Ziemia obiecana

Szaleństwo zakupów ogarnęło rynek internetowy. Przejmowane firmy, wyceniane na miliardy dolarów, najczęściej przynoszą straty i nie gwarantują nowym właścicielom zysków w przyszłości. Mimo to chętnych do gry w internetowego pokera nie brakuje.

Szaleństwo zakupów ogarnęło rynek internetowy. Przejmowane firmy, wyceniane na miliardy dolarów, najczęściej przynoszą straty i nie gwarantują nowym właścicielom zysków w przyszłości. Mimo to chętnych do gry w internetowego pokera nie brakuje.

Przed rokiem za przejęcie Digital Equipment, firmy, która w swej czterdziestoletniej historii wyznaczała kierunek rozwoju technologii informatycznych, Compaq zapłacił 9 mld USD. Na początku tego roku firma @Home, operator sieci szybkiego dostępu do Internetu, zapłaciła 6,7 mld USD za przejęcie Excite, właściciela znanego portalu internetowego, oglądanego każdego dnia przez miliony użytkowników sieci. Zestawienie nieporównywalnych zasobów Digitala i Excite z giełdową wyceną obu spółek zmusza do refleksji, w jakim kierunku zmierza rynek rządzony prawami tzw. nowej ekonomii.

Kto następny?

Fala przejęć firm branży internetowej rozpoczęła się przed kilkoma miesiącami. Akcje firm, zarówno przejmowanych, jak i przejmujących, idą w górę znacznie szybciej niż pozostałej części branży komputerowej. Przejęcia i fuzje opiewają na miliardy USD. Nie ma wątpliwości, że w tej chwili kupowane firmy nie są warte nawet części ceny. Większość, co kwartał, przynosi straty, a widoki na pierwsze zyski sięgają dopiero XXI w. Kupuje się więc optymistyczną przyszłość. Tymczasem do zmiany właściciela przygotowują się kolejne firmy, które swój kapitał uzewnętrzniają na stronach i portalach WWW . Amerykańska prasa biznesowa codziennie spekuluje, kto będzie następny.

W listopadzie ub.r. firma America OnLine, największy usługodawca internetowy na świecie, zdecydowała się na zakup Netscape Communications za 4,2 mld USD. W styczniu br. wspomniany już @Home wykupił Excite za 6,7 mld USD. Ostatnio za 3,6 mld USD Yahoo! przejęła firmę GeoCities, utrzymującą prywatne strony internetowe. Jako następny kandydat do przejęcia wskazywana jest prowadząca znany portal internetowy firma Lycos. Miliardowe zakupy to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Każdego tygodnia pojawiają się informacje o mniejszych transakcjach, takich jak przejęcie przez Compaqa za 220 mln USD serwisu Shopping.com czy wykupienie za prawie 100 mln USD AtWeb przez Netscape.

Lista kandydatów do przejęcia jest długa. Znajduje się na niej m.in. firma eBay, pośrednicząca w sprzedaży przez Internet, przyciągająca każdego dnia prawie milion internautów. Gdyby ktoś chciał kupić wszystkie akcje eBay, płacąc za nie cenę rynkową, musiałby wydać ponad 9 mld USD - tyle samo co Compaq za Digitala, a więcej niż Nortel za potentata sieciowego Bay Networks! Internetowy dom aukcyjny OnSale czy sklep CDnow są łakomym kąskiem dla firm, które chciałyby zarabiać w przyszłości na sprzedaży detalicznej w sieci. Ze względu na powszechną znajomość marki i zasięg działania idealnym, lecz bardzo drogim kandydatem wydaje się największa internetowa księgarnia - Amazon.com.

Kto gotów jest zapłacić miliardy za internetowe spółki? Otóż największe sumy na przejęcia wydają firmy, które same żyją z Internetu. Dzięki temu, że są wysoko notowane na giełdzie drogą wymiany akcji mogą sobie pozwolić na kosztowne zakupy. Poza tym przejęcie jest szansą na rozszerzenie działalności internetowej dla bogatych koncernów medialnych, telekomunikacyjnych i firm komputerowych.

Najlepszym łupem dla kupujących są portale internetowe, które z biegiem czasu z prostych wyszukiwarek przekształciły się w pośrednika między użytkownikami Internetu a jego zasobami, umożliwiając korzystanie z poczty elektronicznej, dokonywanie zakupów, oferując dostęp do programów, informacji, grup dyskusyjnych. Compaq dzięki odziedziczonemu po Digitalu serwisowi AltaVista i kupionemu przed kilkoma tygodniami Shopping.com zamierza skuteczniej rywalizować z Dell Computer, z powodzeniem sprzedającym swoje komputery przez Internet.

Dojrzewanie czy wyrachowanie

Firmy przejmujące, takie jak Yahoo! czy AOL, twierdzą, że zrobione przez nie interesy są bardzo korzystne, zważywszy iż za rok czy dwa, ceny mogłyby być zdecydowanie wyższe. Firmy przejęte cieszą się, bo wiedzą, że ich umiejętności wykorzystane w początkowym okresie funkcjonowania okazały się niewystarczające, ponieważ czynnikiem strategicznym stały się możliwości pozyskania kapitału i zarządzania dużą, złożoną organizacją. Prawdopodobnie, gdyby nie przejęcia, Netscape i GeoCities nie zdołałyby wydobyć się z finansowych i organizacyjnych tarapatów.

Według ocen części znawców rynku internetowego, obecna fala przejęć wiąże się ze stabilizacją rynku i jest przejawem dojrzewania. Oczekują, że konsolidacja przyczyni się do zwiększonych możliwości konkurowania firm, dysponujących szerszym pakietem technologii i usług.

Tym samym zwiększy się presja konkurencji, co powinno zaowocować spadkiem cen i poprawą jakości oferowanych produktów. Przeciwnicy takiego scenariusza przekonują natomiast, że rynek internetowy charakteryzuje się niewielkimi barierami wejścia i tym samym zamiast każdej przejętej firmy pojawią się dwie następne, mające równie dobre pomysły na sukces, jak ich poprzedniczka.

Dla COMPUTERWORLD komentują

Michał Wojciechowski, kierownik zespołu usług internetowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska

Wysokie ceny akcji spółek internetowych na giełdzie amerykańskiej są spowodowane modą na Internet, czynnikami psychologicznymi, na które mają znikomy wpływ wyniki analizy fundamentalnej przedsiębiorstw, odzwierciedlające ich realną wartość i perspektywy rozwojowe. Możliwość dokonania transakcji za pośrednictwem Internetu skłania nawet nieprofesjonalnych graczy do zawierania 2-3-krotnie większej liczby transakcji niż zwykle, czasem na bardzo nietypowych warunkach. Niekiedy inwestorzy wydają się nie widzieć różnicy między firmami dochodowymi i ponoszącymi straty, kupują akcje, opierając się jedynie na kryterium przynależności firmy do określonej branży. Tendencję tę mogłoby zahamować spektakularne bankructwo lub nieudane połączenie firm internetowych.

Leszek Bogdanowicz, dyrektor Wirtualnej Polski

Konsolidacja rynku jest naturalnym procesem, który możemy obserwować nie tylko w branży internetowej. Takie firmy jak Netscape, który boleśnie odczuwał bezpardonową konkurencję Microsoftu, muszą uzyskać wsparcie finansowe i know how, aby utrzymać dotychczasowe tempo wzrostu. Wyspecjalizowane w jednej dziedzinie firmy internetowe nie mogą już dalej rozwijać się w ramach narzuconych ograniczeń. Brak doświadczenia na nowym polu i konkurencja zmusza do zawierania strategicznych aliansów. Łączące się firmy liczą na efekt synergii. Sytuacja ta powinna spowodować poprawę jakości usług, choć na dłuższą metę może doprowadzić do zmonopolizowania pewnych obszarów Internetu. Wydaje się, że rynek rozwija się w kierunku połączenia telewizji i Internetu, tworząc interaktywną platformę cyfrową o znacznie większej sile oddziaływania niż obecna telewizja i Internet.

Emil Konarzewski, prezes zarządu Atom SA

Korzyści z przejęć występują po obu stronach: niewielcy dostawcy usług internetowych i serwisy wyszukiwawcze poszukują kapitału, know how, zaplecza technicznego, komplementarnych usług, zasobów światłowodowych i możliwości rozwoju w dłuższej perspektywie. Duże firmy telekomunikacyjne mają na celu przede wszystkim wysokie tempo rozwoju, możliwe do utrzymania poprzez przejęcia już gotowych produktów i usług, zaspokajających powstające potrzeby rynku. Czy komercjalizacja wyjdzie Internetowi na dobre? Sądzę, że mimo wszystko pozostanie miejsce dla niewielkich firm, wyspecjalizowanych w konkretnych branżach, tworzących nowe technologie, zaspokajające potrzeby rynków niszowych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200