SEntymentalny staruszek

Jak się człowiek robi starszy, to wszystko w nim parszywieje - napisał poeta. A przede wszystkim staje się sentymentalny. Można być sentymentalnym, jak się ma wspomnienia. Młodość niewiele pamięta, to i nie smęci.

Napisał do mnie Czytelnik:

"Czasami jestem sentymentalny, więc może i Pan bywa? Prawdopodobnie (ok. 78,23%) jestem w posiadaniu dawnego Pańskiego Macintosha SE. Rozpoznałem to po informacji o właścicielu programiku After Dark, widniało Pańskie nazwisko, lecz imię było żeńskie. Teraz nie przypominam sobie (Barbara lub Teresa, a może Katarzyna). Sprawdzić nie jestem w stanie - moja przyjaciółka używa go do pisania pracy magisterskiej. (...) Posiadam także G3, ale do «malucha» mam pewien sentyment - pisałem na nim wiele ważnych dla mnie dokumentów i prac. Pomyślałem sobie, że gdybym kiedyś sprzedał swój samochód to chciałbym wiedzieć, jak się obecnie czuje.

Pozdrawiam

Mariusz Wojciechowski"

Odpisałem, nie bardzo wierząc, że po tylu latach mój drugi komputer może być jeszcze na chodzie (model 1988). Ale kiedyś wymieniłem w nim napęd dyskietek i był to pewnie jedyny taki egzemplarz w Polsce. A pan Mariusz zaraz napisał:

"Faktycznie, staruszek ma 1,4 MB floppy, full RAM (4 MB) oraz miał 20 MB HD (obecnie wymieniłem na 80 MB). A imię było Krystyna. Oryginalnie (...) dysk miał nazwę MAKóWKA i tak pozostało do dziś. Trzyma się świetnie i ma u mnie zagwarantowaną, zasłużoną emeryturę".

No i jak tu się nie wzruszyć??? Szczególnie tymi 23/100 procenta pewności u mego korespondenta! Imię żony także się zgadza (nie zmieniałem, w przeciwieństwie do komputerów). A był ten SE w pewnym sensie komputerem historycznym, bo zrobiłem na nim lokalizację systemu Mac OS 6.07 - pierwszy w Polsce formalnie i całkowicie zlokalizowany system operacyjny, dostarczany przez producenta. Tak, tak, łza się w oku kręci, szczególnie jak sobie pomyślę o tych 20 MB dysku. A przecież wtedy wydawało mi się, że Pana Boga za nogi złapałem, bo większość PC miała tylko napędy dyskietek.

Opowiedziałem tę historię znajomej z czasów jeszcze warszawskich (świat jest tak mały, że przyjaciół odnajduje się nawet po drugiej stronie Wielkiej Wody), a ona prychnęła i wyznała, iż dopiero niedawno zamieniła swego SE/30 na najnowszego laptopa G3, przy czym staruszek powędrował do instytutu, gdzie od czasu do czasu ktoś go podobno nawet włącza. Zacząłem wypytywać o szczegóły, bo to historia może nie tak romantyczna jak mojego, ale za to pokazująca głębokie przywiązanie do starego komputera, któremu nie daje się pójść na emeryturę. Okazało się, że jej też przeszedł operację wymiany HD, poza tym trzyma się nadzwyczaj dzielnie i nawet ekran mu nie pociemniał. Widać stosowanie "ściemniaczków" pomogło, tak jak mnie pomogło uzyskać informacje od aktualnego użytkownika. Może warto byłoby zostawiać na dyskach sprzedawanych komputerów pewne podpisane programy, aby dać znać przyszłym pokoleniom, kto zaczął. Tylko teraz muszą to być legalnie posiadane programy, a nie te "pożyczone do testowania"!

A posiadacze Macintoshy SE powinni założyć klub starego komputera i spotykać się na dorocznych zlotach. Chętnie mogę być punktem kontaktowym. Może uda pokazać się, że SE są nieśmiertelne?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200