Smutna autobiografia czy totalny absurd?

Śledziłem ostatnio cykl artykułów Rafała M. Gęślickiego, z których każdy był zatytułowany "Jak... coś zrobić". Jako że artykuły te charakteryzują się ujemną wartością merytoryczną, jak również wyłania się z nich ponury i nieprawdziwy obraz polskiego rynku informatycznego, chciałbym wobec tych artykułów zająć stanowisko. Jak zawsze, liczę oczywiście na dyskusję.

Śledziłem ostatnio cykl artykułów Rafała M. Gęślickiego, z których każdy był zatytułowany "Jak... coś zrobić". Jako że artykuły te charakteryzują się ujemną wartością merytoryczną, jak również wyłania się z nich ponury i nieprawdziwy obraz polskiego rynku informatycznego, chciałbym wobec tych artykułów zająć stanowisko. Jak zawsze, liczę oczywiście na dyskusję.

W pierwszym artykule pt. "Jak napisać instrukcję" Rafał M. Gęślicki stwierdza, że wszystkie dostępne na polskim rynku książki dotyczące informatyki są nic nie warte.

W drugim pt. "Jak zostać konsultantem" autor próbuje nam wmówić, że praca konsultanta polega na zadzieraniu nosa i wyłudzaniu pieniędzy.

W artykule trzecim pt. "Jak zostać informatykiem" autor stara się wpoić nam przekonanie, że aby zostać informatykiem, nie wystarczy ani ukończenie studiów, ani studium policealne, ani przyspieszony kurs obsługi komputera.

Przyjrzyjmy się bliżej tezom autora cyklu.

W artykule pierwszym autor podzielił wszystkie książki dostępne na rynku na dwa rodzaje:

  • z serii dla orłów, opornych, osiołków, inteligentnych inaczej itd.

  • książki pisane trudno zrozumiałym żargonem, za to o nikłej zawartości treści

Najpierw fakty:

O ile na rynku faktycznie mamy zalew bezwartościowych książek (z dowolnej tematyki) w twardych, kolorowych okładkach i o chwytliwych tytułach, o tyle nie jest prawdą, że nie można kupić również książek wartościowych. Otóż można, w dużym wyborze i pochodzących z wielu wydawnictw, zarówno polskich, jak i zagranicznych (w tłumaczeniach lub w oryginale). Fakt ten jest bezsporny.

Skąd na rynku tyle głupawych, nazwijmy rzecz po imieniu, książek "fachowych"? Cóż, na to pytanie odpowiem drogą nieco okrężną. Gdyby na rynku "miały wzięcie" prostownice do bananów, to na pewno znaleźliby się ich producenci, pojawiałyby się nowe modele, reklamy itd. Skoro więc książki takie, a nie inne, dobrze się sprzedają, to są drukowane. Może wyglądają dobrze na półkach? Ale nie można powiedzieć, że nie można kupić pozycji poważnie traktującej dowolnie wybrany temat - bo można. Wystarczy zajrzeć do dowolnej księgarni informatycznej. Teza, na której autor oparł artykuł, zdecydowanie nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością.

Artykuł drugi

W artykule zatytułowanym "Jak zostać konsultantem" Rafał M. Gęślicki kreśli apokaliptyczny wręcz obraz, godny mąk piekielnych (dla tych, co się do rad autora zastosują; i dla autora). Z treści artykułu wynika, że praca konsultanta nie wymaga posiadania wiedzy, a jedynie znajomości w miarę szerokiego (ale bez przesady) zestawu słów z dziedziny, w której się aktualnie konsultant realizuje. Co więcej - według autora - konsultant nigdy nie powinien przyznawać się do błędów, a wręcz podważać ich istnienie, zawsze powinien okazywać swą wyższość, "ucierać nosa" wykonawcy i wyłudzać od niego pieniądze poprzez wyszukiwanie fikcyjnych bądź nieistotnych niedociągnięć w realizacji projektu. Zgroza!

Autor dzieli się również radą, co zrobić, jeśli takie praktyki spowodują odejście zleceniodawcy od konsultanta (do czego w takich warunkach dojść musi - tu się z Panem Rafałem akurat zgadzam). Otóż, należy poszukać innej pracy...

Artykuł trzeci

Już we wstępie autor podważa tytuł swojego artykułu. Powinien on raczej brzmieć: "Jak nie zostać informatykiem". Najpierw pada stwierdzenie, że nie wystarczą studia ani studium, ani kurs. Wynikałoby z tego, że informatykami są w Polsce wyłącznie te osoby, które podczas zdobywania wykształcenia nie zetknęły się w żaden sposób z informatyką (ewentualnie w ogóle się nie kształciły). To, że tak nie jest, jest oczywiste.

Idźmy dalej - tam jest gorzej. W krótkim tym artykule jest tyle sprzeczności i stwierdzeń nieprawdziwych, że nie wiem, od czego zacząć. Spróbuję to jednak jakoś rozwikłać. Tutaj już bez cytatów się nie obędzie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200