W kuluarach władzy

Ulica jest bezlitosna wobec lobbingu. Ta forma wpływania na proces legislacyjny i decyzje administracyjne potocznie kojarzy się z korupcją. Kiedy utrwali się w naszym społeczeństwie pogląd, że w demokracji parlamentarnej lobbing jest konieczny, aby zainteresowane środowiska mogły mieć wpływ na ustawodawstwo?

Ulica jest bezlitosna wobec lobbingu. Ta forma wpływania na proces legislacyjny i decyzje administracyjne potocznie kojarzy się z korupcją. Kiedy utrwali się w naszym społeczeństwie pogląd, że w demokracji parlamentarnej lobbing jest konieczny, aby zainteresowane środowiska mogły mieć wpływ na ustawodawstwo?

Dariusz Kupiecki, dyrektor naczelny ds. Informatyki Towarzystwa Ubezpieczeniowego Allianz i zarazem doradca Krzysztofa Lagi, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji, uważa, że lobbing oznacza wspólne działanie wielu podmiotów dla osiągnięcia określonych celów, przynoszących korzyść zainteresowanym. Przyznaje, że w Polsce działalność ta jest traktowana jako niezbyt czysta, choć jest to przecież zwyczajna praktyka w systemie demokratycznym. Wymaga jednak wzniesienia się ponad partykularne interesy firm na rzecz interesów całego środowiska.

Sam przekonał się o sile lobbingu podczas prac nad ustawą o ochronie danych osobowych, gdy w posiedzeniach komisji uczestniczyli przedstawiciele firm zajmujących się marketingiem bezpośrednim, czyli wysyłaniem reklamówek pod drzwi klienta. Ci od początku śledzili, co dzieje się z projektem ustawy. Kontaktowali się z wszystkimi autorami projektu. Następnie zwrócili się do przewodniczącego komisji sejmowej z prośbą o udział w pracach nad projektem ustawy. Zostali zaproszeni i widać ich wpływ w przyjętej ustawie, która dopuszcza możliwość prowadzenia marketingu bezpośredniego. Gdyby nie ich udział, być może prowadzenie tego typu działalności stałoby się nielegalne. Zaproponowali także wprowadzenie instytucji sprzeciwu, tj. każdy ma prawo żądać od firmy wysyłkowej usunięcia z bazy swoich danych osobowych.

Pozytywne skutki lobbingu widzi również Zbigniew Niemczycki, prezydent Curtis International, o ile grupa nacisku zadba o merytoryczną stronę swojej działalności. Inaczej lobbing może przejść w promowanie konkretnej firmy czy osoby - w tym momencie zaczyna być kryminogenny. Jest przekonany, że Business Center Club (BCC) i Polska Rada Biznesu prowadzą skuteczny i merytoryczny lobbing. Te dwie organizacje - pierwsza działa jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, w której większość udziałów ma jej prezes Marek Goliszewski, a do klubu należą firmy, opłacające składkę członkowską. Do drugiej, o charakterze elitarnym, biznesmeni są zapraszani, przewodniczy jej była minister przemysłu Henryka Bochniarz. Organizacje te są w stałym kontakcie z Sejmem, Senatem i rządem. Ich przedstawiciele pracują w różnego rodzaju komisjach np. Komisji ds. Odbiurokratyzowania Gospodarki. Przykładowo, pomysł nowej ustawy o podatkach powstał w jednej z podkomisji, która zajmowała się systemem podatkowym.

Branżę teleinformatyczną i elektroniczną wspierają w kontaktach z rządem i parlamentem Polska Izba Elektroniki, Importerów i Producentów Sprzętu Elektronicznego (PIEIiPSE) oraz Polska Izba Informatyki i Teleinformatyki (PIIiT). Zgodnie z polskim prawem interesy branżowe czy też grup zawodowych np. lekarzy, reprezentuje samorząd gospodarczy. Obie izby właśnie tak działają. Przynależność do nich nie jest obowiązkowa, zwłaszcza że statuty tych organizacji deklarują działalność lobbingową na rzecz całego rynku teleinformatycznego i elektronicznego. Zdaniem Wacława Iszkowskiego, prezesa PIIiT, Izba musi wciąż wywierać nacisk na normalizację rozwiązań prawno-ustrojowych. Lobbing jest podstawowym narzędziem w tym zakresie.

Zbigniew Niemczycki podkreśla fakt, że na początku lat 90. dzięki lobbingowi PIEIiPSE m.in. Optimus mógł rozwinąć produkcję komputerów. Ówczesne przepisy nie pozwalały na prawdziwą konkurencję, okładając wysokim cłem części elektroniczne. Lobbing Izby wymusił zmianę przepisów. Podobnym sukcesem szczyci się PIIiT, kiedy w ubiegłym roku skutecznie zaprotestowała przeciwko ewidentnej pomyłce w stawkach celnych, podnoszącej cło na części komputerowe importowane spoza Unii Europejskiej. Jak mówi Roman Kluska, prezes Optimus SA, aby ratować firmę przed stratami, zmuszony był wtedy podjąć wiele działań o charakterze lobbistycznym równolegle do starań Izby, aż po osobiste wyjaśnianie politykom zaistniałej sytuacji w kuluarach Sejmu.

Każdy sobie rzepkę skrobie

Przedsiębiorcom nie wystarczy lobbing prowadzony instytucjonalnie. Niezależnie podejmują próby zainteresowania danym problemem polityków i wysokich urzędników państwowych, często myląc lobbing z public relations. Kiedy biznesmen rozmawiałby z politykiem o pożytkach wprowadzenia scentralizowanego zintegrowanego systemu informatycznego do instytucji zamiast rozproszonego, mielibyśmy do czynienia z właściwą stroną lobbingu, działania w sprawie. Gdy tenże na odchodne rzuca, że najlepsze rozwiązania w tej dziedzinie oferuje jego firma, to odkrywa, że interesuje go wyłącznie własny interes, a nie całej branży.

Mieliśmy pomysł - opowiada Biznesmen X, szef dużej, krajowej firmy informatycznej - realizacji strategicznego projektu informatycznego dla naszego kraju bez angażowania środków z budżetu. Zaraziliśmy tym pomysłem odpowiednie urzędy i komisje sejmowe. Istniała potrzeba szybkiego uchwalenia odpowiednich ustaw sejmowych, aby powołać agencję rządową, która zrealizuje i będzie utrzymywała w działaniu system informatyczny.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200