Nie przerwać łańcucha

Z Lechem Barszczewskim, głównym informatykiem Petrochemii Płock SA, rozmawia Krzysztof Frydrychowicz.

Z Lechem Barszczewskim, głównym informatykiem Petrochemii Płock SA, rozmawia Krzysztof Frydrychowicz.

W jakim stopniu sektor naftowy jest bardziej niż inne narażony na skutki roku 2000?

Prawdopodobnie rozwiązanie problemu pochłania tyle samo wysiłku, zasobów ludzkich i pieniędzy, co w innych przedsiębiorstwach. Istnieje jednak element, który wyróżnia problem roku 2000 w przemyśle paliwowym. Przemysł ten, jak chyba żaden inny, jest wrażliwy na zaburzenia w łańcuchu dostaw. Zaopatrzenie w paliwa musi przebiegać płynnie, gdyż nie da się wyprodukować paliwa na zapas z racji ograniczonych pojemności magazynowych. Dlatego uwaga musi się skupiać nie tylko na naszych systemach, ale również na systemach firm, z którymi współpracujemy. Systemy informatyczne wykorzystywane są bowiem we wszystkich elementach łańcucha dostaw: od wydobycia ropy, w takcie jej transportu do rafinerii, rafinacji i głębszego przerobu, a także na stacjach paliwowych.

W związku z tym, które z systemów są najbardziej narażone na błąd roku 2000?

Dostrzegamy, że niektóre firmy koncentrują się na usunięciu zagrożeń w sferze tradycyjnej informatyki. Daje to poczucie bezpieczeństwa. Wymienia się sprzęt i stare oprogramowanie. Tymczasem z prowadzonych przez nas analiz wynika, że w zaawansowanych technologicznie rafineriach najbardziej "nieprzewidywalne" są systemy automatyki, sterowania i monitoringu. Obszarem wnikliwych analiz powinny być też systemy dystrybucji, nalewu, wagi itp.

Jak zatem wygląda współpraca przy rozwiązaniu problemu roku 2000 między przedsiębiorstwami paliwowymi na poziomie międzynarodowych organizacji branżowych?

Takiej współpracy praktycznie nie ma. Odnoszę wrażenie, że na tym niezwykle konkurencyjnym rynku międzynarodowe koncerny starają się zbudować przewagę, wykorzystując do tego problem roku 2000. Takie zjawisko obserwujemy przecież również w innych branżach. W tej chwili nie konkurują ze sobą same rafinerie, ale całe łańcuchy dostaw. Ten, kto uniknie zaburzeń w tym skomplikowanym procesie, prawdopodobnie zdobędzie klientów.

Czy w takim razie, Pana zdaniem, instytucje rządowe, odpowiedzialne za ten sektor, powinny w większym stopniu zaangażować się w udzielenie kompleksowej pomocy dla krajowego przemysłu paliwowego?

Z pewnością agendy centralne zbyt późno zaangażowały się w pomoc dla przedsiębiorstw. Brakowało chociażby ogólnej kwalifikacji kosztów związanych z pracami naprawczymi błędu roku 2000. Nie jest rozstrzygnięte, czy przedsiębiorstwa mają traktować prace naprawcze jako typowy koszt konserwacji remontowej, czyli usunięcie wady, czy jest to po prostu modernizacja.

Instytucje rządowe spóźniły się z fazą uświadamiania o zagrożeniach. Teraz, na dziewięć miesięcy przed końcem roku, należałoby już udzielać merytorycznych wskazówek. Być może nawet wynająć specjalistyczną firmę, która stwierdziłaby, na co trzeba zwrócić szczególną uwagę i jakie są szanse powodzenia projektów roku 2000.

Rafinerie, z założenia duże i nowoczesne przedsiębiorstwa, prawdopodobnie poradzą sobie z rokiem 2000. Problem dotyczy przede wszystkim małych i średnich firm. Im najbardziej brakuje wsparcia i wzorców postępowania.

Jako niedopatrzenie można traktować również to, że nie opracowano polskiej normy zgodności z rokiem 2000. Bez tego poszkodowanym przez zewnętrznych programistów trudno będzie domagać się odszkodowań, jeśli ich systemy zawiodą.

Czy jednak rafinerie nie powinny same zjednoczyć się przy rozwiązywaniu problemu roku 2000?

Rzeczywiście, z perspektywy czasu można ocenić, że brak ścisłej współpracy był błędem. Z drugiej strony, znaczna część rozwiązań stosowanych w polskich rafineriach nie da się powielić ze względu na różnicę skali i uwarunkowania historyczne. Przykładowo - rafinerie z południowej Polski, które zaczęły kompleksową informatyzację stosunkowo późno, są w mniejszym stopniu narażone na błąd roku 2000.

Łańcuch dostaw sięga daleko poza granice Polski. Czy nie obawia się Pan, że nierozwiązanie problemu w Rosji, krajach arabskich może spowodować zaburzenia w światowym przemyśle?

Nie ma sensu tworzenie katastroficznych wizji. Szyby naftowe będą działać. Problemy mogą natomiast pojawić się przy wzajemnych rozliczeniach z dostawcami. Istnieje też zagrożenie, że producenci skomplikowanych urządzeń dla rafinerii mogą mieć kłopoty z częściami zapasowymi. To jednak tylko "gdybanie". Nie ma możliwości sprawdzenia każdego scenariusza, przetestowania każdego elementu tak złożonego procesu.

Czego Petrochemia nauczyła się przy okazji roku 2000?

Była to m.in. doskonała okazja do oceny rzetelności naszych partnerów, dostawców sprzętu, oprogramowania i specjalizowanych urządzeń. Otrzymywaliśmy wiele ofert, w których firmy proponowały nam za niemałe pieniądze naprawę tego, co wcześniej same sprzedały. Potwierdza to, że zasada "sprzedaj i zapomnij" nie zdezaktualizowała się. Czynią tak firmy, które na co dzień posługują się sloganowym partnerstwem.

Były też i pozytywne przykłady współpracy. Sporządzamy listę firm, które nam pomogły, i tych, które chciały na swoich wcześniejszych błędach zarobić. To przyda się w przyszłości.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200