Informacja a informatyka

Ktoś puka do drzwi. Proszę. Wchodzi studentka i pyta, czy można dostać materiały informacyjne o uczelni. Odpowiadam, że pewnie tak, ale - jako żywo - nie wiem gdzie. Pytam jednak, skąd pomysł, żeby akurat w tym pokoju dopytywać się. Studentka pyta: to zakład informatyki? Potwierdzam. Więc u was udziela się informacji, czyż nie? Nie, a kto pani to powiedział? Ktoś podpowiedział, ale dajmy temu spokój. Inna rzecz, że owa studentka zeznała, że miała zajęcia z informatyki i nie widziała jej związku z informacją. A powinna? Raczej tak. Chyba nawet na pewno.

Ktoś puka do drzwi. Proszę. Wchodzi studentka i pyta, czy można dostać materiały informacyjne o uczelni. Odpowiadam, że pewnie tak, ale - jako żywo - nie wiem gdzie. Pytam jednak, skąd pomysł, żeby akurat w tym pokoju dopytywać się. Studentka pyta: to zakład informatyki? Potwierdzam. Więc u was udziela się informacji, czyż nie? Nie, a kto pani to powiedział? Ktoś podpowiedział, ale dajmy temu spokój. Inna rzecz, że owa studentka zeznała, że miała zajęcia z informatyki i nie widziała jej związku z informacją. A powinna? Raczej tak. Chyba nawet na pewno.

Informatyka wciąż jest postrzegana jako dyscyplina stricte techniczna, bardzo luźno powiązana z tak nieuchwytnym i niekonkretnym pojęciem jak informacja. Mało, wielu informatyków nawet nie uznaje fundamentalnej definicji informacji (wszystko, co zmniejsza entropię). Brzydzą się oni w wyraźny sposób niepotrzebnym komplikowaniem jasnych pojęć przez odnoszenie tego do percepcji, nie określonej świadomości i potrzeb użytkowników oraz ich kaprysów. Informacją jest to, co komputer wyświetli, narysuje lub wydrukuje. A co jest daną? Dana to synonim informacji.

Chyba gdzieś w pobliżu jest pies pogrzebany, ale nikt nie wie dokładnie gdzie. Z jednej strony wszyscy wiedzą, czym jest informacja, firma wdrożyła zaawansowany system i wszyscy potrafią "obsługiwać komputer", a z drugiej, wszyscy wskazują na niedostatek lub wręcz brak informacji. Przecież wyjścia systemowe są nieograniczone i zawierają wszystkie możliwe informacje. Informacje? A może tylko dane? Ale nie wszystkie dane, nawet te przetworzone, są dla odbiorcy informacją. Już wiele lat temu komentatorzy systemów MIS zwracali uwagę na sytuację, w której użytkownicy otrzymują "zbyt wiele danych, a za mało informacji". Informację niosą tylko te komunikaty (dane), które umożliwiają odbiorcy dowiedzieć się czegoś nowego, co pozwoli podjąć stosowne działania (decyzje).

Wątpliwość budzą przyczyny, dla których tak często zastosowanie techniki informacyjnej nie zaspokaja potrzeb. Równie niejasne jest, dlaczego pretensje użytkownicy formułują nieoficjalnie i artykułują jedynie w rozmowach towarzyskich. Nie wiadomo też, dlaczego wciąż wielu z nich nie liczy kosztów i nie odnosi ich do efektów, dlaczego nie planuje zastosowań. Gdy trudności piętrzą się, bywają skłonni wskazać winnych - to informatycy. Tu pojawiają się obiekcje, bo to nie informatycy mają wskazać potrzebną informację (dane + ich odbiorców). To menedżerowie muszą wiedzieć (i powiedzieć), jakiej informacji potrzebują do swej pracy, kiedy, w jakiej postaci i skąd można uzyskać dane. Muszą wiedzieć, co musieliby zrobić, by teraz dostać takie dane, z jakich prac mogą zrezygnować, co mogą robić inaczej. Mało kto zastanawia się, jaką informację winien jest, komu, kiedy i w jakiej formie. Stworzenie bazy danych nie rozwiązuje problemu. Baza danych nie zawiera informacji, jest tylko magazynem surowców do tworzenia informacji.

Tom Davenport w artykule Putting the I in IT (FT Mastering Management Review, styczeń/luty 1999 r.) porównał systemy informatyczne do systemu wodociągowego. System ten jest coraz nowocześniejszy, zawiera coraz nowocześniejsze rury i kurki. Nie zmienia się tylko woda, co zauważają tylko nieliczni jej konsumenci, ale nikt z wodociągów. Coraz częściej też pojawia się u nas pojęcie "zarządzania informacją". Co to jest? Oczywiście, są to procesory, dyski, sieci, oprogramowanie wspomagające pracę zespołową itd. A Tom Peters twierdzi, że to tylko 5% sukcesu. Pozostałe 95% to psychologia. Na to jednak firmy nie ponoszą ani 1% nakładów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200