.

Przekrój użytkowników

Z danych statystycznych wynika, że zaledwie 8% polskich gospodarstw domowych ma komputer osobisty. Odsetek ten wzrasta do 20%, jeśli weźmiemy pod uwagę przedsiębiorców i pracowników umysłowych. Nie dostarcza to jednak wiarygodnych danych na temat dostępu do sieci globalnej i jej wykorzystania. Można przyjąć, że Internet jest dostępny dla 2-6% populacji. Nie jest to wskaźnik dramatycznie niski w porównaniu ze średnią europejską (5,6%), jednak pozostawia nas w tyle za Stanami Zjednoczonymi, krajami skandynawskimi (powyżej 13%) czy Wielką Brytanią, Szwajcarią, Holandią i Japonią (powyżej 9%). Jest to jednak wynik dość optymistyczny, biorąc pod uwagę, że polskie wartości PKB na 1 mieszkańca i liczba abonentów telefonicznych są nawet 3 razy mniejsze niż w krajach Unii Europejskiej. Pomimo niewielkich wartości bezwzględnych, korzystny pozostaje stosunek zasobności kraju do stopnia wykorzystania Internetu przez jego mieszkańców (przy liniowym odniesieniu PKB na jednego mieszkańca w porównaniu do penetracji Internetu w innych krajach, w Polsce sieci globalnej właściwie w ogóle być nie powinno).

Niewiele lepiej przedstawia się wykorzystanie Internetu wśród polskich menedżerów. Częściej niż 3 razy w tygodniu korzysta z sieci jedynie 20% menedżerów, przy czym ponad 70% nie korzystało z niej nigdy lub korzysta rzadziej niż raz w miesiącu. Jest to wskaźnik bardzo niekorzystny, biorąc pod uwagę, że w grupie krajów wysoko rozwiniętych z usług internetowych korzysta co najmniej 85% kadry zarządzającej, a rekordzistami są Stany Zjednoczone i Japonia, gdzie codziennie z zasobów sieci czerpie informacje 35% menedżerów (w Polsce ten wskaźnik to zaledwie 8%). Przyczyną takiej sytuacji może być brak atrakcyjnych i dostępnych produktów oraz usług internetowych, zapewniających określoną wartość dodaną w świecie biznesu. Poza tym zaledwie 35% dużych polskich firm ma dostęp do zasobów Internetu. Wśród mniejszych odsetek ten jest prawdopodobnie znacznie niższy, niemniej pocieszające jest to, że sytuacja ta szybko się zmienia.

Mały e-business

Pod względem rozwoju handlu elektronicznego pozostajemy daleko w tyle nie tylko za Stanami Zjednoczonymi, ale również większością krajów Unii Europejskiej, które i tak nie wykorzystują dostatecznie nowych możliwości. Całkowity obrót handlu elektronicznego w Polsce to zaledwie 40-50 mln USD, co oznacza ok. 1-1,5 USD w przeliczeniu na 1 mieszkańca (dla porównania: w Stanach Zjednoczonych - 32 USD). Poziom obrotów jest porównywalny z osiąganym w Grecji, Hiszpanii, Belgii, Irlandii i Francji. Liderami na rynku europejskim pozostają Norwegia, Szwecja, Finlandia i Szwajcaria.

W Polsce istnieje 350-400 sklepów internetowych, a ich średni roczny obrót to zaledwie 50 tys. zł. Na rynku usług i produktów elektronicznych dominuje tylko kilka większych przedsięwzięć (PLL LOT, Bank Ochrony Środowiska).

Nadzieję na zmianę tej sytuacji można wiązać z charakterystyką przeciętnego odbiorcy dystrybuowanych przez Internet usług i towarów. Jest to najczęściej mężczyzna w wieku ok. 30 lat, z wyższym wykształceniem, o przychodach powyżej średniej krajowej, zatrudniony w branży informatycznej. Biernymi odbiorcami pozostaje 30% użytkowników Internetu, poniżej 24 roku życia, i dysponujących niewielkimi dochodami. Aż 87% użytkowników zasobów Internetu to osoby studiujące lub z wyższym wykształceniem, natomiast prawie 60% internautów nie przekroczyło 30 roku życia. Szansą na rozwój elektronicznego biznesu w Polsce są rozpoczęcie kariery zawodowej przez obecnych studentów i ogólny wzrost jakości wykształcenia.

O co się rozbijamy?

Główne bariery rozwoju handlu elektronicznego w Polsce mają naturę kulturowo-społeczną i ekonomiczną (poza jakością infrastruktury telekomunikacyjnej). Polacy nie są przyzwyczajeni do bezpośredniej formy dokonywania zakupów. Aż 48% rodaków ma negatywną opinię na temat systemów sprzedaży bezpośredniej, a zaledwie 14% pozytywną, co dowodzi braku zaufania do firm sprzedaży bezpośredniej. Odsetek mieszkańców naszego kraju, którzy zdecydowali się na zakup poprzez Internet, mieści się w granicach błędu statystycznego.

Większość towarów nabywanych za pośrednictwem sieci sprzedaży bezpośredniej ma niską wartość i relatywnie niewielkie znaczenie dla klienta. Są to przede wszystkim książki i płyty CD, szczególnie te trudno dostępne na rynku, ale również drobny sprzęt gospodarstwa domowego i ubrania. Dodatkowe koszty handlu bezpośredniego, a więc cena doręczenia przesyłki końcowemu odbiorcy, przy niewielkiej wartości zamawianych towarów, mogą sięgnąć nawet trzykrotności ich ceny.

Na świecie najbardziej rozpowszechnioną formą płatności za towary nabywane za pośrednictwem Internetu jest pozwolenie na obciążenie konta bankowego bądź płatność za pomocą karty kredytowej. Tymczasem w Polsce konto bankowe ma zaledwie 29% Polaków. Wśród osób, gdzie dochód na członka rodziny wynosi ponad 200 USD, odsetek ten sięga 55%. Kartę kredytową ma tylko 4% Polaków (wśród najbogatszych - 11%). Przy tym z żadnych usług bankowych nie korzysta 42% Polaków. Model ten jednak dość szybko się zmienia i przy wzrastającej ofercie bankowości detalicznej oraz rosnącej zamożności Polaków jest bardzo prawdopodobne rozpowszechnienie płatności bezgotówkowych.

Kolejną barierą rozwoju handlu elektronicznego są niska jakość połączeń i wysokie koszty usług telekomunikacyjnych, kalkulowane najczęściej na podstawie czasu i odległości korzystania z linii. Koszty wydzierżawienia międzynarodowej linii telefonicznej w Polsce są porównywalne jedynie z tymi w Danii, Włoszech i Grecji, a wielokrotnie wyższe od znanych we Francji czy Finlandii. Natomiast koszty wydzierżawienia 250-kilometrowego odcinka narodowej linii telekomunikacyjnej są ponad trzykrotnie wyższe od przeciętnej dla krajów Unii Europejskiej.

Jakość i rozpowszechnienie infrastruktury telekomunikacyjnej są znacznie poniżej standardów krajów Unii. Nawet w Hiszpanii i Portugalii odsetek abonentów telefonii przewodowej w stosunku do całkowitej liczby mieszkańców jest prawie dwukrotnie wyższy od polskiego. Kraje skandynawskie przewyższają nas ponad trzykrotnie. Poziom zbliżony do unijnego osiągany jest jedynie w największych miastach. Szansę ominięcia braków infrastruktury telekomunikacyjnej daje rozwój telefonii komórkowej i kablowej.

Poziom i zaawansowanie wykorzystania nowych mediów elektronicznych zależą bezpośrednio od poziomu wykształcenia społeczeństwa. Tu również jest jeszcze dużo do zrobienia, a wiele zależy od postawy rządu i jego polityki edukacyjnej. Od średnich unijnych odbiegamy nie tylko pod względem szkolnictwa wyższego, ale również średniego. W krajach Unii Europejskiej przypada przeciętnie 15 studentów na 1000 mieszkańców, w Polsce - 10. Odsetek mieszkańców ze średnim wykształceniem w Polsce to ok. 70% wyników krajów Unii.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200