W dziale księgowości

Wchodzę do działu księgowości międzynarodowego koncernu wydawniczego International Data Group w Warszawie, wchodzę do działu księgowości swojej firmy, sam wchodzę, przestrzegając wszelkich zaleceń dobrego tonu, bowiem na drzwiach działu księgowości jest napisane: 'Proszę wchodzić pojedynczo'.

Wchodzę do działu księgowości międzynarodowego koncernu wydawniczego International Data Group w Warszawie, wchodzę do działu księgowości swojej firmy, sam wchodzę, przestrzegając wszelkich zaleceń dobrego tonu, bowiem na drzwiach działu księgowości jest napisane: 'Proszę wchodzić pojedynczo'.

Wchodzę rzecz jasna, uprzednio delikatnie pukając do drzwi. Jeśli zastaję w dziale księgowości petenta (a zauważam to zaraz po odchyleniu drzwi), wycofuję się bezszelestnie z nadzieją, że nie zostałem w dziale księgowości zauważony, żeby broń Boże dział księgowości nie pomyślał, iż moim celem było naruszenie nigdzie niespotykanego, poważnego podejścia do pracy działu księgowości. I w tym miejscu muszę wtrącić, że dział czy działy księgowości w ogólności chociażby dlatego zasługują na wsparcie informatyczne, bo komputery w dziale księgowości z całą pewnością będą aż nadto wykorzystywane (można dać sobie spokój z szacowaniem zwrotu inwestycji informatycznych; w przypadku działu księgowości korzyści te i tak zawsze będą większe od szacowanych i jest to bodaj jedyny przypadek w zastosowaniach informatyki o czym nigdzie dotychczas jeszcze nie czytałem, czyli prawidłowości tej jestem odkrywcą).

Wchodzę więc do działu księgowości i z ledwością powstrzymuję drżenie rąk, w okolicach krzyża robi mi się ciepło, a nogi, z nogami nie wiem co zrobić - drepczę, aby przypadkiem nie stanąć tam, gdzie stawać w dziale księgowości nie można. Jestem najzwyczajniej w świecie przerażony. Nie oczywiście tym, że w dziale księgowości pracuje na małej powierzchni kilka kobiet i nawet nie tym, iż szefowa działu księgowości, kobieta intrygująca, nie podnosi wzroku znad zadrukowanych tabelami formularzy, gdy ja stoję i wysiłkiem nadludzkim czynię wszystko, aby nie zdradzić się z tym, że się boję. Tak się boję, że w ciągu kilku lat nigdy nie byłem w stanie, będąc w dziale księgowości, policzyć pracujących tam kobiet. Mało tego, jako człowiek, który gdziekolwiek wchodzi w pierwszej chwili patrzy na komputery, do dziś nie wiem, jakie pracują komputery w dziale księgowości mojej firmy. Przy drukarce stoję, gdy stoję w dziale księgowości - na wyciągnięcie ręki stoję - i nie wiem, jaka to drukarka. Stoję, bo w dziale księgowości się nie siedzi. Przynajmniej ja nie siedzę.

W dziale księgowości jest gorzej niż w laboratorium analiz lekarskich, do którego też proszą, aby wchodzić pojedynczo, ale przynajmniej człowiek siada. A że potem kłują i tym sposobem wszystko o człowieku wiedzą, to już inna sprawa. W dziale księgowości nie kłują, a też wszystko o człowieku wiedzą. Tu odbywa się to inaczej. Człowiek stoi, międli rękoma, aby nie zdradzić się, że ma coś na sumieniu, a szefowa działu księgowości ze zręcznością nieopisaną przerzuca rachunki i szuka. Jak znajdzie, wtedy wstyd straszny twarz człowieka oblewa.

Dlaczego akurat ja - i myślę inni też - boją się działu księgowości? To pytanie długo budziło mnie w nocy, bo odpowiedzi na nie ni jak znaleźć nie mogłem. Nie mam absolutnie żadnych powodów, aby bać się działu księgowości, a się boję. W życiu ukradłem tylko jedną rzecz i wstydzę się tego do dziś. Był to długopis i było to dawno temu, i nawet nie był on własnością konkretnej osoby. Tak mnie dręczyło sumienie, że nigdy niczego nie planuję już ukraść. Do kradzieży nie wliczam wypadów do sadu sąsiada na wsi i na orzechy do ogrodu przy plebanii. Nie wliczam też popijanego wina mszalnego przed nalaniem do karafki, kiedy byłem już w starszej grupie ministrantów. Te wybryki są całkowicie naturalne i bez nich - mam wrażenie - nigdy bym nie urósł.

Także nie kradnę i nie kombinuję - choć krętactwo jest naturalną ludzką cechą i szkoda, że ludzie tak często przekręcają, gdzie nie trzeba - a działu księgowości się boję. Boję się, bo strach ten udzielił mi się od innych, którzy też chodzą do działu księgowości. Bo tam wyjść może cała prawda. Że człowiek był w delegacji i skusiło go podmienienie biletów na droższe; że wpisał coś, co oczywiście śmieszną ma wartość, a co mu nie przysługuje; że taksówką jechał w niedzielę i rachunek ten wmieszał w pozostałe z nadzieją, iż dział księgowości się nie zorientuje; nawet nie w niedzielę, ale jechał wieczorem do znajomych na piwo i wpiął ten rachunek...

Straszne są naprawdę te chwile w dziale księgowości, kiedy człowiek stoi, a szefowa działu księgowości, w zupełnym milczeniu całego działu księgowości, lustruje papiery. A jaka ulga przychodzi na człowieka, gdy ręka szefowej działu księgowości składa na papierach swój podpis. Ten podpis jest jak rozgrzeszenie. A może powiecie Państwo, że nie czekacie na to rozgrzeszenie, stojąc w dziale księgowości?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200