Historia lubi się powtarzać?

Przed blisko 50 laty doszło do starcia potęg. Tę straszną wojnę wcześniej rozpoczętą przez wspomniane potęgi wspólną napaścią na dzielące je państwo do dziś wspominają historycy, co naturalne, chociaż chyba za wiele w tym przesady, oraz politycy. Ci drudzy: czarni, czerwoni, różowi i łysi świętują rocznice, jak gdyby wiedzieli, o co chodzi. Ja tam wciąż nie wiem, a od początku szkoły średniej czuję się jak kombatant, do czego nie jestem upoważniony, dawno więc zabrałem się do czegoś innego. Nie oznacza to wcale, że wojna mi niestraszna i że jestem nie dokształconym kosmopolitą.

Przed blisko 50 laty doszło do starcia potęg. Tę straszną wojnę wcześniej rozpoczętą przez wspomniane potęgi wspólną napaścią na dzielące je państwo do dziś wspominają historycy, co naturalne, chociaż chyba za wiele w tym przesady, oraz politycy. Ci drudzy: czarni, czerwoni, różowi i łysi świętują rocznice, jak gdyby wiedzieli, o co chodzi. Ja tam wciąż nie wiem, a od początku szkoły średniej czuję się jak kombatant, do czego nie jestem upoważniony, dawno więc zabrałem się do czegoś innego. Nie oznacza to wcale, że wojna mi niestraszna i że jestem nie dokształconym kosmopolitą.

Ostatnio pewien minister historyk dał ludziom, pamiętającym historię, okazję do przypomnienia sobie przyczyny, dla której w konfrontacji gigantów Sowieci okazali się przegrani. Niemcy na długo przed wojną z Sowietami przygotowali im radykalną weryfikację (lustrację) wyższych kadr polityczno-wojskowych. Spreparowali "dowody" na generałów, których sowiecki aparat sprawnie zlustrował i skasował. Hitler ruszył na wschód, gdy generałów już nie było oprócz jednego (gen. Mroza), który w końcu go przegonił. Trzeba przyznać, że czerwony wyciągnął z tego wnioski. Nie tylko czujnie wyrżnął niepewnych swoich, ale jeszcze tej ideowej czujności wyuczył wszystkie dzieci socjalizmu. Kiedy kolejne eksperymenty zakończyły się klęską, uczniowie Lenina, mimo dynamicznego rozwoju wszystkiego (w tym informatyki), zupełnie stracili poparcie, przyszedł czas na praktyczne wykorzystanie tej wiedzy.

Minister-historyk dowiedział się z raportu kontroli wewnętrznej, który ponoć współredagował, że polski doborowy oddział wojska robi zakupy niezgodnie z przepisami. Zapałał więc minister (zastępujący innego ministra) gniewem szlachetnym i powiedział, co myśli o takim bagnie. Dowódca doborowego oddziału powiedział, co myśli o brudnym swetrze. Minister natychmiast, nie przejmując się strojem, zdymisjonował nieuczciwego generała NATO. Generał na to zamilkł i dobrze, bo nie ogolony i niedbale ubrany, ale uczciwy minister przyznał, że raport mógł być mylący, co on sprawdzi i wyciągnie surowe konsekwencje. On zaś, nasz Kryształowy Minister, pozostaje naszym czołowym obrońcą, który ma nas ustrzec przed wszelką prowokacją. Tak! A jak to wywiad ZBIR-a podrzucił mu raport, na podstawie którego wyrzucił generała? A jak to obce siły pozostałe po poprzednim reżimie spreparowały dowody na kilka prominentnych osób obecnie lustrowanych? Czy ktoś, kto byle papier ogłasza dowodem, a wieczorem powiadamia, że to fałszywka, w ogóle rozumie, czym jest informacja? A jak nie rozumie?

Człowiek z wyższym wykształceniem to (potencjalny) pracownik sfery informacyjnej (wiedzy). Jego/jej podstawową umiejętnością jest gromadzenie, porządkowanie, ocena, przyswajanie, wykorzystanie i dystrybuowanie informacji. Tak przynajmniej sądzą ludzie wykształceni, określając ignorantów informacyjnych mianem pleciuchów, nowinkarzy czy papug.

A przy okazji: jaka jest jakość informacyjna systemów pisanych przez rzemieślników polskiej informatyki? Czy dane źródłowe są weryfikowane? Czy systemy (zbiory, procedury i linie transmisyjne) są bezpieczne? Jakie działania podejmuje odbiorca raportu? Czy raport nie trafi do nieupoważnionego adresata? Chyba za wiele niejasności w sferze informacji. Powinien się do tego jak najszybciej zabrać resort. Tylko nie ten!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200