Strach i niewiedza

Teoretycznie granice outsourcingu w działaniach administracji wyznacza wyłącznie doktryna prawa. Nie zezwala ona np. na wydawanie zezwoleń budowlanych czy licencji na handel bronią przez kogoś innego niż urzędnika. Wymienionych czynności i wszystkich działań zwanych decyzjami administracyjnymi nie da się realizować na zasadzie outsourcingu.

Teoretycznie granice outsourcingu w działaniach administracji wyznacza wyłącznie doktryna prawa. Nie zezwala ona np. na wydawanie zezwoleń budowlanych czy licencji na handel bronią przez kogoś innego niż urzędnika. Wymienionych czynności i wszystkich działań zwanych decyzjami administracyjnymi nie da się realizować na zasadzie outsourcingu.

Poza nimi rozpościera się jednak olbrzymia przestrzeń działań, które zajmują lwią część ogólnego bilansu czasu pracy urzędników. Można by tę przestrzeń zmniejszyć, przekazując część działań wyspecjalizowanym firmom zewnętrznym, a zaoszczędzony w ten sposób czas przeznaczyć na właś-ciwą działalność administracyjną. Firmy zewnętrzne wykonają zadaną im pracę prawdopodobnie taniej i lepiej.

Niektóre usługi prowadzone są w outsourcingu od lat i nikomu nie przychodzi do głowy, że mogłoby być inaczej. Każdy urzędnik używa telefonu, mimo to usługi telekomunikacyjne są kupowane "na zewnątrz" i - z wyjątkiem policji - tylko niewielka liczba abonentów korzysta z tzw. sieci rządowej, obsługiwanej przez wyspecjalizowane służby. Każdy urząd ma kilka - jeśli nie więcej - kont w banku. Poza kontem, na które spływają pieniądze budżetowe, a które najczęściej założone jest w NBP, pozostałe są zakładane w różnych bankach, również prywatnych, wybranych w drodze zamówienia publicznego. Taka usługa bankowa to czystej wody outsourcing: świadczenie wyspecjalizowanych usług przez wyspecjalizowaną firmę, zwalniającą urząd od zajmowania się szczegółami związanymi z daną działalnością i pozwalającą wyłącznie korzystać z jej efektów.

Urzędnikom nawet się nie śniło

No dobrze, powiemy, ale co z czynnościami tak newralgicznymi, jak wydawanie paszportów czy wypłacanie emerytur? Proszę bardzo: w Wielkiej Brytanii wydawanie paszportów już przed kilkoma laty (za rządów Żelaznej Damy) sprywatyzowano, dzięki czemu proces ten jest realizowany dziś i taniej, i szybciej. Państwowy urzędnik kontroluje jedynie poprawność wykonywania tej usługi. W Polsce wypłacanie emerytur zależy w pierwszym rzędzie od sprawności działania Zakładów Elektronicznej Techniki Obliczeniowej, które od lat 80. zajmują się tym z powodzeniem.

Czy istnieją w takim razie granice outsourcingu dla działań, które nie są decyzjami administracyjnymi lub, ujmując rzecz szerzej, aktami władzy administracyjnej czy politycznej? Jak daleko możemy się posunąć przy zlecaniu tych działań, jako usług zewnętrznych?

Bezpieczeństwo całkowite: odpowiedzialność stron

Odpowiedź zależy od tego, czy urząd zlecając pewne czynności na zewnątrz, ma do dyspozycji narzędzia pozwalające na zabezpieczenie swoich interesów, wliczając w to również interes publiczny. Istnieją dwie grupy takich narzędzi. Pierwsza to zapisy, umowy zawartej z firmą zewnętrzną. Niewiele jest tu jeszcze doświadczeń na polskim rynku, bo ubogie są nasze doświadczenia outsourcingowe. Można jednak czerpać z przykładów zagranicznych. Czy dużym kłopotem byłoby dowiedzieć się, jak brzmi umowa między stanem Kalifornia a firmą EDS na przetwarzanie wszystkich rejes-trów i danych masowych tego stanu w centrum komputerowym pod Sacramento? Czy jest niemożliwe dowiedzieć się, jak rząd Jej Królewskiej Mości zagwarantował swoje interesy przy wydawaniu paszportów brytyjskich?

Prawidłowe formułowanie umów outsourcingowych nie jest oczywiście rzeczą łatwą i nie namawiam nikogo do pochopnego ich zawierania. Można jednak, czerpiąc między innymi z cudzych doświadczeń, dojść do takich zapisów umownych, które będą właś-ciwie zabezpieczać interesy strony zlecającej. Żeby rzecz bardziej przybliżyć, poważna umowa outsourcingowa w dziedzinie przetwarzania danych powinna - między innymi - gwarantować prawo podmiotowi zlecającemu do kontrolowania, kto jest zatrudniany przy wykonywaniu umowy (np. zakaz pracy obcokrajowcom), jaka jest struktura własnościowa (jeśli chcemy, by firma nie była zarządzana z zagranicy), jakie są stosowane procedury i zabezpieczenia, a przede wszystkim gwarantować własność przetwarzanych danych i możliwość wycofania się z outsourcingu w ustalonym umownie czasie wypowiedzenia.

Druga grupa narzędzi to istniejący system prawa. Wiele obowiązujących w obecnym prawie przepisów karnych pozwala na zaskakująco dużą swobodę przy udzielaniu zleceń outsourcingowych. Mamy przecież przepisy karne za fałszowanie dokumentów (wydawanie paszportów) czy nielegalne udostępnienie danych osobowych (prowadzenie rejestrów). Mamy wreszcie przestarzałą, ale nadal skuteczną i represyjną, ustawę o ochronie tajemnicy państwowej, która obowiązuje wszystkich (nie tylko urzędników), a którą możemy zastosować do przypadków najpoważniejszych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200