Pisać program jak kura pazurem

Słowotwórstwo powinno nadążać za rozwojem technologicznym, co jednak nieczęsto się zdarza. W naszym języku przechwytywanych bywa wiele pojęć w oryginalnym lub spolszczonym brzmieniu, wywodzących się z oryginalnych angielskich określeń. Nie tylko jednak w nadawaniu nazw tkwi problem. Czasami stosuje się z przyzwyczajenia nieadekwatne nazywanie czynności, zupełnie nie przystające do ich obecnego wymiaru.

Słowotwórstwo powinno nadążać za rozwojem technologicznym, co jednak nieczęsto się zdarza. W naszym języku przechwytywanych bywa wiele pojęć w oryginalnym lub spolszczonym brzmieniu, wywodzących się z oryginalnych angielskich określeń. Nie tylko jednak w nadawaniu nazw tkwi problem. Czasami stosuje się z przyzwyczajenia nieadekwatne nazywanie czynności, zupełnie nie przystające do ich obecnego wymiaru.

Przykładem związanym z informatyką jest zastosowanie słowa "pisać". O ile można je używać bez problemu w stosunku do czynności wstukiwania tekstu, co bezpośrednio zostało przeniesione z czasów posługiwania się maszynami do pisania, o tyle może być wątpliwe przy tworzeniu oprogramowania.

Pisanie programu rzeczywiście jeszcze całkiem niedawno sprowadzało się do wstukiwania linii kodu źródłowego na taki czy inny nośnik. Obecnie jednak sprawa wygląda zgoła inaczej. Większość nowoczesnych narzędzi programistycznych udostępnia mechanizmy, w których wpisywanie instrukcji staje się czynnością marginalną - są one bowiem automatycznie generowane na podstawie charakterystyki zdarzeń, które mają obsłużyć. Aby nie szukać zbyt daleko, spójrzmy jak sprawują się w tym zakresie popularne Access czy Delphi. Jednak rzadko jeszcze używa się sformułowań dokładniej określających proces tworzenia oprogramowania. Zamiast stosowniejszych w tym przypadku słów "generować program", ciągle stosuje się określenia "pisać program" lub "kodować", które stale są zrozumiałe, mimo iż niezbyt dosłowne.

Z drugiej strony okrzepłe, ale archaiczne określniki są znacznie lepsze niż nieudane wytwory ludzkiej pomysłowości. Obserwując proces tworzenia oprogramowania, można by powiedzieć, że program został wyklikany, bowiem doskonała większość czynności w środowisku graficznym polega właśnie na tym. Zamiast więc posługiwać się zwrotem "pisałem program dwa miesiące", trzeba by skonkludować "wyklikałem program w dwa miesiące" - co brzmi trochę niepoważnie i ambiwalentnie.

Może jednak pomysł z tym wyklikaniem programu nie jest całkiem niedorzeczny, albowiem jedna z moich znajomych pań - użytkownik systemu - z ciągłym uporem powtarza od miesięcy: "Przyszedł informatyk, coś tam nakliklał i zadziałało".

Czym może różnić się klikanie od kliklania? Zastanawiałem się, czy jest to tylko zwykłe zniekształcenie słowa, czy może kryje się pod tym określenie wynikające z obserwacji niezrozumiałych dla użytkownika czynności, czegoś między czarami a usuwaniem sytuacji awaryjnej. A może różnica jest nieco subtelniejszej natury, jak między pisaniem a bazgraniem. Zamiast więc twierdzić, że ktoś wykonuje niedbale czynności na komputerze (komputerowe bazgranie), lepiej skwitować to krótkim słowem "kliklanie".

Tak więc mamy oprogramowanie: napisane, zakodowane, wygenerowane, wyklikane i nakliklane - czyli napisane, jak kura pazurem, chociaż wcale nie o czcionkę chodzi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200