W oczekiwaniu nieuchronnego

1 stycznia bieżącego roku nagle przestało działać blisko dwa tysiące punktów sprzedaży biletów kolejowych. Kasy fiskalne starszego typu, wykorzystywane przez Polskie Koleje Państwowe, zablokowały się, gdy ich zegar przestawił się na pierwszą z dat podwyższonego ryzyka.

1 stycznia bieżącego roku nagle przestało działać blisko dwa tysiące punktów sprzedaży biletów kolejowych. Kasy fiskalne starszego typu, wykorzystywane przez Polskie Koleje Państwowe, zablokowały się, gdy ich zegar przestawił się na pierwszą z dat podwyższonego ryzyka.

Awaria ta jest konkretnym ostrzeżeniem, że problem roku 2000 stanowi realne zagrożenie. Na kolei było trochę zamieszania, podróżni się zdenerwowali, kasjerki ręcznie wypisywały bilety, wszystko jednak "rozeszło się po kościach". Co się jednak stanie, gdy w skali całego państwa takich odosobnionych zjawisk wystąpi jednocześnie więcej? I nie będzie to sprzedaż biletów, ale na przykład dostawy prądu?

Takich problemów, jakie stały się udziałem PKP, będzie przybywać. Niedawno w jednym z polskich magazynów wysokiego składowania omal nie doszło do wywiezienia na śmietnik partii sucharów, które uznano za przeterminowane. Miały datę ważności do roku 2001, a komputer uznał, że dawno już zwietrzały, leżąc w magazynie od początku wieku. Fakt, że coś się nie zgadza, przypadkiem zauważył jeden z pracowników.

Do nadejścia roku 2000 czasu zostało już niewiele (zaledwie 298 dni, licząc od daty wydania tego raportu). Toteż instytucje i firmy powinny być już dzisiaj w końcowym etapie projektów roku 2000, kończąc testy po modyfikacjach i wdrożeniach nowych rozwiązań.

Ten, kto nie zdążył jeszcze ich rozpocząć, powinien poważnie rozważyć opcję przejścia od razu do ostatniego etapu, jakim jest przygotowywanie planów awaryjnych, mających na celu zapewnienie ciągłości działania firmy lub instytucji (contingency planning). Chodzi tu przede wszystkim o określenie procedur postępowania, tak aby każdy pracownik wiedział, co ma w takiej nadzwyczajnej sytuacji począć. Procedury te pozwolą dalej funkcjonować, gdy zawiodą wewnętrzne systemy informatyczne i inne elementy sterowane elektroniką. Kooperanci będą mieli wtedy chwilowe kłopoty, gdy wystąpią przerwy w dostawach mediów i usług.

Opracowanie takich planów to dziedzina nie należąca do informatyków, lecz specjalistów od zarządzania ryzykiem i sytuacji kryzysowych. Jak wskazują doświadczenia jednego z większych banków w Polsce, który zorganizowawszy przetarg na opracowanie takich planów, doczekał się zgłoszenia tylko jednej firmy, niełatwo znaleźć specjalistów od tego zagadnienia. Mennica Państwowa już dzisiaj rezerwuje sobie konsultantów z firmy InfoViDE na wskazany okres w II poł. br., właśnie do przygotowania planów awaryjnych.

Zobaczyć, znaczy uwierzyć

O wzroście zainteresowania w Polsce problemem roku 2000 świadczy liczba stron w Internecie dedykowanych temu zagadnieniu. Znany internetowy szperacz Infoseek, znajdujący się w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania na Uniwersytecie Warszawskim, przed rokiem dawał kilkadziesiąt odwołań po podaniu hasła "problem roku 2000". Dzisiaj prawie siedemset. Zmiana świadomości o ważności tego zagadnienia wśród profesjonalistów jest ogromna. Praktycznie każda większa i średnia firma ma już osobę wyznaczoną do zajmowania się problemem milenium. Nie zawsze jednak są to osoby przypisane wyłącznie temu problemowi, a ranga i złożoność zagadnienia tego wymaga.

W dobrym tonie jest mówić o prowadzonych przygotowaniach do nadejścia 1 stycznia ostatniego roku XX tysiąclecia. Często jest to jednak działalność pozorowana, oficjalna przykrywka do wewnętrznego braku przekonania, że "mnie osobiście i mojej firmie może się coś przydarzyć". Zdarza się też (przypadek komisji rządowej), że ważnemu zespołowi, który ma koordynować działania wokół przygotowań problemu roku 2000, może przewodzić osoba, która w swojej instytucji do dzisiaj nie podjęła tego tematu. Do tych, którzy problem prywatnie traktują z lekceważeniem czy wesołkowatością, nie należą z pewnością naoczni świadkowie tego, jak podczas testów padały funkcjonujące systemy.

Według danych Banku Światowego, 80% firm, które jeszcze nie rozpoczęły działań związanych z rokiem 2000, stanowią firmy małe. Takie, które zajęte codziennymi sprawami nie dostrzegają na swoim horyzoncie tego zagadnienia. Takich firm w Polsce jest ponad milion.

Zbrojenia prawne

Firmy informatyczne traktują problem roku 2000 poważnie. Różni je jednak podejście do kwestii odpłatności za wymianę oprogramowania na nowsze wersje, zgodne z rokiem 2000. Na szczęście nie trzeba liczyć wyłącznie na pomoc prawników i moc zapisów kontraktowych. Dla wielu firm informatycznych nie mniej ważna od doraźnej korzyści jest bowiem ich przyszła wiarygodność. Także wiarygodność branży.

Rok 2000 jest okazją do zdobycia pieniędzy, co staje się nieetyczne, gdy np. firmy forsują zakupy nowych wersji oprogramowania, już zgodnych z kryterium Y2K, nawet jeśli nie jest to rzeczywiście potrzebne. Prezes Telekomunikacji Polskiej SA, która prowadzi największy w kraju projekt roku 2000 (o budżecie przekraczającym 500 mln zł), w liście skierowanym do dostawców zapowiedział, że jego firma wykona i zakupi wszystko, co jest konieczne do zapewnienia zgodności. Jeśli jednak dostawcy będą chcieli wykorzystać to przymusowe położenie, kontrakt związany z projektem roku 2000 będzie ostatnim zawartym z taką firmą. Od tej pory współpraca odbywa się bez problemu.

Dodatkową osłoną dla firm mogą być ubezpieczenia. W przypadku roku 2000 stanowią one dla firm ubezpieczeniowych duże wyzwanie. Jest to ubezpieczenie o stopniu ryzyka trudnym do oszacowania, jednak powinno stanowić punkt honoru dla firm ubezpieczeniowych, które przecież szczycą się, że potrafią ubezpieczyć wszystko.

Brokerzy ubezpieczeniowi w Polsce nie zauważyli na razie większego zainteresowania tego rodzaju ubezpieczeniami (na mocy prawa broker musi w ciągu czternastu dni udzielić odpowiedzi, czy przyjmuje określony rodzaj ubezpieczenia).

Wiadomo że nie będzie niczego takiego, jak standardowa polisa ubezpieczeniowa od skutków problemu roku 2000. Zawsze trzeba będzie ją negocjować, będzie ona więc stanowić rozwiązanie jedynie dla największych klientów. Powszechny Zakład Ubezpieczeń wysyła do swych największych klientów listy intencyjne, stanowiące enigmatyczne zaproszenie do rozmów na temat ubezpieczeń związanych z rokiem 2000.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200