Musi być lepiej

Jaka jest obecna kondycja Internetu w Polsce? Czego potrzebuje polski Internet? Co daje firmie jego wykorzystanie? Jesteśmy bliżej mało użytecznego składowiska niechlujnych stron WWW, powiązanych źle zarządzanymi łączami o niewystarczającej przepustowości, czy też może nie mamy się czego wstydzić, a rozwój Internetu w Polsce jest i tak znacznie szybszy niż pozwala na to nasza sytuacja ekonomiczna?

Jaka jest obecna kondycja Internetu w Polsce? Czego potrzebuje polski Internet? Co daje firmie jego wykorzystanie? Jesteśmy bliżej mało użytecznego składowiska niechlujnych stron WWW, powiązanych źle zarządzanymi łączami o niewystarczającej przepustowości, czy też może nie mamy się czego wstydzić, a rozwój Internetu w Polsce jest i tak znacznie szybszy niż pozwala na to nasza sytuacja ekonomiczna?

Na te tematy dyskutują: Leszek Bogdanowicz - twórca internetowego portalu Wirtualna Polska, Juliusz Donajski - dyrektor kreatywny z Internet Partners, Janusz Szymański - Interactive Manager z Thunder House, działu McCann-Erickson Polska, Andrzej Wojewoda, e-business Solutions Manager z IBM Polska. Ze strony redakcji Computerworld dyskusję prowadzi Przemysław Gamdzyk.

Czy bardzo jesteśmy opóźnieni w stosunku do reszty rozwiniętego świata?

Janusz Szymański: Wskaźniki demograficzne mówią o 2-3-letniej różnicy w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych. Chodzi tu o porównanie podstawowych danych, jak chociażby wieku użytkowników czy odsetka kobiet.

Leszek Bogdanowicz: Wciąż brakuje nam wysokiej kultury technicznej i świadomości, do czego można wykorzystać nowe technologie. Nadal większa część społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy, co naprawdę można uzyskać dzięki Internetowi.

Juliusz Donajski: Rozwój na całym świecie klasyfikowanej informacji w Internecie był możliwy dzięki realizacji przez agendy państwowe praw obywatelskich dostępu do informacji. U nas nigdy nic takiego nie nastąpiło. Nasze państwo przyczyniło się jedynie do technicznego rozwoju infrastruktury Internetu na etapie początkowym.

Dostępność klasyfikowanej informacji prowadzi do szybszego wzrostu przekonania o potrzebie korzystania z sieci przez firmy, instytucje i osoby prywatne. Internet w Polsce nie jest medium komunikacji z instytucjami państwowymi.

Andrzej Wojewoda: Jest to duża różnica między naszym a światowym Internetem. Jego praktyczne wykorzystanie to przecież poszukiwanie informacji oraz możliwość dokonywania transakcji.

Janusz Szymański: Zupełnie się z tym nie zgadzam, że rząd tu coś zawinił. To niepotrzebne szukanie winnych. Podobnie niewłaściwe nauczanie informatyki czy może jego brak nie ma nic do rzeczy. Młodzież i tak chce korzystać z Internetu.

Andrzej Wojewoda: Firmy zainteresowane biznesem elektronicznym muszą mieć klientów. A nie będzie ich, jeśli ci nie będą dysponować wiedzą, jak wykorzystać Internet.

Juliusz Donajski: Państwo musi tworzyć odpowiednie warunki do rozwoju biznesu. Każdego biznesu, także elektronicznego. Brakuje ważnej otoczki prawnej, np. ustaw o podpisie elektronicznym.

Andrzej Wojewoda: Zabezpieczenia elektroniczne są znacznie lepsze niż papierowe. Firmy muszą uzyskać gwarancje, że transakcje przeprowadzone drogą elektroniczną są tak samo wiążące, jak te tradycyjne. Nie ma na to czasu, by za każdym razem nawiązywać umowy bilateralne. Bankowość wdraża to we własnym zakresie, ale przecież nie o to chodzi, by robić to tylko w wewnętrznym gronie.

Na II Kongresie Informatyki Polskiej poseł Grażyna Staniszewska apelowała do środowiska informatycznego, żeby nie czekało aż parlament coś zrobi, ale samo wystąpiło z konkretnymi rozwiązaniami, projektami ustaw...

Juliusz Donajski: Środowisko zrobiło w tej dziedzinie bardzo wiele, w przeciwieństwie do parlamentu. Z punktu widzenia biznesu na pewno jesteśmy bliżej niż dalej z podpisem elektronicznym. Jednak wiele firm podchodzi do możliwości działania tylko na gruncie rozwiązań prawnych. Gdy u nas powstaną ustawy regulujące tę działalność, jak chociażby wspomniany prawny zapis regulujący kwestię podpisu elektronicznego, będzie to silny impuls rozwojowy dla biznesu elektronicznego.

Andrzej Wojewoda: Rządy krajów zachodnich zaczynają się zachowywać jak firmy komercyjne. Obywatele są klientami rządów, zyskiem - reelekcja. Stąd może zupełnie inne podejście do wielu spraw, w tym realizacji prawa obywatelskiego o dostępie do informacji.

Zostawmy może już politykę. Co zmienia się w naszym Internecie na lepsze?

Janusz Szymański: Z perspektywy firmy międzynarodowej bieżący rok wydaje się stanowić przełom dla naszej działalności. Wyraźnie widać, że dopiero teraz nasi klienci przygotowali wydzielone środki na Internet w swoich budżetach reklamowych i marketingowych. Po części dla prestiżu, po części w wyniku zaleceń zagranicznej centrali, generalnie chyba jednak na zasadzie, że "nie wypada nie zaistnieć w Internecie".

Widać tendencję w stronę sprzedaży przez Internet. Potwierdzają to także wyniki badań Akademii Ekonomicznej w Krakowie nad wykorzystaniem Internetu przez firmy w Polsce.

Leszek Bogdanowicz: Dopiero ostatnio odnotowano wyraźny wzrost działalności handlu elektronicznego, skierowanego do klienta końcowego. Widać to na przykładzie chociażby sklepów internetowych.

Mieczysław Prószyński przyznał ostatnio, że jego wydawnictwo zainwestowało w sklep wirtualny Merlin już ponad milion złotych...

Juliusz Donajski: Uruchomienie przez Telekomunikację Polską numeru dostępowego było ważnym impulsem rozwojowym dla polskiego Internetu. Drugim będzie deregulacja rynku telekomunikacyjnego. Zresztą już dzisiaj niezależne firmy telekomunikacyjne zaczynają oferować usługi dostępowe znacznie taniej niż TP SA.

W Polsce mamy nie tylko złe czy dobre strony WWW. Można wskazać konkretne rozwiązania, które trudno nazwać inaczej niż właśnie elektronicznym biznesem.

W roku 1995 nie było firmy, która byłaby w stanie wykonać zamówienie na strony WWW. Dzisiaj nie ma już w Polsce firmy z listy największych przedsiębiorstw - np. z rankingów Gazety Bankowej czy Polityki - która by nie wykorzystywała w jakimś zakresie Internetu. Chociażby do poczty elektronicznej. Liderzy stosują elektroniczny biznes, jego powszechne zastosowanie będzie miało miejsce za 2-3 lata.

Andrzej Wojewoda: Firmy zaakceptowały Internet jako równoprawne medium, być może nie wiedzą tylko, jak z niego właściwie korzystać. Ale podobnie jest z telefonami, które są wszędzie od dawna, a dopiero teraz firmy zaczynają zdobywać wiedzę, w jaki sposób efektywnie się nimi posługiwać, budując np. call center czy stosując techniki marketingu bezpośredniego. Internet jest jednym z kanałów dostępu do klienta. Elektroniczny biznes to pomysł na wykorzystanie Internetu do świadczenia dotychczasowych usług.

Z Internetu korzysta się też w celu pozyskania informacji o klientach, by trafniej oferować swoje produkty. Ta wiedza jest nieodnawialnym zasobem firmy.

Juliusz Donajski: Firma Amazon. com, jedno z najbardziej znanych internetowych przedsięwzięć, w swoich materiałach reklamowych chwali się, że nie jest już zwrócona do klienta (customer oriented), ale wręcz ma na punkcie klienta obsesję (customer obsessed). To symptomatyczna zmiana sloganów biznesowych.

Internet w Polsce jest tak obciążony, że utrudnia to normalną pracę. Najwięksi usługodawcy nie są w stanie zapewnić chociażby przyzwoitej obsługi technicznej swoich klientów.

Juliusz Donajski: Powszechne przekonanie o zapchanym Internecie wynika ze zniecierpliwienia oczekiwaniem na ściąganie grafiki na stronach WWW. Warto zauważyć, że wszystkie polskie łącza zagraniczne do Stanów Zjednoczonych razem wzięte mają przepustowość porównywalną z parametrami połączenia średniej wielkości usługodawcy w Oregonie czy innym mało rozwiniętym stanie. Wewnątrz Polski Internet działa zupełnie nieźle.

Leszek Bogdanowicz: Stan obecny na pewno nas ogranicza, nie ma mowy o wykorzystaniu wielu nowych rozwiązań, jak chociażby internetowej telefonii.

Andrzej Wojewoda: Z technicznego punktu widzenia te trudności to w sumie zagadnienie proste i trywialne. Bardzo dobrze wiadomo, jak naprawić sytuację. Wszystko sprowadza się do pieniędzy potrzebnych na inwestycje. A te pojawią się prędzej czy później.

Tak naprawdę biznes elektroniczny powstaje w umysłach. To rzecz w sposobie działania, a nie w technologii. Internet jest tylko medium. Nie jest on nawet koniecznie potrzebny do realizacji elektronicznego biznesu. Nie jesteśmy aż tak daleko od reszty świata. Trochę niebezpieczne jest jedynie czekanie na Unię Europejską, że tam wszystko wymyślą i nam powiedzą jak to wykonać.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200