Zejść z piedestału

Informatyk jest wyłącznie po to, aby zapewnić innym pracownikom właściwe warunki pracy.

Informatyk jest wyłącznie po to, aby zapewnić innym pracownikom właściwe warunki pracy.

Chciałbym ustosunkować się do felietonu Piotra Kowalskiego "Drukarka wspólna - czyli między 8 marca a 1 kwietnia" (nr 14 Computerworlda z br.). Być może jest to żart primaaprilisowy (tytuł trochę to sugeruje), ale uważam, że felieton ten w dosyć brutalny sposób przekazuje kilka prawd o nas, informatykach i naszym sposobie myślenia.

Autor, w sposób typowy dla informatyków, przedstawił swoją opinię na temat tzw. użytkowników (ludzi korzystających w pracy z komputera). W skrócie można to opisać - "Komputerów używają przede wszystkim analfabeci. Nie dość, że nie pracują (i np. malują paznokcie w pracy), to jeszcze, kiedy trzeba coś na komputerze zrobić, to zawracają głowę zapracowanemu informatykowi, zamiast samemu nauczyć się obsługi drukarek. Tymczasem informatyk robi wszystko, by ułatwić życie użytkownikom - tylko nikt tego nie zauważa i nie docenia". Nie jest to - moim zdaniem - właściwa ocena sytuacji. Takie podejście informatyka do pracy jest wręcz szkodliwe dla firmy, w której pracuje.

Miejsce informatyka w firmie

Zastanówmy się, co robi informatyk w firmie? Nie tworzy niczego konkretnego. Niczego nie sprzedaje, nie produkuje. Jest wyłącznie po to, aby zapewnić innym właściwe warunki pracy. Aby to właśnie oni, sprzedając produkty, produkując towary, mogli zarabiać dla firmy pieniądze. Jeżeli ludzie ci będą źle pracować, zostaną zwolnieni. Ale od ich oceny jest ich zwierzchnik, a nie informatyk. A więc stwierdzenie, że pani Zosia maluje paznokcie, zamiast coś wydrukować, nie jest absolutnie żadnym argumentem. To jest wyłącznie jej prywatna sprawa!

Komputer to tylko narzędzie

Informatycy to z reguły ludzie zakochani w komputerach. Bardzo szybko doskonalą swoje umiejętności, są z techniką za pan brat. Niestety, często traktują z wyższością tych, którzy nie doceniają tego wspaniałego narzędzia, jakim jest komputer. Informatykowi trudno jest pogodzić się z myślą, że ktoś może traktować komputer, jak narzędzie. Może bardziej skomplikowane niż młotek, ale przecież narzędzie. Narzędzie pracy. I nie można się dziwić komuś, że jeżeli już ma czas na naukę, to woli nauczyć się lepiej wykonywać swój zawód, a nie poznawać swoje narzędzie pracy. To tak jakby mieć pretensję do robotnika na budowie, że w wolnych chwilach nie doskonali swojej umiejętności posługiwania się młotkiem. Czy informatyk w wolnych chwilach uczy się naprawiać samochód? Raczej nie. Uważa bowiem, że od naprawiania samochodów jest mechanik samochodowy. Informatyk w wolnych chwilach trochę pobuszuje w Internecie, obejrzy nowy program. Czyli będzie doskonalił się w swoim zawodzie. Oczywiście, nie uważam, aby zaniechać szkolenia użytkowników w zakresie obsługi komputera. Warto innym pokazać, jak używanie komputera może pomóc szybciej wykonywać określoną pracę. Po pewnym czasie użytkownik doceni zalety komputera - dojrzeje do tego, aby tego "diabła" lepiej poznać, bo się to po prostu opłaca.

Niedocenianie innych jest typową cechą ludzi. Nie dziwmy się więc, że pani z księgowości za bardzo nie przejmuje się tym, że tak biegle obsługujemy komputer. Przecież ona wie, że to jest nasz zawód. A czy informatyk docenia wysiłek księgowej? Czy zdaje sobie sprawę z tego, że jej praca jest też trudna i odpowiedzialna? Czy informatyk podziwia księgową za to, że ona dobrze księguje albo właśnie tak ustawiła księgowość firmy, iż firma oszczędza duże pieniądze? Czy chwali ją za to? Nie sądzę. Informatyk po prostu uważa, że taka jest jej praca więc nie ma za co jej chwalić. Niech więc też nie wymaga od użytkowników pochwał i dyplomów za to, że dobrze pracuje i z zamkniętymi oczami instaluje naraz 3 serwery IntraNetWare.

Sytuacja, którą opisał Piotr Kowalski, uświadamia mi jeszcze jedną rzecz: prawie każdy informatyk jest przekonany, że jego dzieło (np. dziesięć drukarek podłączonych do jednego komputera) jest po prostu wspaniałe. Tylko dlaczego pani Waleria nie może się w drukarkach połapać? Bo jest głupia? Nie sadzę. Informatyk, tworząc swój wspaniały system drukowania w sieci, nie pomyślał o jednej rzeczy: po co go stworzył, kto tych drukarek będzie używał.

Jeżeli więc ciągle jest wzywany do wybierania i konfigurowania drukarek, to może mieć pretensję tylko i wyłącznie do siebie - bo to on popełnił błąd przy konfiguracji, on je tak skonfigurował, iż użytkownicy nie wiedzą, gdzie jest drukarka HP_LJ4_3. Jego "wspaniałe" dzieło może być też przyczyną strat dla firmy: ludzie zamiast pracować, czekają na informatyka, który podłączy im drukarkę.

Dla użytkowników, a nie informatyków

Komputerów będą używać różni ludzie: lepiej czy gorzej posługujący się nimi. System informatyczny powinien być stworzony z myślą o wszystkich. Jeżeli tak nie będzie, to śmiało mogę to nazwać dyskryminacją słabszych. To tak, jakby architekt stworzył wspaniałe schody, ale zapomniał, że po tych schodach mogą chcieć poruszać się inwalidzi.

Tworząc system informatyczny, pamiętajmy więc o tym, po co go tworzymy. Czy po to, żeby sieć była optymalnie skonfigurowana, czy po to, by użytkownicy mogli wydajniej pracować (wykorzystując do tego swoje komputery)? Można powiedzieć, że to prawie to samo. Zgadzam się. Pamiętajmy jednak: system informatyczny jest dla użytkowników, a nie informatyków. Nie jest celem samym w sobie. Czasami nawet lepiej jest popełnić drobny błąd w sztuce tylko po to, by użytkownicy komputerów nie mieli problemów np. z zalogowaniem się do sieci lub znalezieniem swojej drukarki.

Zrozumieć swój zawód

Proponuję rozejrzeć się dookoła siebie. Informatyk po wyjściu z pracy staje się "zwykłym użytkownikiem". Jest klientem w sklepie, pasażerem w tramwaju, klientem warsztatu samochodowego. Życie daje nam mnóstwo okazji do przekonania się, jak jest "po drugiej stronie". Jak to jest być użytkownikiem. Czy miło jest kupować chleb w sklepie z opryskliwą albo niedomytą obsługą? Albo dzwonić codziennie do warsztatu i słyszeć, że "samochód jeszcze nie jest zrobiony, może pan zadzwoni w piątek"? Wszystko to po to, aby lepiej zrozumieć swój zawód, swoją rolę w firmie. Pewnie wiąże się to z bolesnym zejściem z piedestału. Cóż, życie jest brutalne.

<hr size=1 noshade>Marek Rygielski jest kierownikiem działu informatyki w Media Express w Warszawie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200