Ile władzy, ile zgody

Im silniejsza władza, tym ludzie jej podlegający bardziej wobec siebie agresywni.

Im silniejsza władza, tym ludzie jej podlegający bardziej wobec siebie agresywni.

Prawidłowość ta dotyczy zarówno stosunków w państwie, jak i w przedsiębiorstwie, w szkole czy rodzinie. Ludzie agresywni źle pracują, uprzykrzają życie, niczego nie tworzą, czynią atmosferę trudną do wytrzymania. Zatem nadmiar władzy nigdzie nie jest pożądany.

Istnieje jednak druga strona medalu. Menedżerowie łagodni jak baranki nie sprawdzają się w żadnych warunkach. Większość ludzi ma taką naturę, że jak się im da palec, wezmą całą dłoń. Nie ma gorszej sytuacji w firmie, jak ta, w której pracownicy wyczują, że szef bywa uległy, czasem wręcz boi się swoich podwładnych, nie będzie stanowczy. Lenistwo i prywata bierze w ludziach górę nad przyzwoitością i wolą pracy na rzecz dobra wspólnego.

Tak to już jest, że w większości przypadków pozytywna wewnętrzna motywacja jest niewystarczająca do konstruktywnego działania. Ludzi trzeba trzymać w ryzach, ale mądrze. Szef nie może być więc zbyt delikatny, ale też nie może być zbyt autorytarny. Tylko jak znaleźć złoty środek?

Wydaje się, że w wielu przedsiębiorstwach nadmiar władzy w rękach jednego człowieka - dyrektora, prezesa - bierze się przede wszystkim z braku kwalifikacji do zarządzania ludźmi. Co innego, być sprytnym i "wyimpasować" konkurencję z gry czy zarobić w zasadzie na niczym, a co innego wywoływać w ludziach podziw, szacunek, chęć współpracy albo po prostu przebywania razem. Czym innym jest wydawanie poleceń i wymuszanie posłuchu, a czym innym motywowanie ludzi do nauki, pomysłowości, inicjatywy, pracy. Jako przedsiębiorca można wywoływać strach u rywali, ale jako menedżer trzeba zdobywać lojalność i autorytet. Już na pierwszy rzut oka widać, że żyłka do interesów i "talent do ludzi" to na ogół zupełnie inne umiejętności i temperamenty. Jeśli u menedżera przeważa to pierwsze, na ogół nie daje sobie rady z ludźmi. Wymykają mu się. Staje się wtedy autorytarny. Efekty zarządzania personelem stają się jeszcze gorsze.

Jest pewien szczególny znak, że menedżer przesadził z bezwzględnością w sprawowaniu władzy. Tym znakiem jest narastanie konfliktów personalnych w przedsiębiorstwie. Spory, dyskusje, a nawet konflikty i sprzeczności interesów są normą każdej organizacji. Oznaczają, że żyje, rozwija się i wszyscy się nią przejmują. Ale konflikty personalne, dla których sprawy zawodowe są w zasadzie tylko pretekstem, są cechą charakterystyczną firm zarządzanych zbyt autorytarnie. W ludziach dzieje się coś złego, narasta agresja z powodu nadmiernego pod porządkowania. Szef powinien wtedy ponownie zastanowić się, czy nie warto oddać trochę swojej władzy innych ludziom w firmie. Niech też porządzą! Mądrze przeprowadzona delegacja uprawnień może okazać się dobrodziejstwem dla firmy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200