Internet w ciemno

Kolejne biura maklerskie, fundusze inwestycyjne i banki zamierzają wprowadzać obsługę przez Internet. Ograniczona skala tych przedsięwzięć i brak rzetelnych badań rynkowych powodują, że na razie nie wiadomo czy Polacy w ogóle chcą w ten sposób korzystać z usług finansowych. Można odnieść wrażenie, że sektor finansowy wyczekuje aż pojawi się pierwszy odważny, który uruchomi serwis z prawdziwego zdarzenia.

Kolejne biura maklerskie, fundusze inwestycyjne i banki zamierzają wprowadzać obsługę przez Internet. Ograniczona skala tych przedsięwzięć i brak rzetelnych badań rynkowych powodują, że na razie nie wiadomo czy Polacy w ogóle chcą w ten sposób korzystać z usług finansowych. Można odnieść wrażenie, że sektor finansowy wyczekuje aż pojawi się pierwszy odważny, który uruchomi serwis z prawdziwego zdarzenia.

Ostatnie miesiące przyniosły duże zmiany na polskim rynku internetowych usług finansowych. Po czterech latach od uruchomienia pierwszego serwisu Domu Maklerskigo Banku Ochrony Środowiska możliwość składania zleceń za pośrednictwem Internetu wprowadziły: Polski Dom Maklerski Pioneer (PDM Pioneer), domy maklerskie Wielkopolskiego Banku Kredytowego (DMWBK24) i Banku Zachodniego (DMBZ). Pracują nad nimi również DM Penetrator i Centralny Dom Maklerski Grupy Pekao SA.

Na pytanie o cel i sens wprowadzania usług internetowych wszędzie pada podobna odpowiedź: "W tym kierunku zmierza cały świat, musimy korzystać z zachodnich wzorców, od Internetu nie ma odwrotu". Szybko okazuje się jednak, że udostępnienie produktów przez Internet zazwyczaj nie jest poparte analizą rynku, nie sposób dowiedzieć się ilu jest potencjalnych klientów, kim są i jak do nich trafić. "Biura maklerskie wprowadzają nowoczesne usługi pod presją mody. Działają jednak bardzo ostrożnie, w obawie przed rozwiązaniami nie sprawdzonymi w polskich warunkach" - mówi przedstawiciel firmy, która dostarcza instytucjom bankowym systemy informatyczne.

Czy jest taniej?

W USA serwisy finansowe należą do najpopularniejszych. Rekordy biją zwłaszcza internetowe domy maklerskie, takie jak Charles Schwab, E*Trade, Ameritrade czy Datek. Dzięki łatwej obsłudze kont inwestycyjnych znacznie wzrosła ogólna liczba zleceń.

Internetowi maklerzy najczęściej oferują ograniczony zakres usług. O klientów walczą niskimi prowizjami. Do rywalizacji włączyły się uznane domy maklerskie, takie jak Merrill Lynch czy Morgan Stanley Dean Witter. Zostały zmuszone do przyjęcia warunków gry narzuconych przez tych, którzy Internet "odkryli" wcześniej. Na obniżenie prowizji pozwala im analiza kosztów pojedynczej transakcji przy wykorzystaniu różnych kanałów dystrybucji. W oddziale koszt transakcji przekracza dolara, przez telefon wynosi 50 centów. Najtańsza jest obsługa zleceń złożonych przez komputer ze specjalizowanym oprogramowaniem i przez Internet, odpowiednio: 0,015 i 0,01 USD.

Wiarygodność amerykańskich danych w polskich warunkach odrzucają przedstawiciele polskich biur maklerskich i banków. "Koszt transakcji zależy od liczby klientów korzystających z danego kanału. Na razie w Polsce relacje te kształtują się wręcz odwrotnie" - mówi proszący o zachowanie anonimowości dyrektor marketingu banku, który wprowadził internetowe usługi.

Po omacku

Ile kosztuje w przeciętnym polskim banku lub domu maklerskim transakcja przeprowadzona przez Internet? Nie wiadomo. Chyba nikt nie przeprowadził jeszcze badań na ten temat.

Biura maklerskie nie potrafią ocenić, ilu obecnych lub potencjalnych klientów zdecyduje się na skorzystanie z internetowych usług. WBK deklaruje, że w ciągu dwóch miesięcy założył 370 kont i spodziewa się wzrostu tej liczby wraz z udostępnianiem kolejnych usług, m.in. możliwości śledzenia online notowań akcji i wartości indeksów na giełdzie. Dla porównania, tradycyjne rachunki w WBK ma 100 tys. klientów. PDM Pioneer przez miesiąc założył niewiele ponad 50 rachunków.

W zasadzie biura maklerskie nie widzą jeszcze potrzeby inwestowania dużych sum w odporne na zakłócenia i zdolne przetworzyć dużą liczbę transakcji systemy informatyczne, umożliwiające oferowanie usług w Internecie. Koszt takiego rozwiązania jest szacowany na ok. 1,5 mln USD. Skoro nie znana jest liczba potencjalnych klientów, to trudno ocenić, w jakim czasie inwestycja może się zwrócić. Z drugiej jednak strony, obawiają się niedoszacowania popytu i nieoczekiwanego, gwałtownego wzrostu zainteresowania klientów. Niewydolność systemów i problemy z udostępnieniem klientowi aktualnej informacji o stanie rachunku i dokonanych transakcjach mogą mieć negatywny wpływ na wizerunek biura. Ryzyko spektakularnej wpadki wzrasta przy możliwości składania zleceń online, w przypadku notowań ciągłych. Muszą wówczas istnieć mechanizmy korekty danych i rozwiązania na tyle wydajne, by zagwarantować przeprowadzenie transakcji w ciągu kilkudziesięciu sekund. Tego typu rozwiązania ma zamiar wprowadzić DM Banku Zachodniego.

Biura maklerskie, m.in. DM BOŚ i PDM Pioneer, dla internetowych klientów obniżają poziom wymaganych aktywów i prowizje. Teoretycznie więc oferta ta powinna zainteresować mniejszych, nowych inwestorów. Jednak z wyjątkiem BPH i WBK, które jako jedyne zdecydowały się na szeroką kampanię reklamową usług internetowych w tradycyjnych mediach, pozostałe instytucje finansowe w rzeczywistości kierują ofertę do swoich dotychczasowych klientów. Eksperymentują, nie prowadząc nawet kampanii informacyjnych. Często uzasadniają to stwierdzeniem, że Internet najlepiej jest promować w Internecie. Błędu w takim rozumowaniu dopatrują się specjaliści od reklamy i wskazują na fakt, że Internet jest medium specyficznym, w którym widzi się głównie to, co chce się zobaczyć. Internauci nie powinni być docelową grupą reklam internetowych usług finansowych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200