Wszedłem z buciorami

Z Leszkiem Burzyńskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, rozmawiają Przemysław Gamdzyk i Adam Jadczak.

Z Leszkiem Burzyńskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, rozmawiają Przemysław Gamdzyk i Adam Jadczak.

We wrześniu ub.r. powołano Radę Informatyki, która miała zająć się koordynacją prac nad rozwiązaniem problemu roku 2000 w Polsce. Do stycznia tego roku jeszcze się ona nie zebrała. Co zmieniło się od czasu, gdy przed ponad trzema tygodniami został Pan jej przewodniczącym?

Należało ją uaktywnić, co stało się moim pierwszym zadaniem po objęciu stanowiska jej przewodniczącego. Do końca tego roku pozostało jedynie 10 miesięcy i nie mamy innego wyjścia. Postanowiłem, że jej członkowie będą spotykać się co dwa, maksymalnie trzy tygodnie. Pierwsze spotkanie odbyło się 4 lutego br. (drugie - 19 lutego, przypis red.). Powołaliśmy także 5 zespołów odpowiedzialnych za poszczególne sfery działalności rady.

Niezależnie od rady powołałem w ministerstwie własny zespół koordynujący prace związane z rokiem 2000. Skierowaliśmy także do Urzędu Zamówień Publicznych postulat, aby w przypadku zakupów związanych np. z wymianą sprzętu komputerowego ze względu na problem roku 2000 uprościć procedury przetargowe. Do Ministerstwa Finansów zwróciliśmy się natomiast z prośbą o preferencje np. w kredytowaniu tego typu projektów. Obie instytucje pozytywnie zareagowały na nasze wnioski.

Czym konkretnie zajmą się zespoły działające w ramach rady?

Pierwszy przygotowuje plan działania rady, drugi koordynuje prace nad rozwiązaniem problemu roku 2000. Pozostałe dwa - ds. poczty elektronicznej i nowelizacji zasad działania rady - połączyliśmy, ponieważ w ich skład wchodzą te same osoby. Ostatni ma za zadanie ocenić realizację wdrożenia Kompleksowego Systemu Informatycznego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Każdy z nich będzie na spotkaniach rady przedstawiać sprawozdania ze zleconych mu prac.

Na czym ma polegać nowelizacja zasad działania Rady Informatyki?

Obecnie jest to jedynie ciało doradcze. Chciałbym, aby rada miała możliwość podejmowania wiążących decyzji i egzekwowa- nia ich np. od pracow- ników urzędów centralnych, co umożliwi opracowanie procedur nakazujących instytucjom i organizacjom uzyska- nie stanowiska Rady Informatyki w zakresie prowadzonych przez nie projektów. Nie ma czasu, by tak jak na Zachodzie, powołać ogólnopolskiego koordynatora projektu roku 2000. Jego obowiązki spadają więc na radę.

Czy były inne skutki pierwszego spotkania członków rady?

Aby móc skuteczniej ocenić stan dostosowania systemów informatycznych newralgicznych dla Polski instytucji i przedsiębiorstw, a także koszty z tym związane, rozesłaliśmy do ponad 100 podmiotów ankiety, w których ich przedstawiciele mają podać, co już zrobiono, jakie poniesiono nakłady i jaki jest stan zaawansowania prac. W ten sposób ocenimy hierarchię ważności prac. Z uwagi na powiązania z innymi działami gospodarki najważniejsze jest rozwiązanie problemu roku 2000 w administracji i energetyce. Moim zdaniem problem milenium nie jest problemem technologicznym, bo informatycy już go rozwiązali, lecz organizacyjnym, polegającym na skoordynowaniu prac wielu osób i instytucji.

Wiele polskich systemów powiązanych jest z systemami państw ościennych. Dotyczy to np. energetyki czy gazownictwa. Czy prowadzone są wspólne prace?

Chcielibyśmy, aby Jerzy Buzek wystosował w najbliższych tygodniach oficjalne zapytanie do rządów krajów z nami sąsiadujących o stan przygotowań ich systemów informatycznych do nadejścia roku 2000. Skutkiem tego ma być współpraca i koordynacja działań.

Skoro premier ma oficjalnie zwrócić się z taką prośbą do rządów innych państw, czy wobec tego będzie Pan się starał, by także w oficjalnym wystąpieniu nagłośnić ten problem w Polsce?

Zdecydowanie, tak. Chcielibyśmy, aby wysocy urzędnicy państwowi informowali opinię publiczną o problemie roku 2000, skutkiem czego nadano by mu wysoką rangę. Chcielibyśmy również, aby media udostępniały nam od czasu do czasu swój czas antenowy lub miejsce na stronach w gazetach w celu informowania o przygotowaniu polskich instytucji do nadejścia roku 2000.

Kilka miesięcy temu, na konferencji zorganizowanej w Warszawie przez Bank Światowy, poświęconej problemowi roku 2000, wspominano o możliwości otrzymania przez rząd polski grantu w wysokości 500 tys. USD na prace studialne nad tym problemem. Co przez ten czas się wydarzyło?

Prowadzimy z Bankiem Światowym ostateczne rozmowy, które powinny zakończyć się w ciągu najbliższego tygodnia. Za 2 lub 4 tygodnie powinniśmy otrzymać fundusze, które pozwolą nam sfinansować stworzenie centrum informacji o problemie milenium, centrum monitorujące stan prac nad jego rozwiązaniem, jak również zorganizować 16 regionalnych konferencji, poświęconych sposobom jego rozwiązania.

Panuje opinia, że projekty związane z dostosowaniem systemów informatycznych do czterocyfrowego modelu zapisu daty opóźnią lub wręcz wstrzymają inne projekty. Jak sytuacja wygląda w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji? Co stanie się np. z systemem Pojazd-Kierowca?

Staramy się, aby mimo wszystko problem roku 2000 nie wstrzymał równie ważnych dla Polski projektów informatycznych. Jednym z nich jest wspomniany system Pojazd-Kierowca. Byłem niedawno na jego prezentacji w województwie lubelskim, gdzie jest wdrażana wersja pilotowa, i prawdopodobnie w lipcu tego roku zostanie on uruchomiony w tym województwie. Wprowadzenie do niego wszystkich danych potrwa jednak kilka lat. Wymaga on współpracy starostów, którzy są obecnie odpowiedzialni za rejestrację pojazdów i wydawanie prawa jazdy. Innym dużym projektem jest wymiana dowodów osobistych na karty identyfikacyjne, co rozpocznie się w 2000 r.

Skoro projekty te nie zostały wstrzymane, a przedstawiciele administracji oceniają, że przystosowanie systemów informatycznych do prawidłowego zapisu daty po 1 stycznia 2000 r. wymaga nakładów rzędu 230 mln zł, skąd będą na to pieniądze?

Kwota ta nie w całości zostanie pokryta z budżetu. Część tej sumy będą na pewno musieli wyłożyć wojewodowie, których ten problem dotyczy. Pozostałe projekty niekoniecznie muszą być finansowane wyłącznie ze środków budżetowych. W przypadku systemu Pojazd-Kierowca część pieniędzy można pozyskać ze środków PHARE, część zapewne mogłyby wpłacić firmy ubezpieczeniowe zainteresowane tym, aby w systemie znalazły się dane o ubezpieczeniu OC, czy fundusze reasekuracyjne. Część kosztów projektów mogą także w pierwszej ich fazie przejąć dostawcy.

Czy nie obawia się Pan nacisków czy torpedowania Pana działań w ministerstwie np. związanych z powstaniem centralnej bazy danych pojazdów, co ma w założeniach ułatwić odnalezienie skradzionych samochodów?

Podobnie jak w przypadku powołania mnie na stanowisko wojewody leszczyńskiego, jednym z powodów mianowania mnie na podsekretarza stanu w MSWiA było to, że jestem człowiekiem z zewnątrz, nie związanym z nikim. Jako wojewodzie udało mi się przeforsować kilka projektów, co wbrew zdrowemu rozsądkowi spotkało się z zarzutami wobec mnie. Tak było np. w przypadku prywatyzacji w woj. leszczyńskim pięciu cukrowni. Zarzucono mi wtedy, że zażądałem renegocjacji umowy, ponieważ niemiecka firma, która wygrała przetarg, nie zapłaciła za grunty, na których stały cukrownie. Spotkałem się także na moim poprzednim stanowisku z dość poważnymi pogróżkami. Tak więc, można powiedzieć, mam pewną praktykę.

Mam nadzieję, że to, co udało mi się kiedyś, na poprzednich stanowiskach, uda mi się jako podsekretarzowi stanu i przewodniczącemu Rady Informatyki. Jestem człowiekiem konsekwentnym i upartym, a w realizację moich obowiązków w ministerstwie wszedłem, rzec można, z buciorami.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200