Czy badania to biznes

Jak zwiększyć konkurencyjność firmy? Skąd czerpać nowe rozwiązania? Od czego zależy innowacyjność gospodarki? Odpowiedź jest oczywista: od wiedzy i inwestycji w badania i rozwój. Jednak tak oczywista nie jest już polska rzeczywistość.

Jak zwiększyć konkurencyjność firmy? Skąd czerpać nowe rozwiązania? Od czego zależy innowacyjność gospodarki? Odpowiedź jest oczywista: od wiedzy i inwestycji w badania i rozwój. Jednak tak oczywista nie jest już polska rzeczywistość.

Kiedyś szef ważnej, polskiej firmy teleinformatycznej twierdził, że nie zainwestuje złamanego grosza w stworzenie centrum badawczo-rozwojowego, ponieważ akcjonariusze natychmiast zechcieliby go odwołać ze stanowiska. Podobne pytanie zadałem prezesom koncernów międzynarodowych. Ci zaś nie zamierzają - poza nielicznymi wyjątkami - otwierać laboratoriów badawczych w Polsce, gdyż centrale mają już ich wystarczającą i efektywną sieć. Dodatkowy ośrodek podnosiłby globalne koszty, nie przynosząc w zamian szybko zysków. Ponadto inwestycjom w B+R (skrót oznaczający prace badawczo-rozwojowe) nie towarzyszy przejrzysta polityka ze strony państwa. Ulgi inwestycyjne w specjalnych strefach ekonomicznych, np. w krakowskiej, należą się firmom rozwijającym konkretny produkt, taki jak półprzewodniki, ale nie ośrodkom programistycznym. W myśl prawa polskiego oprogramowanie nie jest produktem materialnym, istotnym dla rozwoju gospodarki! Taka interpretacja może skutecznie zniechęcić każdego inwestora, dla którego najbezpieczniejszą inwestycją jest na początek rozwój takiego centrum.

Komitet Badań Naukowych na stronach WWW (http://www.kbn.gov.pl) próbuje jednak przekonać, że nawet przy obecnych przepisach opłaca się inwestować w badania naukowe i prace badawczo-rozwojowe.

Wydatki z tego tytułu są wliczane do kosztów uzyskania przychodów. Można więc samodzielnie finansować badania naukowe i prace badawczo-rozwojowe (także gdy wynik badań jest negatywny) lub kupić wyniki badań, pod warunkiem że nie wchodzi w grę nabycie praw majątkowych. W ten sposób można też rozliczyć prace nad tzw. nieinwestycyjnymi zadaniami rozwojowymi (dokumentacja konstrukcyjna i technologiczna, prototyp itp.).

Ponadto darowizny na cele naukowe i naukowo-techniczne dla osób prawnych, prowadzących statutowo działalność naukową i badawczo-rozwojową, nie przekraczające 15 proc. dochodu, są odliczane od podstawy opodatkowania.

Inna możliwość uzyskania ulg to zaliczenie kosztów prac rozwojowych, prowadzonych przez jednostkę na własne potrzeby (ale nie prac badawczych), poniesionych przed rozpoczęciem produkcji, do wartości niematerialnych i prawnych, pod warunkiem że produkt lub technologia wytwarzania są ściśle ustalone, a koszty prac rozwojowych określone wiarygodnie.

KBN podpowiada również, że wydatki inwestycyjne mogą być odliczone od dochodu do opodatkowania. W grę wchodzi zakup i montaż maszyn lub urządzeń związanych z wdrożeniem licencji, patentów oraz wyników krajowych prac naukowych i badawczo-rozwojowych, a także zakup i montaż aparatury kontrolno-pomiarowej, niezbędnej do wdrożenia systemu jakości zgodnego z normami ISO serii 9000, potwierdzonego certyfikatem wydanym na podstawie odrębnych przepisów.

Gdyby przedsiębiorcy nie wystarczyło to do podjęcia decyzji, KBN kusi rządowymi poręczeniami i gwarancjami spłaty kredytu bankowego, pod warunkiem przeznaczenia go na finansowanie inwestycji związanych z wdrażaniem nowych rozwiązań technicznych lub technologicznych, będących wynikiem badań naukowych lub prac badawczo-rozwojowych. Poręczeń udziela Bank Gospodarstwa Krajowego ze środków Krajowego Funduszu Poręczeń Kredytowych.

Ponadto KBN może dofinansować eksport wyników prac B+R, wspomóc ośrodek naukowy, u którego firma zamówiła badania, albo namówić przedsiębiorcę do zgłoszenia się po pomoc finansową do Agencji Techniki i Technologii, agendy rządowej do wspierania transferu technologii.

Choć profesorowi Andrzejowi Wiszniewskiemu, przewodniczącemu KBN, przyświeca szczytny cel doprowadzenia do współdziałania polskiej nauki i polskiego przemysłu, to mimo zachęt podatkowych, nie widać hurraoptymizmu ze strony firm, a raczej wzajemne "obwąchiwanie się".

Rozliczanie z cytowań

Naukowcy przyznają, że w wielu przypadkach na ten stan mają wpływ złe doświadczenia z PRL-u. Wtedy każdy zakład musiał prowadzić fundusz badawczo-rozwojowy. Aby coś z niego uszczknąć, musiał zatrudnić kilku naukowców lub rozpocząć współpracę z uczelnią. O nowych rozwiązaniach starano się szybko zapomnieć, gdy tylko zakład otrzymał premię lub skończył się kontrakt z naukowcami.

Toteż wiele firm państwowych i jednoosobowych spółek skarbu państwa nie decyduje się na innowacyjne pomysły uczonych, ponieważ kadra zarządzająca ma właśnie złe wspomnienia z przeszłości albo nie wierzy w wiedzę rodzimych fachowców.

Firmy prywatne wciąż widzą zaś konkurencyjność poprzez pryzmat walki cenowej, poprawę obsługi klienta i błyskawiczne reagowanie na nowości ze świata. Nie czują się na siłach lub nie chcą zaprzątać sobie głowy kierowaniem pracami badawczo-rozwojowymi, obarczonymi ryzykiem niepowodzenia.

W dziedzinie nauki też wcale nie jest lepiej. Zdecydowanie za mało jest w placówkach naukowo-badawczych menedżerów, którzy potrafiliby sprzedawać firmom potencjał swojej instytucji. Ponadto dla uczelni liczy się przede wszystkim artykuł naukowy, książka, rozprawa czy też prowadzenie zajęć ze studentami, a nie transfer technologii do gospodarki. Poniekąd wynika to z przyjętego modelu oceniania kariery naukowej - zwłaszcza w przedmiotach teoretycznych, która zależy od tzw. wskaźnika cytowań, tj. ile razy świat powoływał się na prace danego asystenta, adiunkta czy profesora. Wspomnijmy jeszcze o tym, że udział w dobrze uposażonych grantach podwyższa pensję naukowca, co skutecznie go motywuje, by nie zajmować się mało atrakcyjnymi dziedzinami nauki.

Ten ostatni czynnik powoduje, że wielu naukowców - informatyków, specjalistów od telekomunikacji, geodetów - założyło własne firmy lub zarabia w innych, traktując uczelnie jako hobby i możliwość ułatwionego wglądu w dokonania światowej nauki. Teraz w świetle przystąpienia Polski do 5. Programu Ramowego Badań, Rozwoju Technicznego i Prezen- tacji Unii Europejskiej (1998-2002), te właśnie firmy mają najwięk- szą szansę na dotację z Brukseli.

Miliardy na naukę

Komisja Europejska ogłosiła 5. Program, chcąc pobudzić środowiska naukowe do badań nad zaspokojeniem potrzeb ludzi w zakresie zdrowia, środowiska i jakości życia. Liczy, że badania będą miały pozytywny wpływ na konkurencję i zatrudnienie, a zaawansowanie wiedzy w kluczowych dla przyszłości dziedzinach spowoduje, iż Europa pozostanie w centrum naukowej doskonałości, m.in. poprzez stworzenie w Europie klimatu korzystnego dla badań i innowacji.

Aby te cele zrealizować, należy podjąć badania prowadzące do odblokowania zasobów świata ożywionego i ekosystemu. Następnie trzeba stworzyć zorientowane na użytkownika środowisko informacyjne na pograniczu techniki informacyjnej, telekomunikacji i telematyki. Niezbędne jest też promowanie konkurencyjności i zrównoważonego rozwoju poprzez rozwijanie technologii dostosowanych do sektorów energii, transportu i przemysłu rolnego.

Całkowity budżet 5. Programu wynosi 14,96 mld euro. Z tego najwięcej przeznaczono na realizację II Programu Tematycznego "Przyjazne Społeczeństwo Informacyjne", bo aż 3,6 mld euro. Polska zadeklarowała, że w trzech ratach wpłaci składkę w wysokości 200 mln ecu. KBN - główny koordynator polskiego programu - zwraca szczególną uwagę na programy w zakresie informatyki i łączności, szeroko rozumianego społeczeństwa informacyjnego. W tym programie projekty finansowane są z dwóch źródeł - składek uczestników i środków własnych.

Aby jednak polskie projekty mogły uzyskać jak największe dofinansowanie w drodze ogłoszonego konkursu, konieczna jest współpraca między nauką a przedsiębiorstwami. Unijni planiści zakładają, że w wyniku współpracy między placówkami naukowymi a firmami powstaną produkty lub rozwiązania gotowe do wdrożenia. Tylko w jaki sposób przedsiębiorca może znaleźć partnera naukowego, z którym wystartuje po unijne pieniądze?

Grant za grantem

Wciąż najlepsze są prywatne kontakty i własne zainteresowania naukowe. Jeśli kogoś interesują transmisje multimedialne, prawdopodobnie doskonale wie o pracach na ten temat w Katedrach Telekomunikacji Politechniki Wrocławskiej lub Akademii Górniczo-Hutniczej. Zapewne też co roku uczestniczy w poznańskiej konferencji POLMAN "Miejskie sieci komputerowe w nauce, gospodarce i administracji" - najlepszym miejscu, aby dowiedzieć się o kierunkach prac B+R w zaawansowanej teleinformatyce i poznać naukowców z tej dziedziny.

Ci, którzy chcieliby poznać stan badań w teleinformatyce, a zwłaszcza projektów uhonorowanych grantami KBN, powinni przejrzeć dokładnie zasoby WWW tej instytucji. KBN udostępnia bazę projektów we wszystkich dziedzinach nauki, nagrodzonych w konkursach - od VI do XIII. Niektóre z nich zakończą się w roku 2000. Teraz kończy się opiniowanie wniosków o grant do XVII konkursu KBN.

Przykładowo, wśród nagrodzonych projektów znalazły się: "Automatyczne rozpoznawanie zdań mowy spontanicznej z wykorzystaniem jednostek polifonicznych" - projekt prowadzony przez naukowców z Politechniki Wrocławskiej, "Integracja Obiektowych Baz Danych ze środowiskiem CORBA" z Akademii Górniczo-Hutniczej.

Ta ostatnia uczelnia może poszczycić się ciekawym projektem z dziedziny nowoczesnego zarządzania informacją. Prof. dr hab. inż. Edward Nawarecki prowadzi projekt "Technologia agentów operacyjnych w lokalnych i globalnych sieciach komputerowych". Jego zdaniem, stajemy coraz częściej przed problemem, jak znaleźć informację niezbędną do podjęcia decyzji. Jest to szczególnie istotne w systemach wspomagających zarządzanie. Komputerowe agenty mogą w zasadniczy sposób usprawnić ten proces. Zamiast samemu szukać w sieci potencjalnych kooperantów, można wysłać agenta, obdarzonego elementami sztucznej inteligencji, aby wykonał to zadanie. Na rok przed zakończeniem projektu prof. Nawarecki chciałby zainteresować wynikami swoich badań zewnętrzną firmę, ale dotychczas żadna się nie zgłosiła.

Są jednak placówki naukowe i firmy, które już zaznały smaku unijnych pieniędzy, biorąc udział w programie ESPIRIT, promującym zastosowania technologii teleinformatycznych. Jego zasadą jest współpraca instytucji naukowo-badawczych z firmami komercyjnymi, krajów Unii Europejskiej i aspirujących do niej. Przykładowo, Instytut Automatyki Systemów Energetycznych z Wrocławia i Instytut Energoelektryki Politechniki Wrocławskiej wspólnie z Universit?t Dortmund pracowały nad systemem informatycznym do zarządzania najwyższymi napięciami. Natomiast Instytut Inżynierii Lądowej Politechniki Poznańskiej i firma Geoteko opracowywały system ekspertowy dla zapór w Czorsztynie (Dunajec) i Kryńkówce (Ropa powyżej Gorlic) w ramach prac nad przetwarzaniem równoległym na potrzeby systemów monitoringu ochrony środowiska.

Prezesi do wiedzy

Należy sądzić, że małe firmy teleinformatyczne, których pracownicy nie zerwali kontaktów ze środowiskiem naukowym, najlepiej wykorzystają szansę 5. Programu Ramowego. Na rynku wygrywa ten, kto oferuje produkty lepsze i tańsze.

Konkurencja wymusza stałe wprowadzanie innowacji, nowych technik i technologii. We współczesnym świecie innowacyjność jest uważana za główną strategię rozwoju i podstawowy czynnik decydujący o konkurencyjności. Skoro duże i wielkie firmy teleinformatyczne ignorują osiągnięcia polskiej nauki i nie zamierzają inwestować w B+R, muszą się liczyć, że małe zespoły ludzi otwartych na wiedzę pozbawią ich wkrótce lukratywnych kontraktów. Badania + Rozwój = Pieniądze.

Współpraca: Rafał Jakubowski

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200