Specjaliści z kraju Drakuli

Rumuńscy informatycy coraz śmielej zdobywają rynki międzynarodowe.

Rumuńscy informatycy coraz śmielej zdobywają rynki międzynarodowe.

W ostatnich latach Rumunia była znana głównie z demonstracji górników z doliny Jiu. Na szczęście kraj ten zamieszkują nie tylko awanturniczy związkowcy. Uczelnie tego kraju opuszcza co roku kilka tysięcy programistów, którzy mają coraz większe kłopoty ze znalezieniem pracy. Aby zapobiec bezrobociu, rząd rumuński wspólnie z władzami USA utworzył Państwowe Stowarzyszenie Firm Programistycznych (PSFP), które zajmuje się promocją programistów z ojczyzny "geniusza Karpat" za granicą.

Programista na każdym kroku

Współpraca między rumuńskimi informatykami a koncernami zagranicznymi nie jest sprawą nową, jej początki sięgają jeszcze lat 70., kiedy to rozwój nowoczesnych technologii zaczął wspierać francuski przemysł komputerowy. W roku 1971 powstała, grupująca początkowo pięć ośrodków, sieć wyższych uczelni informatycznych, kształcących wykwalifikowanych specjalistów. Obecnie dziesięć rumuńskich wyższych uczelni skupionych w sieci opuszcza co roku ponad 5 tys. programistów - tylko pięć razy mniej niż wszystkie uniwersytety amerykańskie. Powstał problem, co zrobić z rzeszą specjalistów, których nie może wchłonąć upadająca gospodarka rumuńska. Jednym z rozwiązań jest eksport usług informatycznych. W Rumunii działa ponad 100 firm, które sprzedają swoje usługi do USA, Niemiec, Holandii i Francji.

Jednym z najsłynniejszych eksporterów jest bukareszteński Softwin. Zatrudniająca 90 pracowników firma zajmuje się tworzeniem rozwiązań dla przedsiębiorstw, głównie aplikacji dla handlu elektronicznego i systemów klasy ERP. Największym amerykańskim klientem firmy jest koncern Autozone, zajmujący się sprzedażą części samochodowych, dla którego Rumuni opracowują oprogramowanie do zarządzania handlem przez Internet.

Oprócz Autozone, na terenie Rumunii działa także oddział amerykańskiej firmy Simbolic Systems. Zatrudnieni w niej specjaliści wspólnie z rumuńskimi informatykami pracują nad rozwiązaniami dla handlu elektronicznego, projektami związanymi z Y2K. Simbolic sprawuje kontrolę nad systemami informatycznymi wielu firm, które zdecydowały się na outsourcing w tym zakresie. "Firmy rumuńskie mogą świadczyć Amerykanom wiele deficytowych usług. W USA coraz trudniej znaleźć chociażby programistów w dBase czy Cobolu" - uważa Frank J. Ponzio Jr., prezes firmy Symbolic Systems. Posiadanie oddziałów w Europie przynosi amerykańskim koncernom wiele korzyści nie tylko finansowych. "Czujemy się tak, jakbyśmy pracowali 24 godziny na dobę. Kiedy wychodzimy wieczorem z pracy, wysyłamy jakieś zadanie przez Internet, a gdy przyjdziemy na drugi dzień rano, będzie to już zapewne zrobione" - podkreśla Frank Ponzio.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200