Listy

W Raporcie Computerworld 'Bezpieczeństwo sieci' (wrzesień 1998 r.) znalazłem artykuł Aleksandra Czarnowskiego, w którym autor niezwykle krytycznie podchodzi do zabezpieczania danych w systemach informatycznych, funkcjonujących w polskich przedsiębiorstwach.

W Raporcie Computerworld 'Bezpieczeństwo sieci' (wrzesień 1998 r.) znalazłem artykuł Aleksandra Czarnowskiego, w którym autor niezwykle krytycznie podchodzi do zabezpieczania danych w systemach informatycznych, funkcjonujących w polskich przedsiębiorstwach.

Pragnę uspokoić autora, że nie jest to tylko polska specyfika. Zdarzyło mi się odbyć roczny staż w międzynarodowym koncernie z centralą w Londynie i muszę przyznać, że też dziwiło mnie beztroskie podejście do zabezpieczenia - myślę, że strategicznych - informacji tej firmy. Sądzę, że postępowanie takie dyktuje stara zasada, iż wydaje się nam, że wszystko jest w jak najlepszym porządku do czasu pierwszych kłopotów. Wtedy dopiero zaczynamy biegać po firmie i bić na alarm.

Z drugiej strony warto chyba jednak było powiedzieć, że są w Polsce firmy, które problem ten dostrzegły zawczasu i mogą służyć za wzór. Wzór nie tylko dla polskich firm.

Rafał Kasjanowicz

Białystok

Kto ma płacić

Jestem zdecydowanym zwolennikiem, aby za rozwiązanie problemu roku 2000 płacili użytkownicy systemów ("Kto ma płacić" CW nr 39/98). Być może ta sytuacja nauczy nas wszystkich, że kupując coś, płacimy za to i musimy sami wiedzieć, co kupujemy. Nikt nam niczego nie darował. Jeśli kupiliśmy bubel, trudno, powinniśmy wiedzieć, co kupujemy. Z całego tego zamieszania może wyniknąć pozytywny efekt. Nauczymy się wreszcie, że płacąc za coś, najpierw dokładnie się temu przyjrzymy. Patrzenie na systemy informatyczne czy nawet na proste oprogramowanie może nie tylko ułatwić nam życie, ale spowodować, że producenci będą wiedzieli, iż mają do czynienia z poważnymi klientami, a to wyjdzie ostatecznie nam wszystkim na dobre. Życzę kolegom powodzenia w dłubaniu w kodach.

Jan Iwańczuk

Warszawa

Z astronoma wieszcz

Pozdrawiam serdecznie cały zespół Computerworlda. Jestem waszym wiernym czytelnikiem od kilku lat. Z radością przeczytałem artykuł "Uniwersalność za darmo" CW nr 40/98 (gdyż w pewnym sensie dotyczy również mnie).

Mam jednak dwie uwagi:

Kopernik miał na imię Mikołaj, a nie Adam.

W Toruniu nie ma firmy o nazwie "Toruńskie Zakłady Energetyki Cieplnej". Ta firma nazywa się: "Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Toruniu spółka z o.o."

Życzę wszystkiego dobrego

Grzegorz Kopcewicz

administrator sieci komputerowej w PEC sp. z o.o. w Toruniu

Od autora:

Cieszę się, że nasi czytelnicy poza informatyką interesują się również astronomią. Pisząc o Koperniku, myślałem o innym wielkim rodaku, Adamie Mickiewiczu, którego imieniem nazwano inny uniwersytet. Co do nazwy przedsiębiorstwa, zaczerpnąłem je z jednej z ogólnopolskich baz adresowych. Za obie pomyłki przepraszam.

Antoni Bielewicz

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200