Poltax ma się coraz lepiej

Z Michałem Zalewskim, dyrektorem departamentu informatyki Ministerstwa Finansów, rozmawiają Adam Jadczak i Olo Sawa.

Z Michałem Zalewskim, dyrektorem departamentu informatyki Ministerstwa Finansów, rozmawiają Adam Jadczak i Olo Sawa.

Poltax działa...

i ma się coraz lepiej. Od chwili, gdy Bull przekazał prawie przed trzema laty prawa autorskie do oprogramowania, Poltax działa i rozwija się. Na kilku spotkaniach, w których miałem okazję uczestniczyć, pytano - dlaczego nie nazwiecie Poltaxu inaczej? Przecież to słowo źle się kojarzy!

I nie przechrzcił pan Poltaxu?

Nie jestem zwolennikiem zmiany nazwy, ponieważ gdyby nie było ludzi, którzy tworzyli ten system od początku lat 90., nie byłoby nas, a przynajmniej nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy.

A gdzie jesteśmy?

Przed trzema laty Poltax był stosowany głównie do rejestracji podatników VAT. Dzisiaj Poltax obsługuje 24 mln podatników, z których każdy ma numer NIP i składa deklaracje podatkowe.

Ale przecież do tego służą bullowskie aplikacje.

Owszem, ale aplikacje przez nas zmodyfikowane, które w wielu przypadkach nie mają już wiele wspólnego z tym, co zrobił Bull. Z tamtego okresu wyciągnęliśmy wniosek, że nie wolno realizować wszystkiego naraz. Oczywiście w fazie projektowania widzimy cały system, ale realizujemy go po kawałku.

Inaczej nie dalibyście rady?

To nie tylko to. Kolejnej rewolucji nie przyjęłyby urzędy i izby skarbowe. I tak jest tam duże zamieszanie związane z ciągłymi zmianami przepisów podatkowych, a totalna informatyzacja byłaby dla nich i zapewne dla nas organizacyjnym szokiem. Toteż pracujemy powoli, ale konsekwentnie. Z jednej strony uruchamiamy instalacje pilotowe modułu egzekucji, z drugiej - patrzymy, jak 20 urzędów radzi sobie z modułem rachunkowości. Praca departamentu przypomina trochę pracę sprzedawcy, który co jakiś czas oferuje urzędom nowe wersje oprogramowania.

Oferuje? Dobrowolnie?

Od 1990 r. minęło już sporo czasu i nie jest dziwne, że część z 355 urzędów skarbowych i 49 izb coś w informatyce stworzyła. Te aplikacje często są bardzo dobre w obsłudze danych pochodzących z jednego typu zeznania. Nie chcemy jednym ruchem, czyli premierą naszego modułu Poltaxu, tego zlikwidować.

Ale zlikwidujecie?

Na pewno wiele rozwiązań lokalnych zniknie 1 stycznia 2001 r., kiedy Poltax stanie się systemem działającym w trybie on-line, z Krajową Ewidencją Podatników (KEP). Nie będzie już oprogramowania odmiennego w Grudziądzu i Złotowie. System będzie jeden. I będzie nazywał się Poltax.

Ale Poltax już nie Bulla tylko Ministerstwa Finansów?

Tak, gdyż KEP, rachunkowość czy egzekucja, a także pozostałe aplikacje, do których wykonania latem 1990 r. zobowiązał się Bull, zostały przygotowane nakładem resortu. Po to m.in. jest 150-osobowy departament w ministerstwie. W tym celu są ludzie w urzędach i izbach skarbowych. Oczywiście na usta ciśnie się pytanie, jak możliwe jest utrzymanie kompetentnej kadry bądź co bądź urzędników w biednej administracji. Jakoś się udaje.

Zna pan zagrożenia wynikające z umów z wykonawcą czy wykonawcami zewnętrznymi. Praca w zmieniających się wciąż wymaganiach, brak elastyczności i wiedzy o użytkowniku. Outsourcing nie był dla nas rozwiązaniem, również ze względu na finał umowy z Bullem. Dostrzegam też wady naszej ekipy. Gdyby połączyć oba modele, to sądzę, że otrzymalibyśmy najlepszy zespół dla Poltaxu.

Co jednak przyciąga informatyków do Poltaxu? Premie? Prestiż?

Zapewne i jedno, i drugie. Praca przy ogromnym projekcie, jakim jest Poltax, kusi. Od nas odchodzą ludzie do innych dużych projektów. Stamtąd do firm. Jeśli pan popatrzy na informatyczną Warszawę czy nawet Polskę, to zobaczy pan, że wiele, naprawdę wiele osób przewinęło się przez Poltax.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200