Informatyczna masoneria

Niedawno ukazał się w Computerworldzie zabawny tekst Jakuba Chabika poświęcony stworzeniu 'informatycznego kartelu'. Mimo jawnie żartobliwie prowokacyjnego charakteru tego tekstu, trudno nie zgodzić się z wieloma zawartymi w nim tezami.

Niedawno ukazał się w Computerworldzie zabawny tekst Jakuba Chabika poświęcony stworzeniu 'informatycznego kartelu'. Mimo jawnie żartobliwie prowokacyjnego charakteru tego tekstu, trudno nie zgodzić się z wieloma zawartymi w nim tezami.

Faktem jest, iż nasze codzienne życie staje się coraz bardziej związane z informatyką. Jednocześnie technologia ta dla wielu osób ma w sobie "coś" magicznego. Stosunkowo łatwo akceptujemy myśl o tym, iż spalanie benzyny w silniku "przekłada się" na ruch kół. Nieco trudniej uwierzyć w to, że różnica prędkości strug powietrza na górnej i dolnej płaszczyźnie skrzydła samolotu wystarczy, by unieść w górę konstrukcję wielkości sporego domu wraz z pół tysiącem pasażerów i ich bagażami. Zrozumienie tego, jakim cudem skrzyżowanie telewizora, odtwarzacza CD i maszyny do pisania "myśli", to już zbyt wiele dla zwykłego zjadacza chleba. Kiedy patrzę na swój telefon komórkowy spokojnie leżący w samochodzie i próbuję wyobrazić sobie, że ten mały komputer sam z siebie komunikuje się ze stacjami bazowymi, rejestruje się i wyrejestrowuje z komórek, sprawdza, czy otrzymałem wiadomość, sprawia, iż gdzieś w Polsce jakiś komputer zapisuje coś do bazy danych, nabieram poczucia obcowania z magią. Od tego irracjonalnego poczucia nie uwalnia wcale szczegółowa wiedza o tym, jak "to" działa. Jako programista wiele razy miałem to samo wrażenie, kiedy żmudnie tworzony zapis logiki fragmentu systemu "uruchomiony", tworzył na ekranie komputera byt, który komunikował się z użytkownikiem, zdradzając znamiona "inteligentnego" zachowania. Jest to zresztą - jak sądzę - poczucie nieobce każdemu rzemieślnikowi, wkładającemu odrobinę serca w swoją pracę, przekształcającego surowy materiał w przemyślany, użyteczny przedmiot.

Stosunkowo krótki okres rozwoju informatyki, w połączeniu z szybkością jej rozwoju i wpływem wywieranym na codzienne życie powoduje, że chętnie poszukujemy różnego rodzaju analogii, pozwalających lepiej zrozumieć, czym w istocie jest ten rodzaj działalności. Mówimy więc o manufakturze, inżynierii, a nawet sztuce budowy systemów informatycznych. Analogie te możemy przenosić na proces powstawania systemów i formowania wykwalifikowanego rzemieślnika, inżyniera bądź też artysty "od komputerów". Zwyczaje, standardy, zachowania i aspiracje informatyków, tworzące dziś kulturę ich profesji, leżą zapewne na pograniczu różnych wzorców. W branży konsultingowej, w której funkcjonuje moja firma, można więc znaleźć zespoły wyznające etos budowniczego katedr, swoistej informatycznej masonerii (poczucie misji i pracy dla wyższych celów, dzieło ważniejsze od użytkowników, budżetów i harmonogramów), etos architekta (wizja, strategia, spójna koncepcja, może nie do końca realna, ale na pewno piękna), etos inżyniera (harmonogramy, kosztorysy, specyfikacje, standardy dotyczące narzędzi, technik pracy, normatywy itp.) i pewnie wiele innych etosów. Nawiasem mówiąc, niejedna z tych grup całkiem sprawnie realizuje postulowany przez Jakuba Chabika model dobrze opłacanej wspólnoty wybranych.

Czy jednak potrzebne jest w naszej branży tworzenie stowarzyszeń zawodowych? Sądzę, że istnieje co najmniej kilka celów, dla których zrzeszanie się informatyków ma sens.

Po pierwsze, jak słusznie zauważył pan Jakub, są różne sprawy, które lepiej jest załatwiać "kupą" niż walczyć o nie w pojedynkę. Poczynając od ochrony prawnej efektów naszej pracy, poprzez ustawodawstwo pozwalające wdrożyć pewne zdobycze technologii informatycznej (elektroniczny podpis czy dokument) z korzyścią dla wszystkich, aż po regulacje zapewniające, że w inwestycjach informatycznych realizowanych za pieniądze podatników zachowywane są dobre praktyki ograniczające ryzyko niepowodzenia. Tutaj istnieją zresztą inicjatywy organizacji, takich jak KBN czy Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji.

Kolejny powód, dla którego warto się stowarzyszać, to wymiana doświadczeń na temat najlepszych praktyk funkcjonujących w naszej branży. Rynek informatyczny w Polsce rośnie szybko, podobnie jak skala problemów, z jakimi mierzą się zespoły projektowe. Za tym wzrostem musi iść również szybki wzrost kwalifikacji kadr zaangażowanych w informatyzację - kierowników, analityków, projektantów, programistów. Ta świadomość niewątpliwie w naszej branży występuje - pęd do wiedzy przekłada się na ponad 5000 osób przeszkolonych w zakresie zarządzania, modelowania, projektowania i budowy systemów w samej tylko InfoViDE. Jeśli dodać do tego - nie znane mi - dane o szkoleniach prowadzonych w firmach szkoleniowych, takich jak Altkom Akademia czy Edusoft oraz ośrodkach szkoleniowych międzynarodowych firm komputerowych i producentów baz danych, uzyskamy na pewno jednoznaczny obraz: Polska jest krajem informatyków uczących się. I bardzo dobrze.

Poza formalnym programem szkoleń ogromnie ważną rolę w upowszechnianiu dobrych praktyk gra wymiana praktycznych doświadczeń z ich stosowania. Budowaniem forum takiej wymiany doświadczeń naszej branży zajmuje się dość konsekwentnie Polskie Towarzystwo Informatyczne. Organizowane w rytmie pór roku szkoły PTI są znaną, a ostatnio przeżywającą drugą młodość imprezą środowiskową, na pewno godną polecenia. Dla mnie szczególnie interesujące było tegoroczne spotkanie w Szczyrku, w całości poświęcone zagadnieniom "z górnej półki" inżynierii oprogramowania. Ciekawie zapowiada się też tegoroczne Mrągowo (Jesienna Szkoła PTI), dotyczące kwestii jakości i niezawodności oprogramowania. Pozostaje wyrazić nadzieję, iż Piotr Fuglewicz, animator obu spotkań, nie załamie się pod naporem licznych obowiązków i będzie kontynuował to zbożne dzieło, wspierany przez koleżanki i kolegów z PTI (do których ma zaszczyt zaliczać się również autor niniejszego artykułu).

<hr size=1 noshade>Borys Stokalski jest prezesem firmy konsultingowo-szkoleniowej InfoViDE.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200