Dochody, a nie koszty

Z Benjaminem Porterem z Andersen Consulting, zajmującym się powiązaniem inwestowania w informatykę z ekonomiczną sytuacją przedsiębiorstw, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Z Benjaminem Porterem z Andersen Consulting, zajmującym się powiązaniem inwestowania w informatykę z ekonomiczną sytuacją przedsiębiorstw, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Gdy rozmawiamy o opłacalności inwestowania w informatykę, zawsze pojawia się pytanie: czy globalnie, zestawiając po jednej stronie korzyści, po drugiej wydatki, jakie poniesiono na te inwestycje, w którą stronę przechyliłaby się szala?

Nie ma tu łatwej odpowiedzi. Przechodzimy z ery przemysłowej do ery informacji. Stosowane miary produktywności są wciąż oparte na założeniach z poprzedniej epoki. Przez to źle szacujemy wielkość inwestycji i otrzymane korzyści. Wtedy może się okazać, że informatyka nie przynosi zysków. Nie można pomijać widocznego w praktyce bezpośredniego związku między inwestycjami w technologie informatyczne a wzrostem jakości produktów i oferowanych usług.

Dochodzimy do istotnego punktu zwrotnego. Informatyka w przedsiębiorstwie powinna być teraz przede wszystkim źródłem pozyskiwania nowych obszarów działalności i przychodów, a nie redukcji kosztów, tak jak dotychczas. Nie można redukować kosztów w nieskończoność...

Według naszych badań, przeprowadzonych w Europie i Stanach Zjednoczonych w różnych firmach, te z nich, które przeznaczają ponad 45% budżetów działów informatyki na implementację najnowszych rozwiązań, oferują produkty czy usługi o jakości zwiększonej o ponad 90% w porównaniu do konkurencji, która przeciętne przeznacza na te inwestycje kilkanaście procent. Wielkość inwestycji w technologie informatyczne przekłada się na wyniki biznesowe. Różnice w produktywności, uzyskane dzięki wdrożeniom technologii informatycznych w połączeniu z optymalizacją procesów biznesowych, sięgają 65%.

Czy można określić, ile firma powinna inwestować w informatyzację?

Jeśli firma jest "zadomowiona" na rynku, nie ma zbyt agresywnej konkurencji, wystarczą inwestycje na poziomie 10% budżetu działu informatyki. W przypadku, gdy zagrożenie ze strony innych firm jest duże, trzeba przeznaczać na inwestycje ok. 25%. Kiedy firma chce agresywnie zdobywać rynek, zyskując nowe źródła dochodów, trzeba inwestować ponad 45%.

Nie wszystkie wdrożenia przynoszą firmie korzyści...

Owszem, znamy wiele przypadków nieudanych przedsięwzięć w informatyzacji przedsiębiorstw. Warto pamiętać, że takie inwestycje to na ogół coś zupełnie nowego w działalności danego przedsiębiorstwa. Inwestycja w nowe technologie informatyczne to ryzyko podobne do gry na giełdzie. Ryzyko jest duże - możliwa jest porażka. Można ograniczać zagrożenia, stosując np. właściwe techniki postępowania, ale nigdy się ich nie wyeliminuje. Niejednokrotnie uwarunkowania biznesowe zmieniają się tak szybko, że realizacja danego projektu traci sens. Przykładowo - kryzys ekonomiczny w krajach azjatyckich na pewno wstrzyma prace nad wieloma systemami.

W swoim wystąpieniu na tegorocznej konferencji ComNet w Warszawie zwrócił Pan szczególną uwagę na wykorzystanie Internetu w działalności przedsiębiorstw. Wiele osób uważa, że Internet jest na tyle zawodny, iż nie nadaje się na narzędzie dla biznesu. Taka technologia w wersji beta...

Tak. Ale zawodność dotyczy tylko pojedynczych serwerów, a nie całej sieci. Zresztą to nie tylko problem Internetu. Zarządzanie wieloma rozproszonymi serwerami to jedno z najtrudniejszych zadań w utrzymaniu biznesowej struktury informatycznej w firmie. Zawodność Internetu nie jest wcale aż tak dużym problemem w porównaniu do zawodności powszechnie wykorzystywanych aplikacji. Jest taki producent oprogramowania, którego nazwy nie wymienię, znany ze szczególnie zawodnego oprogramowania. Mój notebook zawiesza się z tego powodu co najmniej raz dziennie...

Kiedy elektroniczny biznes stanie się znaczącą częścią całego systemu ekonomicznego, to sytuacja ta wymusi na producentach sprzętu i oprogramowania znacznie większy stopień niezawodności - porównywalny z tym, z jakim mamy do czynienia w telewizorze czy samochodzie.

Internet jest narzędziem dla przedsiębiorstwa epoki postindustrialnej. Kiedy ktoś oferuje towary sprzedawane w sklepach, klienci zwyczajnie oczekują, że ich producent jest w Internecie. Firmy, które teraz zbudują swoją internetową obecność i nauczą się komunikowania za pośrednictwem tego medium z klientami, dostawcami, kooperantami, a także tego, jak robić biznes w Internecie, staną się liderami w epoce ekonomii elektronicznej, która właśnie nadchodzi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200