Walka o domeny

Internetowe nazwy symboliczne, które miały stanowić ułatwienie dla użytkowników sieci globalnej, stają się przyczyną najpoważniejszych konfliktów w Internecie.

Internetowe nazwy symboliczne, które miały stanowić ułatwienie dla użytkowników sieci globalnej, stają się przyczyną najpoważniejszych konfliktów w Internecie.

Problem z domenami pojawił się wraz z intensywną komercjalizacją Internetu. W drugiej połowie lat 90. internetowe nazwy symboliczne stały się dobrem równie cennym jak nieruchomości, stanowią bowiem przedmiot własności intelektualnej. Profesorowie Janusz Barta i Ryszard Markiewicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego w książce "Internet i prawo" twierdzą, że "dobrze wybrany adres internetowy może łącznie z oznaczeniem przedsiębiorstwa (lub samodzielnie, obok niego) pełnić w praktyce funkcję handlowej identyfikacji przedsiębiorstwa gospodarczego".

We wrzącym kotle

Potrzeba ochrony interesów firm, możliwość łatwego zarobienia pieniędzy ze sprzedaży zarejestrowanych nazw internetowych, społeczność internautów niechętna wszelkiej kontroli i władzy czy wreszcie działalność biznesowa, polegająca na odpłatnej rejestracji domen, to podstawowe obszary sprzecznych interesów. Z końcem września br. upłynął termin obowiązywania umowy, na mocy której firma Network Solutions Inc. (NSI) zarządzała domenami internetowymi należącymi do grupy .com, .org, .net i .edu. Rząd USA zwrócił się z apelem do sektora prywatnego o powołanie organizacji, która przejęłaby prerogatywy IANA (Internet Assigned Numbers Authority), związane z zarządzaniem internetowymi domenami (http://www.ntia.doc.gov/ntiahome/domainname/domainhome.htm#3).

Nieoczekiwanie kontrakt przedłużono do roku 2000. Do tego czasu powinny powstać trwałe, nowe zasady rejestrowania internetowych nazw symbolicznych. Agenda rządu amerykańskiego, National Telecommunications and Information Administration, stara się pogodzić sprzeczne interesy różnych grup artykułujących swoje wizje nowych zasad prowadzenia rejestracji domen. Najpoważniejszym kandydatem do zajęcia roli koordynatora działań jest niedawno powołana przy poparciu ISOC, najważniejszej internetowej organizacji, Internet Corporation for Assigned Names and Numbers (ICANN). Powstała ona w wyniku długotrwałego procesu, prowadzonego przez zmarłego niedawno szefa IANA Jona Postela, kiedy podczas licznych spotkań i dyskusji w sposób iteracyjny przygotowano podstawowy dokument, mający stanowić fundament nowych zasad rejestracji domen internetowych. Niezależna od rządu, niekomercyjna organizacja delegowałaby prawo do rejestracji domen między kilkadziesiąt firm, które konkurowały cenami i poziomem usług.

Domenowi emigranci

Spory jednak w małym stopniu dotyczą każdego z 240 krajów, w tym także Polski, gdzie zasady rejestracji domen należących do danego państwa (u nas to domeny kończące się na .pl) ustalane są odrębnie przez instytucję zawiadującą domenami w każdym z tych krajów. Niezadowolenie z tych regulacji może przekładać się na zamierzoną ucieczkę poza domeny narodowe. Zauważalne jest już, że firmy działające w Polsce rejestrują swoje domeny za granicą.

O ile opłaty rejestracyjne są podobne, o tyle utrzymanie domen za granicą jest tańsze. InterNic za utrzymanie domeny .com pobiera 35 USD rocznie. W Polsce może to być aż 300 zł (za domenę należącą bezpośrednio do grupy .pl).

Względy finansowe w rejestracji domen za granicą często mają jednak znaczenie drugorzędne. Zdaniem Mateusza Miłosińskiego z NetNames Polska, zajmującej się rejestracją domen na świecie, firmy w ten sposób chcą zabezpieczyć swoje znaki handlowe. Nazwy kończące się na .com mogą być także traktowane jako prestiżowe - np. w przypadku firm polskich ukierunkowanych na współpracę z zagranicznymi partnerami. Przedstawiciel firmy NetNames sceptycznie jednak ocenił możliwości wystąpienia masowego zjawiska ucieczki od korzystania z usług NASK. "Liczba rejestrowanych domen stale rośnie i nie wydaje się, żeby wprowadzenie opłat za ich utrzymanie mogło zahamować ten trend" - uważa Mateusz Miłosiński.

Tylnymi drzwiami

Zainteresowanie budzą także dodatkowe domeny funkcjonalne, powstałe okrężną drogą - poprzez wykupienie praw do domen narodowych małych krajów. Są to np. domeny Togo (tak powstała znana domena to.jest.to) czy kończące się na .fm (do rejestracji stacji radiowych) lub .tm (Trademark). Niedawno prawa do swojej internetowej domeny sprzedała mała wyspa Tuvalu. Kupcem była firma kanadyjska, związana z telewizją. Nie bez powodu - narodowa domena Tuvalu to .tv.

Rejestracja domen za granicą napotyka także trudności innej natury. "Właściwie nie ma już wolnych domen należących do .com, które tworzyłyby jakiekolwiek zrozumiałe w języku angielskim słowa" - twierdzi Mateusz Miłosiński. Sytuację może zmienić dopiero pojawienie się nowych domen funkcjonalnych.

Zainteresowani zarządzaniem globalnym systemem internetowych nazw symbolicznych

Internet Assigned Numbers Authority (IANA) -http://www.iana.org/bylaws5.html

Boston Group -http://pax.cavebear.com/bwg

European Internet Service Providers Association (EuroISPA) -http://www.euroispa.org/papers/icann.html

Service Providers Consortium Electronic Frontier Foundation -http://www.eff.org/GII_NII/DNS_control

Open Root Server Confederation (Open-RSC) -http://www.open-rsc.org

Domain Name Rights Coalition - http://www.domain-name.org

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200