Rynek producenta

Przed dwoma laty w Computerworld pojawił się artykuł "Multimedialny szlak", zawierający charakterystykę rynku multimediów w Polsce. Wówczas wydawcy multimediów widzieli przyszłość w różowych kolorach. Rynek miał znacząco się rozwinąć, klienci - ostatecznie przekonać do tego typu produktów, a producenci - stosować bardziej wyrafinowane technologie.

Przed dwoma laty w Computerworld pojawił się artykuł "Multimedialny szlak", zawierający charakterystykę rynku multimediów w Polsce. Wówczas wydawcy multimediów widzieli przyszłość w różowych kolorach. Rynek miał znacząco się rozwinąć, klienci - ostatecznie przekonać do tego typu produktów, a producenci - stosować bardziej wyrafinowane technologie.

Rzeczywistość jednak nie okazała się tak różowa. Nakłady poszczególnych tytułów wciąż nie przekraczają kilku tysięcy. Wzrosły koszty produkcji i dystrybucji. Stabilności rynku zagraża bezkarność piratów. W którą stronę iść, aby przełamać impas? Na co postawić, by w przyszłości zyskać?

Kim są klienci?

Teoretycznie jest nim każdy z nas - użytkownik komputera PC. Jednak w praktyce tylko niewielu decyduje się legalnie kupić dzieła multimedialne. Pozostali z przyczyn ekonomicznych wybierają zakup u złodzieja.

Producenci rysują nieco smutny obraz. Uważają, że my - użytkownicy - jesteśmy niewyrobieni, pozbawieni smaku, kupujący kota w worku. Niby zwracamy uwagę wyłącznie na cenę i kolorowe opakowanie, niby pasjonują nas wyłącznie statystyki: ile filmów jest na płycie, ile zdjęć, ile nagrań dźwiękowych. W gruncie rzeczy to prawda, ale... W jaki sposób sprawdzić w sklepie, co rzeczywiście jest na płycie i jaka jest jej wartość merytoryczna, jeśli nie udostępnia się klientowi komputera? Co zrobić, gdy trafimy na personel nie obeznany ze sprzedażą programów edukacyjnych, co najwyżej potrafiący wybrać grę komputerową dla dziesięciolatka?

Nie wszyscy producenci też zadają sobie trud, aby ich produkt zasługiwał na określenie multimedialny. Aż nazbyt łatwo kupić programy, w których szeroko reklamowany film okazuje się nieporozumieniem - jest kiepskiej jakości, krótki i sprzed trzydziestu kilku lat (zdarza się usłyszeć komentarz np. o czasach saskich w stylu publicystyki późnego Gomułki). Gdy zaś w tekście mowa o tygrysie czy wietrze, wyświetla się tylko obrazek, jakby użytkownik nigdy w życiu nie widział tygrysa lub nie przeżył silnego wiatru. Uznani wydawcy ironizują, że takie multimedia są dobre dla ufoludków - mogą poznać Ziemię, nie ruszając się sprzed komputera. Przecież dziecko w swojej książeczce też widzi napis "jabłko" obok rysunku owocu. Czy tak mają wyglądać multimedia?

Są też tacy klienci, którzy stali się fanami Internetu i nie zwracają uwagi na tradycyjne multimedia. Producenci jednak konkurencji nie obawiają się z tej strony. Dopóki przepustowość łączy internetowych nie pozwoli na bezproblemową pracę, dopóty komfort korzystania z CD-ROM-u będzie większy. "Koszt megabajta ściągniętego z Internetu wciąż przewyższa wielokrotnie analogiczną liczbę bajtów dostarczonych na CD-ROM-ie" - twierdzi Piotr Mróz, dyrektor ds. marketingu Young Digital Poland (YDP). "Tradycyjny Internet z racji swojej powolności zajmuje ciągle znacznie więcej czasu niż powinien, szczególnie w odniesieniu do treści przekazywanych w formie multimedialnej".

Z tą opinią zgadzają się inni przedstawiciele wydawnictw multimedialnych. Jednak nie mogąc ignorować rosnącej roli Internetu, starają się możliwie jak najszerzej wykorzystać to medium, łącząc pojemność i łatwość dostępu do informacji na CD-ROM-ie z aktualnością i ogromem wiedzy w sieci.

Uroki hybrydy

Najnowszy produkt Young Digital Poland - kurs języka angielskiego EuroPlus+ Reward - jest ściśle związany z kilkoma serwisami internetowymi.

Zarejestrowani użytkownicy programu mogą prowadzić wspólne pogawędki z ludźmi z różnych stron świata na tematy sugerowane w materiale kursu Reward.

Co ciekawe, dyskusje te mogą odbywać się zarówno w formie tekstowej jak i głosowej. Korzystając z wbudowanej w program poczty elektronicznej uczący się mogą przesyłać tzw. ćwiczenia otwarte do nauczycieli, którzy je sprawdzą, a następnie odeślą opatrzone stosownym komentarzem. Ponadto program oferuje serwis gier językowych oraz specjalny serwis informacyjny prezentujący teksty przygotowane dla różnych poziomów znajomości języka. Dzięki systemowi zabezpieczeń wszystkie te dodatkowe atrakcje dostępne są jedynie dla legalnych i zarejestrowanych użytkowników programu.

Ciekawy pomysł zastosowano w powstającym multimedialnym Szkolnym Atlasie Polski Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych (WSiP). Uczeń - jeśli ma komputer podłączony do Internetu - skorzysta z wielu hipertekstowych odnośników, które poprowadzą go na strony WWW, poświęcone danej krainie geograficznej lub miastu. Przykładowo - gdy studiuje warstwę mapy o ochronie przyrody, może połączyć się z serwisem WWW Tatrzańskiego Parku Narodowego. Wojciech Jędrychowski, szef redakcji multimedialnej WSiP, zapewnia, że odsyłacze tego rodzaju będą systematycznie sprawdzane. Zarejestrowani użytkownicy mogą uaktualniać zawartość płyty przez Internet, co już jest powszechnie stosowane.

Najdalej w wykorzystywaniu Internetu poszła krakowska Oficyna Wydawnicza Fogra Multimedia. Zdecydowała się bezpłatnie udostępnić na swoich stronach WWW pełną wersję Multimedialnej Encyklopedii Powszechnej, która na CD-ROM-ie kosztuje 99 zł. W Internecie wszystkie jej hasła - wraz z fragmentami filmów, zdjęciami, muzyką - są do dyspozycji. Ten, kto korzysta z szybkiego łącza, odkryje, że wersja internetowa encyklopedii działa lepiej od publikowanej na starym nośniku. Jarosław Czopek, dyrektor Fogra Multimedia, potwierdza tę opinię. "CD-ROM powstał w ub.r. Internet zaś pozwala na bieżąco eksperymentować z nowymi technologiami" - mówi.

Czy opłaca się taka forma prezentacji produktu? Zdaniem Jarosława Czopka, tak, zważywszy że wciąż trudno sprzedać cokolwiek przez Internet. Encyklopedia w HTML-u ułatwia promocję firmy i jej produktu - chociażby poprzez obniżenie kosztów kampanii reklamowej.

Fuzje i podziały

Producenci multimediów są albo niezależnymi firmami informatycznymi, albo wydawnictwami książkowymi, które założyły spółki z innymi firmami programistycznymi. Te pierwsze opracowują zamówione na zewnątrz scenariusze lub dostosowują do nowego medium istniejące publikacje (np. Cartall i Young Digital Poland). Drugie korzystają z dorobku tradycyjnego wydawcy i wiedzy w zakresie nowych technologii firmy komputerowej. I to one dominują na polskim rynku.

Przykładowo - w 1997 r. powstała spółka Vulcan Media (VM), w której większość udziałów objął potentat branży wydawniczej, Wydawnictwo Naukowe PWN SA. Zastrzyk kapitału natomiast pozwolił VM na wchłonięcie działu dystrybucji poznańskiej firmy SuperMemo World, znanej z uniwersalnego programu wspomagającego naukę m.in. języka angielskiego. Odtąd dział ten stał się działem handlowym VM, sprzedającym wiele polskich produktów edukacyjnych.

Największe zmiany dokonały się ostatnio w grupie Optimus SA. W roku 1996 nowosądecki koncern założył spółkę ze znanym wydawcą książek i przewodników turystycznych bielskim Pascalem. Powstała spółka Optimus Pascal Multimedia SA (OPM). Jednocześnie Optimus założył spółkę z gdańskim Nexusem (Optimus Nexus), firmą, która już wtedy miała własne publikacje multimedialne (np. Encyklopedia Kosmosu). Także i w Optimusie istniał dział multimedialny, sprawujący pieczę nad powstałym pionem biznesowym holdingu - "Edukacja i Rozrywka". Tutaj powstał pomysł internetowego portalu Onet.pl, optimusowej bramy do Internetu, znanego także jako usługodawca internetowy (np. system Friko - bezpłatne konta i miejsca na serwerze WWW).

Z czasem okazało się, że najlepiej na rynku radził sobie Optimus Pascal (polonizacja publikacji słynnego wydawnictwa multimedialnego Dorling Kindersley). Gdy w niejasnych okolicznościach Optimus Nexus stał się w styczniu br. częścią OPM, był to znak, że niedaleko już do ostatecznego połączenia wszystkich spółek w jedną, silną firmę multimedialną. I tak się stało. Fuzja objęła Wydawnictwo Pascal, Optimus Pascal Multimedia i Onet.pl. Od marca tego roku występują one pod wspólną marką - Optimus Pascal (OP).

Udziałowcy - Optimus SA (75% akcji), Piotr Wilan (12,5% akcji, współzałożyciel Pascala, prezes OP) i Tomasz Kolbusz (12,5% akcji, prezes Pascala, wiceprezes OP) - zapowiadają, że ich celem jest wykorzystanie powstającej synergii między różnymi nośnikami informacji. Liczą też, że uda się wykorzystać w Internecie pozycję rynkową, doświadczenia i produkty łączących się firm. Roman Kluska, prezes Optimus SA, nie ukrywa, że interesuje go szerokopasmowy Internet, a dokładniej tzw. usługi multimedialne, które zaczynają oferować telewizje kablowe. "To jest kierunek, w którym podąża Optimus Pascal" - zgodnie twierdzą udziałowcy.

Poszukiwanie na tym rynku najlepszego modelu biznesowego przybiera różne formy. Oficyna Wydawnicza Fogra, która do niedawna samodzielnie wydawała Multimedialną Encyklopedię Powszechną, konkurencyjną dla Encyklopedii Multimedialnej PWN, bazując na wydaniu tradycyjnym, zdecydowała się na początku tego roku wydzielić dział multimedialny jako osobną firmę Fogra Multimedia. Obecnie odpowiada ona za nowe wydanie encyklopedii, jej wersję internetową i dystrybucję. Obserwatorzy rynku sugerują, iż jest to przygotowanie do sprzedaży Fogry Multimedia Optimusowi, który nie ma w swojej ofercie własnej encyklopedii stworzonej z myślą o polskim czytelniku. Krakowską oficynę zaś od dawna łączy z Optimusem porozumienie: encyklopedię multimedialną otrzymuje nowy użytkownik produkowanych w Nowym Sączu komputerów PC.

Wśród liczących się wydawnictw książkowych, które wciąż niezależnie wydają programy edukacyjne na CD-ROM, pozostały tylko Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne (WSiP). Redakcja Realizacji Wielomedialnych zamawia scenariusze programów u specjalistów, następnie nadzoruje proces produkcji - wspomaga dobór ilustracji, filmów i muzyki (trzeba pamiętać o ogromnych zbiorach ikonograficznych WSiP, największego od lat wydawcy szkolnych podręczników), zleca wykonanie programu zewnętrznej firmie programistycznej - zajmuje się sprzedażą, wykorzystując rozwiniętą własną sieć hurtowni.

Kreda i tablica

Publikacje multimedialne od dłuższego czasu są ukierunkowane na rynek szkolny i edukację językową - dzieci w wieku przedszkolnym, uczniowie szkół podstawowych, planowanych gimnazjów i liceów oraz chętni do doskonalenia języków obcych. Wydawcy przy każdym produkcie zabiegają o uzyskanie wpisu na listę pomocy dydaktycznych zalecanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w nauczaniu różnych przedmiotów. To klucz do sukcesu. Są jednak świadomi, że z ich programów będą korzystać głównie ci uczniowie, którzy mają komputery w domu.

Zdaniem Leszka Lewoca, prezesa Vulcan Media, dopóki MEN nie zrezygnuje z preferowania koncepcji pracowni komputerowych na rzecz udostępniania uczniom komputerów podczas lekcji np. matematyki czy historii, dopóty nie można liczyć na wzrost popularności CD-ROM-u i Internetu jako środka dydaktycznego wśród nauczycieli. Obecnie przygotowanie takich zajęć trwa zbyt długo: trzeba trafić na "okienko" wykładowcy od informatyki, ten musi wyrazić chęć pomocy innemu nauczycielowi, a czasami może się okazać, że nie ma wystarczającej liczby egzemplarzy danego programu. Nie jest też rozwiązaniem przynoszenie komputera na jedną lekcję, aby uczniom demonstrować ex catedra, w czym może pomóc encyklopedia multimedialna. "A gdyby tak - proponuje Leszek Lewoc - w każdej pracowni były po dwa komputery i uczniowie otrzymywaliby na lekcji konkretne zadanie, nareszcie komputer i jego oprogramowanie stałyby się funkcjonalnym narzędziem pracy, odartym z tajemniczości". Niestety, wielu nauczycieli boi się zmieniać konspekt lekcji, pracę w grupach traktuje wciąż jako zło konieczne. Kuratoryjni wizytatorzy też nie lubią nowości: dziecko "bawi się" komputerem na lekcji fizyki? Niedopuszczalne! Komputera można używać tylko w pracowni informatycznej, na lekcjach informatyki.

Przyszłość w telewizji

Telewizje kablowe i firmy telekomunikacyjne mają nowoczesną infrastrukturę sieciową. Są gotowe zaoferować każdemu nowe usługi nazywane dumnie multimedialnymi, np. szerokopasmowy Internet, umożliwiający transmisję gigabajtów danych w krótkim czasie, monitoring urządzeń domowych, odczytywanie stanu liczników energii elektrycznej i gazu, telepracę, telemedycynę, telekonferencje, wideo na żądanie itd.

Producenci programów edukacyjnych mają produkt sprawdzony na rynku: kursy języka angielskiego, encyklopedie, interaktywne programy dla dzieci. Jako pierwszy plany wobec telewizji kablowych, w przyszłości też cyfrowych, odsłonił Roman Kluska, stwierdzając: "Nasze programy idealnie nadają się do wykorzystania w telewizji przyszłości. Czekamy na propozycje i rozwój technologii". Nieoficjalnie wiadomo, że Aster City, jeden z głównych operatorów telewizji kablowych w Polsce, którego właścicielem stał się niedawno Elektrim, prowadzi rozmowy z Optimusem o wykorzystaniu swoich światłowodów do transmisji danych Onet.pl, a w przyszłości może przyjdzie czas na programy edukacyjne.

"Jeszcze nie czas zajmować się usługami multimedialnymi, można je co najwyżej planować" - twierdzi Artur Dyro, dyrektor ds. rozwoju Young Digital Poland. - "Wciąż eksperymentujemy w tym zakresie. Należy zatem czekać na rozwój technologii ze strony firm telekomunikacyjnych i telewizji kablowych".

Nic dziwnego. Czy ktoś w ogóle ma jakiekolwiek wyobrażenie, czego można oczekiwać od telewizji interaktywnej? YDP jednak nie zamierza zasypiać gruszek w popiele. Od czerwca br. wprowadza na rynek wersję korporacyjną programu do nauki języka angielskiego - Net Plus Reward. Przygotowano ją do pracy w sieci lokalnej firmy lub instytucji, której pracownicy chcieliby doskonalić znajomość języków obcych. Z zapowiedzi YDP wynika, że nowy program umożliwi nauczanie na odległość - poprzez tradycyjny Internet/intranet albo z wykorzystaniem w przyszłości telewizji kablowych. Kierunek został nakreślony: mamy zawartość, czekamy na propozycje. Czy usługi multimedialne okażą się rzeczywiście kurą znoszącą złote jajka?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200