Listy

Wprawdzie nie mam tak dużego doświadczenia w 'IRC-owaniu' jak Jakub Chabik, autor felietonu 'Z pamiętnika IRC-ozaura' (CW nr 26/99), ale mniej więcej od 1,5 roku stale biorę udział w IRC-owych dyskusjach. Najpierw był to serwer IRC, funkcjonujący w wewnętrznej sieci instytucji, w której pracowałem, teraz są to serwery ogólnodostępne.

Wprawdzie nie mam tak dużego doświadczenia w 'IRC-owaniu' jak Jakub Chabik, autor felietonu 'Z pamiętnika IRC-ozaura' (CW nr 26/99), ale mniej więcej od 1,5 roku stale biorę udział w IRC-owych dyskusjach. Najpierw był to serwer IRC, funkcjonujący w wewnętrznej sieci instytucji, w której pracowałem, teraz są to serwery ogólnodostępne.

W firmie zaś IRC był przede wszystkim medium informacyjnym i źródłem wzajemnej pomocy między informatykami wielu oddziałów - zawsze, w ciągu kilku minut można było otrzymać pomoc od kolegów i było to znacznie szybsze i tańsze od korzystania z usług serwisu. Niestety, ta inicjatywa (oczywiście oddolna) była i jest do dzisiaj wręcz tępiona przez management firmy, który chyba po prostu nie bardzo rozumie czemu mają służyć te kontakty. Oczywiście zawsze znajdzie się po drugiej stronie setki argumentów o bezpieczeństwie sieci, systemów, "zżeraniu" czasu itp., ale wydaje mi się, że można znaleźć jakiś kompromis. Z tym, że to już jest zupełnie inna bajka.

Od dłuższego czasu korzystam z serwerów ogólnodostępnych (w Polsce i poza granicami kraju), spotykamy się na stałych kanałach z przyjaciółmi i wydawało mi się, że jest to normalne. Jakże się pomyliłem! Komunikujemy się ze sobą przeważnie w ciągu dnia, bo wszyscy pracujemy, wszyscy zajmujemy się informatyką. Kilka razy jednak zostałem w pracy dłużej i miałem okazję spotkać się z ludźmi, którzy weszli na "nasz" kanał z ciekawości, wieczorem. Zgroza mnie ogarnęła. "Wychowałem" się na naszym, firmowym IRC-u, gdzie spotykali się tylko ludzie o odpowiednim poczuciu humoru, przyzwoitości i poziomie wrażliwości. I nie chodzi mi tu li tylko o piękno języka polskiego, bo i u nas padały ostre słowa, i u nas pisało się slangiem komputerowym i skrótami. Takiego chamstwa i agresywności, jakie występuje jednak na powszechnie dostępnych serwerach, nie spodziewałem się - oczywiście nie u wszystkich, nawet nie u większości, ale zauważyłem, że o ile dolny próg przyzwoitości i chamstwa w życiu codziennym obniżył się drastycznie w ciągu ostatnich kilku lat, o tyle w polskim Internecie nie istnieje on chyba w ogóle.

Rozpisałem się, a to dlatego że niestety chamstwo króluje i przestaję się dziwić, iż coraz większa część społeczeństwa wprawdzie przestaje postrzegać Internet jako domenę fachowców, ale z kolei coraz większa chyba część tegoż społeczeństwa postrzega Internet jako źródło pornografii i upadku kultury, mimo że jest to przecież tylko ułamek procenta tego co się w sieci znajduje. Smutne.

Krzysztof Helak

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200