Tylko dyskietki żal

Obok komputera, na którym stukam te słowa, stoi pudełko dyskietek. Właściwie nie wiem, po co je tam jeszcze trzymam, bo już dawno przestało spełniać swoją rolę, gdyż z dyskietek korzystam bardziej niż sporadycznie.

Obok komputera, na którym stukam te słowa, stoi pudełko dyskietek. Właściwie nie wiem, po co je tam jeszcze trzymam, bo już dawno przestało spełniać swoją rolę, gdyż z dyskietek korzystam bardziej niż sporadycznie.

A jeszcze tak niedawno dyskietki były tak użyteczne. Dyskietka ma bowiem wiele zalet z użytkowego punktu widzenia: jest mała, mieści się w kieszeni, prosta w użyciu, tania i standardowa. Jeszcze przed kilkoma laty w niewielkim pudełku, na kilku dyskietkach nosiłem cały warsztat pracy, na który składały się: system operacyjny, kilka programów narzędziowych, program antywirusowy i prosty kompilator języka wysokiego poziomu. Pozwalało mi to rozwiązywać większość problemów użytkowników firmy, w której pracowałem, w stosunkowo krótkim czasie i w miejscu ich pracy.

Przypomnę także, że na dyskietkach były rozprowadzane programy, dyskietki służyły do sporządzania kopii zapasowych, a część stacji roboczych w sieciach nie była w ogóle wyposażona w twardy dysk i wszystko, co potrzebne, wgrywało się z dyskietki.

Dziś te błogie czasy należą do przeszłości. Od lat bodaj dziesięciu moc obliczeniowa, pamięć operacyjna, pamięć masowa, możliwości graficzne wzrastały w zawrotnym tempie. Tylko stara, dobra dyskietka 3,5" nadal ma ok. półtora megabajta pojemności. Istnieją co prawda alternatywy, ale przyjrzyjmy się im kolejno. CD-ROM może być odczytany prawie na każdym komputerze, ale nie można go zapisać. Jego zapisywalna odmiana - CD-R - wymaga dość kosztownego urządzenia.

Napędy ZIP i dyski magnetooptyczne mają duże pojemności, ale także wymagają kosztownych urządzeń i to zarówno do odczytu, jak i zapisu; nie mogę na moim komputerze zapisać takiego nośnika i mieć pewności, że na każdej maszynie będę mógł go odczytać. Nie każdy komputer jest podłączony do Internetu, zresztą, wbrew zapewnieniom optymistów, transfer przez sieć jakichkolwiek aplikacji jest praktycznie niemożliwy ze względu na małą efektywną przepustowość łączy.

Nie mogę więc, tak jak kiedyś, nosić warsztatu pracy przy sobie, w małym pudełku. Musiałbym albo wozić przyczepkę dyskietek, albo tracić dużo czasu na zainstalowanie potrzebnego oprogramowania z CD, które zresztą wcześniej musiałbym zapisać na drogim urządzeniu. Reasumując, podczas gdy we wszystkich innych dziedzinach informatyki zanotowano postęp, w dziedzinie przenośnych nośników danych nastąpił regres.

Obecne środki techniczne nie zapewniają rozwiązania tych samych problemów, które dyskietka znakomicie rozwiązywała wiele lat temu. Zaś dyskietki przestały być przydatne ze względu na to, że współczesne narzędzia po prostu się na nich nie mieszczą.

Sytuacja ta wydaje się całkiem niezrozumiała, bowiem trudno mi uwierzyć, że ograniczenia technologiczne związane z odczytem i zapisem informacji na nośnikach wymiennych są większe niż np. z upakowaniem tranzystorów czy transmisją danych. Nie wierzę także, że nie ma środków na badania. Czym więc jest spowodowany taki patologiczny stan rzeczy? Co sprawia, że poczciwa dyskietka 3,5" nie ma swojego godnego następcy?

Stare przysłowie mówi, że gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie bardzo jednak widzę, kto miałby korzystać na stanie obecnym. Producenci dysków i napędów kompaktowych? Operatorzy łączy telekomunikacyjnych? Chyba nie...

Nie znajdując odpowiedzi na leninowskie pytanie: "Kto za tym stoi?", pozostaje mi tylko pomarzyć. Marzy mi się więc nośnik o rozsądnej pojemności (ok. kilkuset MB), który mógłbym zapisać i odczytać na dowolnym komputerze za pomocą urządzenia kosztującego ok. 150 zł, a który to nośnik mógłbym kupić za kilka zł i nosić przy sobie. Na razie zostaje mi więc żal za starą, dobrą dyskietką.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200