Na własnych warunkach

Nowego pracodawcy wcale nie trzeba poszukiwać w pojedynkę.

Nowego pracodawcy wcale nie trzeba poszukiwać w pojedynkę.

Gdy polski oddział jednej z zagranicznych firm informatycznych postanowił zwolnić całą grupę programistów w mieście średniej wielkości, stanęli oni przed trudnym problemem wyboru nowego pracodawcy. Najbardziej oczywistym rozwiązaniem byłoby szukanie nowego miejsca pracy na własną rękę. Każdy z nich, oprócz dyplomu ukończenia wyższej uczelni, miał przecież doświadczenie w pracy nad co najmniej dwoma projektami realizowanymi dla zagranicznych kontrahentów.

Poznał także kilka powszechnie stosowanych produtów. Grupka programistów - mieszkających na co dzień w Kielcach - postanowiła jednak poszukać pracy... wspólnie. Zaproponowali swoje usługi kilkunastu

dużym firmom informatycznym, cierpiącym zazwyczaj na niedobór specjalistów, i prawdopodobnie staną się częścią kieleckiego oddziału jednego z koncernów.

Smutna rzeczywistość

Podstawowym czynnikiem decydującym o kształcie i charakterze rynku pracy dla wykwalifikowanych specjalistów jest koncentracja firm w kilku głównych ośrodkach przemysłowych, takich jak Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław czy Trójmiasto. Wokół tych miast jest zlokalizowana zdecydowana większość zakładów przemysłowych, dużych firm handlowych i usługowych, a także informatycznych. Większość tych zakładów w ostatnich latach ma coraz większe problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych informatyków. Konkurencja sprawia, że zatrudnienie nawet niezbyt doświadczonego specjalisty kosztuje coraz więcej.

Z drugiej zaś strony w wielu mniejszych miastach, zwłaszcza mających wyższe uczelnie, brakuje interesujących ofert pracy dla informatyków. Poszukujący zatrudnienia specjaliści szybko przekonują się, że pracę wprawdzie zawsze można znaleźć, jednak na ogół w firmach dalekich od ich oczekiwań. Nieliczne, dobrze zinformatyzowane zakłady na ogół dysponują stabilną kadrą. Prędzej czy później informatyk poszukujący pracy na prowincji staje więc przed wyborem - skorzystać z ofert pojawiających się na miejscu i zająć się administracją i rozwojem przestarzałych rozwiązań, czy wyjechać do dużego miasta.

Pozostać i wygrać

Okazuje się, że przeprowadzka nie musi być jedynym rozwiązaniem. Pokazuje to chociażby przykład grupki kieleckich programistów z rozwiązywanego oddziału międzynarodowej firmy informatycznej. "Początkowo rozważaliśmy możliwość wyjazdu, jednak ostatecznie postanowiliśmy spróbować znaleźć pracę dla całej naszej grupy tu na miejscu i to według modelu sprawdzonego wcześniej" - mówi Michał Domżał, jeden z informatyków.

Przez ostatnie dwa lata grupa dziesięciu młodych programistów projektowała oprogramowanie do obsługi baz danych Oracle'a, Sybase'a i Microsoftu. Ich produkty wykonywane na zamówienie są używane w szpitalach i urzędach administracji w jednym z państw europejskich. W ciągu dwóch lat pracy zdobyli doświadczenie w zakresie wszystkich faz projektu i tworzenia systemów bazodanowych, a także pisania dokumentacji i szkolenia użytkowników końcowych.

Przed formalnym zakończeniem pracy w poprzedniej firmie rozpoczęli poszukiwania firmy informatycznej, która chciałaby otworzyć lub rozbudować oddział w Kielcach. "Rozważaliśmy pracę w dziale informatyki u końcowego użytkownika technologii, jednak w naszym mieście nie ma zbyt wielu firm, które mogłyby zatrudnić razem 10 programistów. Nieliczne oferty dla informatyków z okolic Kielc dotyczyły przede wszystkim administracji czy rozwoju oprogramowania w Clipperze, a my chcielibyśmy się dalej rozwijać" - mówi Michał Domżał. - "Zresztą uważamy, że właśnie w grupie tkwi nasza siła. Znamy się ze studiów, od kilku lat wspólnie pracujemy nad projektami informatycznymi, dobrze znamy swoje możliwości".

Dziesiątki szans

Odzew na oferty zamieszczone w Internecie i składane osobiście przekroczył najśmielsze oczekiwania kieleckich informatyków. Zgłosiło się do nich 10 poważnych kontrahentów zainteresowanych ich zatrudnieniem. "Korzyści ekonomiczne wynikające z naszej oferty są widoczne niemal od razu. Koszt wynajęcia lokalu, który obecnie zajmujemy, to zaledwie 10-20% ceny, jaką trzeba by zapłacić za podobne pomieszczenie w stolicy. Nasze zarobki są o co najmniej 40-50% niższe od tych, które należałoby zapłacić specjalistom z Warszawy, zaś dla nas ta różnica nie jest tak dotkliwa ze względu na niższe koszty utrzymania" - mówi Michał Domżał.

Na razie trwają pertraktacje z kilkoma firmami. Podstawowym problemem, zwłaszcza dla przedsiębiorstw, które nie miały zbyt wielu filii regionalnych, jest obawa przed "zatorem komunikacyjnym". Dotychczas większość produktów opracowanych przez kieleckich programistów była przekazywana zleceniodawcom na CD-ROM-ach lub przez Internet. Niska przepustowość łączy publicznych sprawiała, że cały program i dokumentację trzeba było dzielić na części - w przeciwnym razie jego przesłanie mogło trwać nawet tydzień. Prawdopodobnie jednak przeszkody te w najbliższym czasie zostaną przezwyciężone.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200