Przypadkowe stanowiska

Często dobrą posadę otrzymujemy dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, a nie własnym dokonaniom. Ten właśnie fakt odmienia nasze życie.

Często dobrą posadę otrzymujemy dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, a nie własnym dokonaniom. Ten właśnie fakt odmienia nasze życie.

Zmienia nasze życie jednak nie z powodu wyższych zarobków, większej władzy, szerszym, bardziej różnorodnym możliwościom. Zmienia je dlatego że przez pewien czas będziemy "dorastać" do naszego stanowiska, do nowych, trudniejszych i bardziej odpowiedzialnych obowiązków. To stanowisko "na wyrost" będzie nas budowało: naszą kompetencję, poczucie wartości, nasz stosunek do innych ludzi, podwładnych i zwierzchników. To ogromny wysiłek, ale atmosfera powodzenia w życiu dodaje sił i wytrwałości. I to jest bardzo pozytywne zjawisko. Pod warunkiem jednak, że w danym człowieku, któremu przydarzyła się taka szczęśliwa okoliczność, jest potencjał intelektualny, emocjonalny i etyczny, umożliwiający sprostanie tym wszystkim wyzwaniom nowego stanowiska. Wtedy zamiast mozolnego wspinania się pod górę, w którym okresy uznania przeplatają się z okresami lekceważenia i pomijania nawet mimo osiągnięć, następuje skok, który uskrzydla człowieka do następnych czynów i dokonań. Trud ma tę właściwość, że uczy pokory wobec niewiadomej losu, jego niesprawiedliwości, kary bez winy i nagrody bez zasług. Tak doświadczony człowiek nie zrobi nigdy nic wielkiego, choć pracowicie i uczciwie przeżyje swoje lata. Uśmiech losu, który niespodziewanie wynosi człowieka, daje mu też wiarę w rzeczy, wydawałoby się, niemożliwe. Pokora wobec zdarzeń jest mu obca, a trudności raczej wywołują w nich podniecenie niż strach.

Różni specjaliści od zarządzania personelem doradzają zarządom, aby dobierały kandydatów na menedżerów z rozmysłem, by ich dokładnie selekcjonowały, sprawdzały kwalifikacje, dotychczasową karierę, predyspozycje psychofizyczne, testowały podświadomość, a najlepiej zatrudniły do tego zadania, przerastającego możliwości zwykłego dyrektora, wyspecjalizowaną firmę. To nie jest zła porada. Rzeczywiście koszty pomyłki w obsadzie kluczowych stanowisk mogą być ogromne, wręcz zagrażające istnieniu firmy na rynku. Jeden niewłaściwy człowiek może sprawić więcej kłopotów niż kryzys na rosyjskim czy dalekowschodnim rynku. Rozsądek i wiedza zatrudniających są więc pożądane.

Mam jednak wątpliwość, czy powinna to być jedyna ścieżka postępowania przy awansowaniu ludzi na wyższe stanowiska. Życie lubi płatać figle. Bywa, że taki starannie wyselekcjonowany człowiek, spełniający wszystkie formalne wymogi, nie sprawdza się w realnych warunkach. Jego kariera jest starannie zaplanowana, a stanowisko - jego zdaniem - należy mu się, w pełni na nie zasługuje. Natomiast wydarzenie - awans czy propozycja dobrej posady - nie dziwi go i nie porywa. Niby pracuje poprawnie, dobrze wykonuje swoje obowiązki, ale w jego działaniach nie ma tej iskry, która bierze się z nieoczekiwanego zaszczytu, szczęścia czy sukcesu.

Myślę, że szefowie powinni czasem rozejrzeć się wśród swoich pracowników, zatrzymać wzrok również na tych, którzy nie eksponują nadmiernie swoich zalet i kwalifikacji, nie zabiegają o stanowiska, ale dobrze wykonują swoją pracę. Może czasem intuicja - bo innych przesłanek jest mało - podpowie im, żeby takiego człowieka nieoczekiwanie podciągnąć do góry. Efekty mogą przejść wszelkie oczekiwania.

Nadmierne wyrachowanie w wyborze pracowników na kierownicze stanowiska nie gwarantuje właściwego efektu. Nikt przecież nie jest w stanie zrobić tego perfekcyjnie. Trzeba więc czasem dać szansę losowi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200