Przez mędrca szkiełko i oko

Rozmowa z Bobem Glassem, futurologiem z Sun Microsystems - dyrektorem oddziału naukowego SunSoft Science Office, o przyszłości informatyki.

Rozmowa z Bobem Glassem, futurologiem z Sun Microsystems - dyrektorem oddziału naukowego SunSoft Science Office, o przyszłości informatyki.

Utrwala się przekonanie, że używany na co dzień interfejs użytkowy nie spełnia naszych oczekiwań. Czy w tym zakresie nastąpią jakieś zmiany?

Interfejsy użytkowe w ogóle znikną. Największy problem z informatyką jest taki, że technologia przeszkadza nam w tym, co chcemy robić. Komputery niewiele zmieniły się od czasów, gdy byliśmy dziećmi. Jest ich więcej, są tańsze i potężniejsze, ale podstawy ich działania są takie same.

Najlepsza jest taka technologia, której się używa, ale jej się nie zauważa. Jeżeli więc będziemy mieli do dyspozycji więcej cykli pracy procesora, opracujemy lepszy interfejs, ale nie sądzę, aby użytkownik to dostrzegł.

Moim celem jest zlikwidowanie interfejsu użytkowego, nie zaś, aby miał coraz więcej elementów. Chcę, aby interfejs przewidywał moje potrzeby i dostarczał potrzebnej mi informacji. I nie dotyczy to systemu przechowywania dokumentów i pracy komputera, ale pozyskania informacji. Kogo interesuje, w jaki sposób komputer przechowuje dokumenty w plikach lub jak działa?

Co więc jest potrzebne, aby nowy sposób przetwarzania stał się realny?

Sądzę, że serwery będą wszechobecne. Uważam, że podstawowy problem, którym zajmują się specjaliści od interfejsu - czego wiele osób wydaje się nie rozumieć - nie dotyczy tworzenia lepszego interfejsu. Chodzi raczej o tworzenie iluzji, że jest on lepszy. Interfejs użytkowy to iluzja użytkowa, a inne parametry, takie jak wydajność, nie dotyczą mocy obliczeniowej, MIPS-ów czy szybkości zegara, ale raczej naszego postrzegania wykonywanej pracy i pomocy w jej trakcie.

Potrzebujemy więc magika do tworzenia interfejsu użytkowego?

Mamy już sporo magików. Wielu naszych kolegów z Suna pracowało w różnych innych firmach. Niektórzy pracowali w Xeroxie, skąd przeszli do Apple'a; teraz są w Sunie.

Kiedyś napotkaliśmy duże problemy przy próbie przyspieszenia działania pewnej części interfejsu; w żaden sposób nie mogliśmy osiągnąć pożądanego wyniku. Podczas ostrej dyskusji stwierdziliśmy, że interfejs jest za wolny, więc nie kwalifikuje się do pracy. Wtedy ktoś zapytał: "A co by zrobił magik?" Magik zmusza nas do odwrócenia uwagi i patrzenia tam, gdzie on chce, gdyż musi w tym czasie wyciągnąć coś z rękawa. Ta analogia przekonała nas, że interfejs użytkowy to też sztuczka magiczna.

Jaki jest więc cel ikon?

Nazywamy je częścią ogólnego złudzenia. Podobnie jest z telefonem. Telefon to cudowna rzecz. Podnosisz słuchawkę i już jest, choć nie zawsze. Rzeczywistość zaś jest taka, że telefon to również iluzja użytkowa. Podnosisz słuchawkę i prawie zawsze masz sygnał. Natomiast gdy zaczniesz wystukiwać numery, to czasem słyszysz od razu sygnał, że centrala jest zajęta, czasem sygnał, że numer jest zajęty, a czasem nikt nie odpowiada.

I tak właśnie wygląda interfejs użytkowy. Ale na ogół nas to nie martwi. Przecież to tylko telefon. I działa. Stworzyliśmy iluzję interfejsu użytkowego. I chcemy ją również stworzyć w komputerach. Chcemy wspomagać użytkownika, a nie przeszkadzać mu.

Czy menedżerowie przemysłowi to rozumieją?

Spotykam się często z różnymi ludźmi i jestem dość znany w branży inżynierskiej. Przed sześcioma czy siedmioma laty, gdy zaczynaliśmy zajmować się obiektami, kilku rozentuzjazmowanych inżynierów zjawiło się w moim biurze. Powiedzieli: "Hej, Bob. Mamy wspaniałą wiadomość. Wymyśliliśmy, jak za pomocą obiektów można stworzyć trzydzieści dwa poziomy zagnieżdżenia folderów". Pytam ich więc: "W jakim celu?" Oni zaś na to: "Będzie można stworzyć coś na podobieństwo szafy biurowej z folderami i gromadzić tam różne rzeczy..." Ja zaś na to: "Rzućcie okiem do mojej szafy i opiszcie, co tam widzicie".

Zaglądają do mojej szafy i widzą tam parę zdartych butów do tenisa i stos gazet. Ja zaś pytam: "Widać tam jakieś foldery?" "Owszem, jest kilka". "Co w nich jest?" "No, kilka listów pod literą A, dwa pod literą B..." Pytam więc dalej: "A czy jest tam jakiś folder w folderze?" "Nie ma". "O co więc chodzi użytkownikowi?" - kontynuuję. "Dlaczego chcecie mnie zmuszać do przechowywania wszystkiego? Ja tak nie postępuję. Stosuję metodę chronologiczną. Ten stos jest sprzed miesiąca, ten zaś z ostatniego tygodnia".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200