Elegia na śmierć robaka
- Kuba Tatarkiewicz,
- 07.12.1998
Życie robaka jest proste i łatwe
Niczym jelita wyściółka.
Nie grozi vendeta ani też fatwa
Zatacza więc robak dwa kółka.
Zaczyna od pieska albo też kotka
Co w brudach uwielbia się bawić.
Przyjaźń naszego pupila jest słodka
Do czasu aż uda mu się zakazić.
Nie widząc podstępu bierzemy zwierzaka
Na ręce, tulimy go mocno do piersi.
Robacza natura jest taka owaka
Że chowa się zwykle wśród sierści.
Skoczywszy na swego nowego klienta
Wędruje w dół i do góry
Nie znając wcale piątku ni święta.
I nigdy nie bywa ponury.
Tak działo się przez długie stulecia
Żyliśmy obok razem, a raczej w sobie.
Zabawa nie ludzka była to, lecz krecia
Kończyła się wcześniej niż w grobie.
Tymczasem mądrzy wymyślili Internet
Do walki, ale też i do lepszego życia.
To wcale nie jest taki zwykły bzdet
Choć pewnie nie zastąpi wódki picia.
Na tejże sieci bez żadnego problemu
Nawet dziecko co ledwie czytać potrafi
Znajdzie ciekawe strony poświecone temu
Czego nasz robaczek nie je i nie trawi.
Spytała mnie znajoma matka czworga
Czy mogę kupić lek Combantrin zwany.
Wizyt w aptekach rozpoczęła się katorga
Zdaje się, że wszędzie jestem już znany.
Zrobiłem szukanie netszkapy wolantem
Stępa a raczej rączym galopem.
I oczywiście znalazłem Pyrantel
O który łatwiej było pytać potem.
Bowiem w komputerach aptecznych
Leki pamięta się z nazwy firmowej.
Na dyskach w zakamarkach mrocznych
Nie ma już miejsca dla gwary ludowej.
Robaku! Nastała Twa ostatnia godzina.
Pyrantel uszkodzi Ci układ nerwowy.
I znowu będzie szczęśliwa ta rodzina
Która zaprzęgła do walki układ sieciowy.
Przepraszam, że dziś wierszem piszę.
Lecz los robaka wydał mi się nie wart
Aby raz jeszcze poruszyć aptek niszę.
Taki to już autorski fart albo i nie fart.