Trudne marzenia użytkowników

Złudne jest przekonanie, że wiedza merytoryczna związana z wykonywaną pracą, np. finansami, marketingiem czy produkcją, wystarczy do sprecyzowania, jakie narzędzie informatyczne będzie pomocne.

Złudne jest przekonanie, że wiedza merytoryczna związana z wykonywaną pracą, np. finansami, marketingiem czy produkcją, wystarczy do sprecyzowania, jakie narzędzie informatyczne będzie pomocne.

Księgowi, dyrektorzy, urzędnicy na ogół są skazani na żmudne negocjacje z informatykami. Jeśli chcą kupić standardowy pakiet i jedynie w nieznacznym stopniu zmodyfikować go tam, gdzie to konieczne, muszą rozważyć wiele propozycji i do każdej się ustosunkować. Jest to i ryzykowne, i żmudne, i pracochłonne, i często przerastające ich wiedzę. Jeszcze nie znaleziono satysfakcjonującego modelu porównywania funkcji zawartych w systemie z tymi, których potrzebuje przedsiębiorstwo. Problem jest tym większy, im obszerniejszy pakiet. Synchronizacja jest zatem prawie niemożliwa. Czasem na rynku w ogóle nie ma oprogramowania do obsługi pewnych funkcji.

Pozostaje drugie wyjście, czyli "uszycie systemu na miarę". Lecz wówczas pojawia się problem równie trudny, jak porównywanie funkcji, to znaczy stworzenie optymalnego narzędzia dla jednego człowieka przez drugiego. Czy możliwe jest tak idealne porozumienie między informatykiem a użytkownikiem, aby jeden dostał dokładnie to, co mu potrzeba - ani mniej, ani więcej, a drugi wykorzystał wszystkie techniczne możliwości, by stworzyć najdoskonalsze narzędzie, jakie umożliwia poziom rozwoju technologii?

Zosia samosia?

"Wbrew pozorom, użytkownik ma ograniczoną wizję swoich potrzeb" - mówi Wiesław Paluszyński, członek zarządu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Użytkownik wyobraża sobie narzędzie informatyczne jako coś, co usprawni jego pracę, np. przyspieszy lub pozbawi błędów, ale nie przypuszcza, że będzie ją mógł wykonywać w zupełnie inny sposób, tak aby jej efekty były znacznie lepsze. Pracownika ogranicza rutyna. Nie zadaje sobie pytań: Dlaczego to robię właśnie tak? A czy można inaczej? Wręcz boi się takich pytań i z tego powodu niechętnie widzi wyposażanie swojego stanowiska pracy w nowe narzędzia informatycznie. Sens tych narzędzi sprowadza się właśnie do zmiany sposobu pracy. "Zmiana stosunku do informatyki następuje dopiero wtedy, gdy kierownik czy księgowy - przymuszony do używania stworzonego dla niego oprogramowania - przekona się, że to rzeczywiście użyteczna rzecz i wcale nie taka straszna. Wtedy rzeczywiście potrafi formułować dalsze wymagania, wtedy dopiero ma twórcze podejście do konstruowanego dla siebie narzędzia" - mówi Wiesław Paluszyński.

Sami zainteresowani tłumaczą swoją początkową wstrzemięźliwość po prostu nieznajomością technologii. Nawet jeżeli wiedzą, czego chcą, to nie potrafią wyrazić tego językiem całkowicie im obcej dziedziny, nie orientują się, co jest możliwe, a co nie. W efekcie zgadzają się na minimum, pozostając z uczuciem niedosytu, albo chcą rzeczy jeszcze nieosiągalnych i wchodzą w konflikt z inżynierami. Z tych powodów użytkownicy wolą zostawić inicjatywę informatykom, a sobie przydzielić rolę korygującego przedstawione propozycje. Tylko bowiem do widocznych propozycji potrafią się ustosunkować.

Jest jeszcze jedna ważna przyczyna, z powodu której użytkownicy wręcz nie powinni zajmować się budowaniem sobie narzędzi informatycznych. "Dobre oprogramowanie powstaje w wyniku uogólnienia doświadczeń wielu ludzi. Jest to efekt pracy naukowej. Do tego jest potrzebna umiejętność abstrakcyjnego myślenia, którą posiada niewiele osób" - twierdzi Witold Staniszkis, prezes Rodan System. Informatyka powinna dostarczyć takich narzędzi i technik, aby użytkownik samodzielnie "wycisnął" z danego oprogramowania wszystko, co jest mu potrzebne. "Znam architektów, którzy posługują się oprogramowaniem do CAD tak sprawnie, jak ja - będąc informatykiem - nie potrafiłbym. Każdy ma swoją rolę" - mówi Witold Staniszkis. Dzisiaj są już więc takie narzędzia, ale proces ich tworzenia nie postępuje tak szybko, jakbyśmy sobie życzyli. "Tworzenie takich formalizmów jest po prostu bardzo trudne. Jest to ogromny wysiłek intelektualny" - wyjaśnia Witold Staniszkis.

Jeśli nie ja, to kto?

Okazuje się więc, że użytkownik z wielu powodów nie może sam wymyślić dla siebie pomocnego narzędzia informatycznego: albo nie umie syntetyzować własnych potrzeb, albo nie ma na to ochoty, albo nie ma wystarczającej wiedzy, albo ogranicza go rutyna. Czy zatem zdany jest na standardowe pakiety, jedynie modyfikowane pod kątem jego potrzeb? Czy jednak powinien wybrać mozolną współpracę z analitykami i inżynierami i stworzyć własne oprogramowanie?

"Dzisiaj wraca się do zarzuconej przed ok. 10 lat temu praktyki budowania oprogramowania w konkretnym celu i dla konkretnych użytkowników. Przedstawia się ją jako nowość, ale to nieprawda. W początkowym okresie stosowania informatyki budowanie systemu zaczynano właśnie od analizy organizacji i diagnozy, co nie domaga, co trzeba zmienić. Jeśli np. było wiele oddziałów pracujących wg tych samych zasad, ale osiągających różne wyniki, korzystano z doświadczeń najlepszego. Projektowano usprawnienia, następnie kojarzono je z systemem informacyjnym, a na końcu z systemem informatycznym" - mówi Ludwik Maciejec, konsultant, właściciel firmy Usługi Informatyczne i Konsultingowe. Niestety, system ten miał jednak istotne wady. Tworzenie użytkowanego oprogramowania trwało długo i było kosztowne. Wymagało też od klienta dużej dyscypliny. Z tych powodów metodologia ta sprawdziła się wojsku, lecz nie w biznesie. Nastał okres wdrażania standardowych pakietów. Te jednak nigdy idealnie nie pasowały do informatyzowanych organizacji. "Dzisiaj widać, że większy sukces odnieśli ci dostawcy oprogramowania, którzy dysponują jego kodem źródłowym i mogą w większym stopniu dostosowywać go do konkretnych potrzeb, niż dostawcy, którzy sprzedają gotowe moduły i mogą je co najwyżej skonfigurować" - twierdzi Wiesław Paluszyński. Procedura wdrożeniowa też ma sporo pułapek. Z tej metodologii też tak naprawdę nikt nie jest w pełni zadowolony.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200