Jak sobie poradzić z kryzysami podczas kierowania projektem?

W pierwszych latach obcowania z informatyką zaczytywałem się książkami z serii ':=' (zwłaszcza tymi z okładką w niebieskim kolorze). Wchłaniałem porady i przemyślenia o tym, jak poprawnie kodować algorytmy, jak umiejętnie definiować struktury danych, jak dobrze projektować oprogramowanie.

W pierwszych latach obcowania z informatyką zaczytywałem się książkami z serii ':=' (zwłaszcza tymi z okładką w niebieskim kolorze). Wchłaniałem porady i przemyślenia o tym, jak poprawnie kodować algorytmy, jak umiejętnie definiować struktury danych, jak dobrze projektować oprogramowanie.

"Ale pełne zadowolenie może nam dać w życiu jedynie fakt, że udało się nam wytworzyć wartości noszące piętno naszej osobowości. I, rzecz szczególna, my sami przekształcamy się pod wpływem dzieł, które stworzyliśmy i z którymi pozostajemy w styczności bezpośredniej i intuicyjnej, i - mimo naszej woli i naszej wiedzy - odradzamy się i przetwarzamy przez sam nasz wysiłek pozostawania w służbie realizacji wartości. Wzbogacamy samych siebie, oddając nasze najlepsze siły na wytwarzanie rzeczywistości człowieka w ogóle".

Roman Ingarden, "O naturze ludzkiej"

Zasiadając przed klawiaturą komputera, realizowałem swoje wyobrażenie o tym, co to znaczy dobry program. Długimi wieczorami siedziałem nad klawiaturą komputera i linia po linii dochodziłem do postaci programu, która już po chwili refleksji okazywała się niewystarczająco dobra. Tworzenie oprogramowania przypominało wówczas zabawę w układanie klocków lego. Ilekroć usiądziemy do nich, to coś tam uda się nam ułożyć. Za każdym razem coś innego. Za każdym razem trochę lepiej, trochę inaczej niż poprzednio. Praktycznie każdy klocek możemy połączyć z każdym innym. Nieograniczona liczba kombinacji w naszych rękach. Ta dziecięca fascynacja tworzeniem czegoś z niczego pozostaje chyba informatykom na zawsze. Owo "coś z niczego" jest magnesem, który na długie godziny przykuwa wzrok do ekranu komputera. Jest wabikiem, który sprowadza myśli daleko poza realne potrzeby. Jest iluzją, która nęci i mami swoją pozorną swobodą wyboru i niczym nie ograniczoną dowolnością konstrukcji. Niestety, tylko czasem przypomina on sobie, że to już nie są dziecięce zabawy, lecz prawdziwe budowle i stojące za nimi prawdziwe pieniądze.

W poszukiwaniu motywacji

Gdzie zatem szukać motywacji osób zaangażowanych w projekt, jeśli obawiamy się złych wpływów zauroczenia wyniesionego z wczesnych etapów zaznajamiania się z informatyką? To dziecinne pojmowanie informatyki i zachłyśnięcie się jej nieobliczalnymi możliwościami nie mogą stanowić podstawy, na której budujemy zespół realizujący oprogramowanie w sposób przemysłowy. Nie bez racji jest stwierdzenie, że dobry szef, to taki, który nie wtrąca się w to, co robią jego podwładni. Samorealizacja jest chyba jednym z najsilniejszych bodźców naszego działania. Każdy z nas chce dobrze wykonać swoją pracę. Nikt nie lubi wykonywać zadań źle. Nie lubimy też wykonywać pracy za kogoś innego, a zwłaszcza wtedy, gdy to nie będzie zapisane na nasze konto. W elementarnym poczuciu dobrze wykonanej roboty kryją się niezmierzone pokłady ludzkiej aktywności. Dlatego niezmiernie ważne jest, czy zadania zlecane do wykonania wydają się realne. Naiwne pojmowanie informatyki i niedostrzeganie granic jej możliwości mogą obrócić się zarówno przeciw tym, którzy zlecają pracę do wykonania, jak i przeciw tym, którzy ją wykonują. Utrata wiary w możliwość zrealizowania zadania to pierwszy krok na drodze do samounicestwienia projektu.

Często chcemy wyłuskać z tych niezmierzonych pokładów ludzkiej energii znacznie więcej niż to się wydaje możliwe. Niejednokrotnie świadomie inspirujemy zespół do podjęcia wyzwania, które wydaje się nierealizowalne, poza zasięgiem czyichś możliwości. Liczba zadań, jaka podczas budowy systemu informatycznego przypada na każdego członka zespołu - zwłaszcza gdy rozważamy chwile krytyczne w projekcie - zazwyczaj wykracza poza możliwości realizacyjne jednej osoby. Praca grupowa może przynosić efekty daleko wykraczające poza zwykłą sumę zaangażowania się jednostek, które stanowią tę grupę. Tym, co przełamuje barierę niemożności pojedynczych jednostek i wyzwala w grupie nowe możliwości, jest właśnie poczucie kreowania nowej rzeczywistości. Mamy świadomość, że w pojedynkę nie mielibyśmy żadnej szansy na stworzenie nowej wartości czy wykreowanie nowego bytu. Praca w grupie daje tę szansę, a jednocześnie stwarza nowe zagrożenia. Powodami powstawania kryzysów w projekcie może być: utrata wiary w drugą osobę i jej możliwości twórcze, czyjeś obawy przed pozostaniem samemu na placu boju, osobiste urazy i antypatie. Praca grupowa to styl pracy, który staje się dla każdego projektu wyzwaniem i obowiązkiem zarazem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200