Audytor

Zarząd postanowił wykonać próbę zrozumienia pracy Lokalnego Informatyka. Wytypował przedstawiciela w celu wykonania kontroli jednego dnia pracy wyżej wymienionego. Audytor miał towarzyszyć Informatykowi przez dzionek cały we wszelkich poczynaniach i na gorąco sporządzać notatki z obserwacji, w miarę szczegółowe.

Zarząd postanowił wykonać próbę zrozumienia pracy Lokalnego Informatyka. Wytypował przedstawiciela w celu wykonania kontroli jednego dnia pracy wyżej wymienionego. Audytor miał towarzyszyć Informatykowi przez dzionek cały we wszelkich poczynaniach i na gorąco sporządzać notatki z obserwacji, w miarę szczegółowe.

Jedynym warunkiem było, aby nie przeszkadzał w wykonywaniu obowiązków, czyli nie zagadywał. A oto wyciąg z jego zapisków: "Włącza jeden komputer, włącza drugi. Czeka. Coś wpisuje. Naciska taki obrazek. Pojawia się napis Çarchiwacja rozpoczętaČ. Robi herbatę i zapala papierosa. Jeden komputer strasznie furczy. Potem w drugim takie urządzenie z kasetą zaczyna jeszcze bardziej hałasować. Wyciąga książkę. Czegoś w niej szuka. Wyciąga drugą, trzecią, czwartą - o rany! Ile on ma tych książek (skąd wie, co ma czytać?).

Włącza taki mały komputerek. Coś tam naciska. Nie pokazują się już te ładne obrazki, tylko takie tabelki na niebiesko z białymi napisami. Teraz znowu obrazki. Taka siatka. Jak skończy się ta siatka, to pokazuje się plansza z takimi chłopkami i tam są nazwy powpisywane - jedna jest nawet taka, jaką podaję rano przy uruchamianiu mojego komputera. Potem znowu siatka. On na tych siatkach coś myszką zaczernia i odczernia. Teraz zaklął. Musimy iść do pokoju, gdzie stoi serwer. Na serwerze napisał TIME. Nad czymś myśli. Napisał SET TIME. Dalej myśli. Wracamy do pokoju. Znowu maluje na tych siatkach. Dzwoni pani Kasia. Usłyszałem, że nie może się zalokować. Obiecał, że zaraz to zmieni. Znowu odczernia coś na siatce. Robi herbatę, je kanapki (chyba trochę późno, bo niedługo koniec pracy) i zapala papierosa. Szuka po książkach. Przegląda pocztę elektroniczną (to znam!). Czegoś tam szuka. Coś pisze - jakaś lista dyskusyjna, czy coś. Znowu czyta. Sprawdza w poczcie, coś tam czyta. Myśli, myśli... I już koniec pracy".

Do przeprowadzonego audytu konieczne jednak okazały się wyjaśnienia Lokalnego Informatyka, dotyczące tematyki opracowywanej w czasie dnia pracy. Oto one: "Rano wykonałem standardową archiwizację baz danych na zdublowane nośniki. Następnie zająłem się problemem ustawiania restrykcji czasu logowania na naszym serwerze. Z niewiadomych przyczyn nie mogłem uzyskać synchronizacji czasowej. Program NWADMIN pokazywał niewłaściwy czas, przesunięty o kilka godzin w stosunku do czasu ustawionego na serwerze i stacjach roboczych. Zablokowałem tym sposobem panią Kasię, stąd jej interwencja. Problemu nie udało mi się dzisiaj rozwiązać".

Po zapoznaniu się z notatkami Zarząd miał klarowne stanowisko: "Audytor nie napracował się zbytnio tego dnia. Porównując jednak długość sprawozdań, Lokalny Informatyk już zupełnie nic nie robi". Jak widać z powyższego, większą uwagę należy zwracać na robienie szumu wokół sprawy, aniżeli na jej załatwienie. Im mniejsza rzecz, tym bardziej powinno o niej huczeć w firmie. Lokalny Informatyk musi się jeszcze sporo nauczyć, jeśli chce być poważnie traktowany przez przełożonych.

Piotr Schmidt (agent zakładowy)

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200