Ludzie na styku technologii i ekonomii

Większość osób kierujących departamentami informatyki w bankach to fachowcy z długoletnim doświadczeniem informatycznym. Wiedzę ekonomiczną zdobywali najczęściej już podczas pracy w instytucjach finansowych.

Większość osób kierujących departamentami informatyki w bankach to fachowcy z długoletnim doświadczeniem informatycznym. Wiedzę ekonomiczną zdobywali najczęściej już podczas pracy w instytucjach finansowych.

Dyrektorzy działów informatycznych w polskich bankach to z reguły mężczyźni po czterdziestce, którzy swoją przygodę z informatyką zaczynali jeszcze na początku lat 70. "Zawód ten wymaga pełnej dyspozycyjności, na którą nie godzi się wiele kobiet" - mówi Bożena Miasojedow, dyrektor departamentu informatyki i telekomunikacji w Powszechnym Banku Kredytowym w Warszawie.

Decyzja o wyborze pracy w bankach powodowana była świadomością, że w tej dziedzinie, jak w niewielu innych, kierownictwo rozumie znaczenie i potrzebę stosowania technologii informatycznych.

"Ludzie kierujący bankami zdają sobie sprawę z tego, że inwestycje w informatykę zwrócą się bardzo szybko" - mówi Roman Stiller, dyrektor departamentu informatyki w Wielkopolskim Banku Kredytowym w Poznaniu. Istotnym czynnikiem były również perspektywy, jakie przed informatykami otwierał sektor bankowy. "Był to zawód z przyszłością, w sektorze, w którym wiele zależy od informatyki" - mówi Bożena Miasojedow.

Pionierzy informatyzacji

Większość ludzi odpowiedzialnych za rozwój informatyki w bankach ukończyła studia politechniczne, np. automatykę, jak Bogdan Kowalczyk z Banku Ochrony Środowiska w Warszawie, czy wydział hutniczy, jak Grzegorz Fitta z Banku Przemysłowo-Handlowego w Krakowie. Wszyscy dyrektorzy legitymują się długim stażem w instytucjach państwowych, takich jak Główny Urząd Statystyczny czy wyższe uczelnie, gdzie zdobywali doświadczenie przede wszystkim w pracy na dużych maszynach. "Paradoksalnie można powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Doświadczenia zdobyte podczas pracy na mainframe'ach są przydatne w przypadku nowych systemów i dużych baz danych. Wymogi stawiane współczesnym systemom operacyjnym, takie jak wieloprogramowość i wielodostępność, niewiele różnią się od oczekiwań stawianych systemom mainframe'owym - mówi Bogdan Kowalczyk, dyrektor biura informatyki i telekomunikacji w Banku Ochrony Środowiska SA. - Zresztą informatyka w bankach znów podąża w kierunku centralizacji" - dodaje.

Duże znaczenie ma również - zdaniem obecnych dyrektorów - zdobyte w latach 70. doświadczenie w kierowaniu zespołami ludzkimi. Było to szczególnie istotne przy tworzeniu w bankach nowych komórek, zajmujących się informatyką. Niektórzy z dyrektorów departamentów mają za sobą również pracę w firmach dystrybucyjnych i konsultingowych. "Niektóre z nabytych wówczas doświadczeń przydają się do dziś - mówi Bożena Miasojedow, która przez kilka lat pracowała w firmach MacroSoft i HogHart. - Nasze departamenty świadczą przecież działalność usługową dla końcowych użytkowników, pracujących w bankach. Różnica polega na tym, że nie musimy inwestować w marketing. Nie musimy przyciągać klientów, ale nie możemy ich też sami wybierać".

Większość zarządzających obecnie departamentami informatyki kieruje nimi od czasów założenia banku, tj. od wczesnych lat 90. "W momencie wejścia pierwszych dziewięciu banków komercyjnych na rynku powstało olbrzymie zapotrzebowanie na informatyków zaznajomionych z problematyką finansową, ale takich osób było wtedy w Polsce kilka - mówi Roman Stiller, dyrektor departamentu informatyki w Wielkopolskim Banku Kredytowym. - Skończyłem Akademię Ekonomiczną w Poznaniu, ale z problematyką bankową musiałem zapoznawać się na bieżąco. Miałem za to doświadczenia w budowaniu działów informatyki w dużych organizacjach".

Wyzwania i odpowiedzialność

Osoby kierujące bankowymi departamentami informatyki są bardzo przywiązane do swoich działów. Kariera zawodowa dyrektorów jest ściśle związana z rozwojem i rozbudową ich zespołów. Wszyscy zaczynali praktycznie od zera, budowali od podstaw informatykę w firmach. Dziś deklarują, że mimo pojawiających się kilka razy w roku propozycji ze strony agencji doradztwa personalnego, nie zamierzają zmieniać miejsca zatrudnienia. "Nawet nie znam szczegółów tych ofert. Nigdy nie byłem żadną ofertą zainteresowany tak bardzo, żeby dowiadywać się o wynagrodzenie" - powtarzali pytani o to dyrektorzy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200