Przez witraż na historię

Według "Encyklopedii multimedialnej" PWN, witraż to kompozycja wykonana z kawałków barwnego szkła, złączonych ołowianymi ramkami w kwatery, stanowiąca wypełnienie okna. Według pomysłu autorów "Multimedialnej historii Polski", witraż, od którego zaczyna się ten program, to sposób na wgląd w przeszłość.

Według "Encyklopedii multimedialnej" PWN, witraż to kompozycja wykonana z kawałków barwnego szkła, złączonych ołowianymi ramkami w kwatery, stanowiąca wypełnienie okna. Według pomysłu autorów "Multimedialnej historii Polski", witraż, od którego zaczyna się ten program, to sposób na wgląd w przeszłość.

On jest prodziekanem Wydziału Historycznego, one pracują w Bibliotece Narodowej i Muzeum Azji i Pacyfiku. Długo nie mieli nic wspólnego z branżą multimedialną. Długo też nie widzieli jakiegokolwiek programu wydanego na CD-ROM. W końcu sami stali się autorami "Historii Polski na tle Europy 950-1991..." - pierwszego w europejskiej historiografii opracowania, powstającego z myślą o tym nośniku.

Dwie plus jeden

Nośnik ten wydawał się idealny, aby historię przedstawianą dotychczas statycznie za pomocą tekstu, ilustracji lepszej lub gorszej jakości oraz nazbyt szczegółowej mapy pokazać dynamicznie. Beata Janowska, historyk, twórczyni koncepcji programu, szybko przekonała się, że 650 MB na opowieść o 1000 lat dziejów Polski na tle historii Europy to zdecydowanie za mało. Nie chciała publikować ilustracji o kiepskiej rozdzielczości, raziła ją myśl o infantylnej grafice i efektach dźwiękowych. "Technologia DVD wciąż raczkuje, toteż należało zrezygnować z niektórych elementów programu, aby uzyskać jak najwięcej miejsca na ilustracje o wysokiej jakości, fragmenty filmów i muzykę" - mówi.

W rezultacie na multimedialną historię Polski złożą się trzy równorzędne warstwy: eseje multimedialne (artykuły najwybitniejszych polskich historyków, poświęcone problemowym zagadnieniom z historii politycznej, społecznej i kultury np. Europa Jagiellonów), interaktywne i animowane mapy Polski i Europy (prezentujące zmiany w geografii politycznej na przestrzeni wieków) i indeksy (kalendarium najważniejszych wydarzeń i biogramy historycznych postaci). Ponadto starannie dobrane ilustracje z epoki (Beata Janowska podkreśla, iż w tym programie uczeń nie ujrzy obrazu Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem" jako ilustracji do wojen polsko-krzyżackich), a przy historii najnowszej - fragmenty filmów, w tym fabularnych, np. Stanisława Barei "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz".

Opracowaniem baz historycznych zajęła się Joanna Wasilewska-Dobkowska, historyk sztuki. "Znałam się na innych rzeczach, a tutaj miałam odpowiadać za indeksy, które tylko w pewnym stopniu obejmują historię sztuki" - wspomina. - "Wątpiłam, czy mam wystarczające doświadczenie, aby zająć się tym nowym medium, skoro dotychczas ledwo poznałam Internet i zasady tworzenia stron WWW. Jednak zwyciężyła we mnie chęć sprawdzenia, czy potrafię coś takiego zrobić".

Gdy koncepcja CD-ROM prezentowała zwartą postać, do zespołu dołączył prof. Tadeusz Cegielski, prodziekan Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, m.in. autor wielu podręczników do nauki historii, któremu przypadła rola patrona przedsięwzięcia, uwiarygodniającego jego założenia przed potencjalnymi wydawcami, i jednego z redaktorów dzieła.

Wspólnie uznali, że głównym odbiorcą programu będzie ambitny licealista, który szuka niesztampowej wiedzy o przeszłości, przekazywanej inaczej niż na tradycyjnych lekcjach w szkole, chcący w większym stopniu przygotować się do zajęć i egzaminów na studia. Teraz mogli szukać wydawcy.

Producenci i historycy

Firmy multimedialne bardziej zainteresowane są zakupem licencji od zachodniego wydawcy niż zamówieniem nowego scenariusza. Przerażają ich koszty produkcji, w tym zakup praw autorskich, współpraca z naukowcami, mającymi swoiste poczucie czasu, często sprzeczne z wymogami biznesu. Łatwo więc się domyśleć, że konspekt "Multimedialnej historii Polski" lądował w koszu kilku znaczących wydawców. Zaryzykowały jednak Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, które dostrzegły szansę na powodzenie projektu i prawdopodobnie bardziej zainteresowane są tym, by wydawane przez nie podręczniki przyjęły postać multimedialną. Straciłyby jednak szansę stania się wydawcami pierwszej publikacji historycznej tworzonej wyłącznie z myślą o CD-ROM. I jeszcze ten pomysł, aby możliwie jak najszerzej pokazać Polskę w Europie, położyć nacisk na historię cywilizacji i nie bać się współczesności. Na witrażu odnajdziemy przecież eseje "ABC kapitalizmu" i "ABC demokracji" o Polsce po 1989 r.

Już nazwiska autorów esejów przyprawiały redaktorów WSiP o zawrót głowy: prof. Aleksander Gieysztor, prof. Henryk Samsonowicz, prof. Edmund Wnuk-Lipiński. Przy CD-ROM-ie miało pracować ogółem ponad 40 historyków - dotychczas nie było takiego dzieła. Było to także przyczyną troski: jak zarządzać takim zespołem.

Mimo to optymistycznie nastawieni byli i wydawca, i autorzy, gdy projekt oficjalnie rozpoczął się w maju 1997 r. Jego premierę zaplanowano za rok. Minęły dwa lata, lecz programu nie ukończono. Beata Janowska ma nadzieję, że wkrótce pojawi się on w sprzedaży. Wojciech Jędrychowski, szef Redakcji Realizacji Wielomedialnych WSIP, w której powstaje program, również chciałby, by tak się stało. Są przecież bliscy finału, pozostało jedynie dopracowanie indeksów. Poza tym wszystko działa: można czytać eseje, przechodzić płynnie między warstwami, oglądać dotychczas nigdzie nie publikowaną ikonografię czy rozmyślać nad zmianami granic Rzeczypospolitej. Wydawałoby się, że wszystko jest już w porządku, aż autorzy znowu wykryli usterki w interfejsie, Beata odkryła błędy w rysunku map, Joanna i Tadeusz "ugrzęźli" przy bazach o średniowieczu...

Programiści i historycy

"Kiedy po raz pierwszy spotkałyśmy się z programistami, miałam wrażenie, że patrzą na nas z obrzydzeniem, jak na rozhisteryzowane, zmanierowane humanistki" - śmieje się Joanna, choć Beata powątpiewa w te słowa. Jej zdaniem, skoro programiści prawie bez zgrzytów i zgodnie z intencjami autorów przekształcają scenariusz na kod zerojedynkowy, to znaczy, że nie ma co narzekać. "Jako mój największy sukces uważam to, że ogólne zasady działania programu, map, połączeń między warstwami niewiele się zmieniły" - mówi Beata.

"Rzeczywiście, praca z informatykami przebiega dobrze - włącza się Tadeusz. - Lecz wciąż bawi mnie ich gafa, gdy umieścili Drezno nad Morzem Czarnym albo "zgubili" na mapie średniowiecznej Europy Księstwo Austriackie. Dobrze, że po 2 latach pozostały nam resztki poczucia humoru i możemy im po koleżeńsku wyperswadować tego typu zmiany...".

Gdyby jednak programiści niezbyt pilnie słuchali poleceń Beaty albo projekt niebezpiecznie się "zatykał", autorom służy pomocą Ilona Morżoł, sprawująca pieczę nad tym projektem ze strony wydawcy.

Historycy i historycy

Tadeusz nie może wyjść z podziwu, że Beacie jednak udało się przekonać kilkudziesięciu historyków do udziału w tym projekcie. "Na CD-ROM znajdzie się 67 esejów, pisanych przez 40 osób - opowiada z przejęciem. - Specjalnie dla nas pisali je prof. Aleksander Gieysztor ("Barbaricum" o wczesnośredniowiecznej Europie oraz "Biforia i skryptoria" o kulturze wieków średnich). Nasze dzieło jest więc pomostem między epoką Gutenberga a Wiekiem Informacji, w której historycy kilku pokoleń sięgają po nowe technologie, zarezerwowane dotąd dla fizyków, biologów, matematyków, aby móc uplastycznić przeszłość". Uczeń natomiast otrzyma dzieło, które pomoże mu zrozumieć zawiłości mapy politycznej i powiązać ją z wydarzeniami, przeczyta eseje czy będzie mógł rozwiązywać testy na poziomie egzaminów na wyższą uczelnię. Joanna patrzy na to oczami historyka sztuki: w tej postaci historia staje się przestrzenną rzeźbą, którą można oglądać w różnych wymiarach.

Czego nauczyli się przy realizacji tego projektu? "Pracy w zespole i koordynowania działań zgodnie ze scenariuszem. Stałam się reżyserem" - odpowiada Beata. Tadeusz przyznaje, że każde z nich przeszło chrzest bojowy: "Teraz już wiem czym pachnie praca nad komputerowym programem edukacyjnym. Potrzeba wiele czasu i cierpliwości, których w pewnym wieku zaczyna brakować". "Czułam się wrzucona na głęboką i zupełnie nie znaną mi wodę. W gruncie rzeczy dopiero teraz mogłabym powiedzieć, że coś wiem o pisaniu scenariuszy multimedialnych: nie robić niczego na wszelki wypadek, lepiej rozpisać zadania między uczestników projektu, zwrócić większą uwagę na odmienne charaktery współpracowników" - konstatuje Joanna.

Trójka zgodnym chórem zapewnia, że już nie da się namówić na pracę przy kolejnym CD-ROM-ie. Mają wszystkiego dosyć, są zmęczeni, marzą o wypoczynku bez komputera. Chcą wreszcie ujrzeć swoje dzieło na półkach sklepowych. Po chwili milczenia Beata mówi jednak, że marzy się jej... CD-ROM o historii Europy Środkowo-Wschodniej. Joanna ma w perspektywie organizację wystawy o jedwabiu, ale być może wzięłaby udział w takim przedsięwzięciu. Tadeusza nowy pomysł ucieszył i chętnie by w nim uczestniczył. Od dalszych planów dzieli ich jednak trud opisania na potrzeby indeksu kilku wieków historii Polski, korekta, adiustacje, testy, kolejna korekta, następne testy...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200